Serwis YouTube, należący do holdingu Alphabet, poinformował o zawieszeniu kanału prezydenta USA Donalda Trumpa. Konto zostało zawieszone na co najmniej siedem dni za podżeganie do przemocy. To kolejny popularny serwis, który podjął taką decyzję.
"Po dokonaniu przeglądu i w świetle obaw o potencjalną przemoc, usunęliśmy nowe treści opublikowane na kanale Donalda J. Trumpa za złamanie naszego regulaminu. Kanał ma na koncie pierwsze uchybienie i tymczasowo nie będzie mógł publikować nowych treści przez minimum 7 dni" - ogłosili administratorzy portalu na Twitterze.
Władze YouTube'a dodały, że w związku z obawami o podżeganie do przemocy bezterminowo wyłączone zostały komentarze pod filmami Trumpa.
Agencja Reutera zwróciła uwagę, że firmy będące właścicielami serwisów społecznościowych dystansują się i podejmują działania przeciwko osobom, które zachęcały lub angażowały się w zamieszki w Waszyngtonie.
YouTube jest bowiem kolejnym z serwisów społecznościowych, który zawiesił konto amerykańskiego prezydenta. Wcześniej zrobiły to m.in. Twitter, Facebook, Instagram. Amazon wypowiedział z kolei swoją platformę internetową serwisowi społecznościowemu Parler, cieszącemu się dużą popularnością wśród zwolenników Trumpa.
Zamieszki na Kapitolu
W ubiegłą środę 6 stycznia do Kongresu wdarli się zwolennicy Donalda Trumpa. Wewnątrz budynku, gdzie odbywała się sesja obydwu izb mających formalnie zatwierdzić wynik wyborów prezydenckich z 3 listopada, doszło do starć z policją. W trakcie zamieszek życie straciło pięć osób. Szef policji w Waszyngtonie Robert Contee potwierdził, że wśród zmarłych jest kobieta, która została postrzelona przez policję Kapitolu. Życie stracił również jeden z funkcjonariuszy pilnujących Kongresu.
Krytycy Trumpa oceniają, że to urzędujący prezydent podburzył swoich stronników do szturmu na Kapitol. Urzędujący prezydent nie zaakceptował wyników listopadowych wyborów, przekonując, że ma dowody na fałszerstwa, do jakich rzekomo dochodziło w czasie głosowania. Ani on, ani nikt z jego otoczenia jednak ich nie przedstawił. Nie znaleźli ich m.in. republikańscy gubernatorzy kilku stanów, w których wygrał demokrata Joe Biden.
Próba szybszego odsunięcia od władzy
Izba Reprezentantów przyjęła we wtorek rezolucję wzywającą wiceprezydenta Mike'a Pence'a oraz członków gabinetu do zastosowania 25. poprawki do konstytucji w celu odsunięcia od władzy prezydenta Donalda Trumpa.
25. poprawka do amerykańskiej konstytucji przewiduje możliwość odsunięcia od władzy głowy państwa, która zdaniem wiceprezydenta oraz większości gabinetu nie jest zdolna do dalszego sprawowania funkcji. W przypadku zastosowania poprawki władzę w kraju przejmuje wiceprezydent.
Trump ma niecały tydzień do końca urzędu, 20 stycznia ma dojść do zaprzysiężenia prezydenta elekta Joe Bidena.
Rezolucja niższej izby Kongresu USA ma znaczenie głównie symboliczne, gdyż Pence już wcześniej we wtorek odrzucił apele demokratów dotyczące 25. poprawki. "Nie wierzę, że taki sposób działania jest w najlepszym interesie naszego kraju czy zgodny z konstytucją" - napisał wiceprezydent w liście do szefowej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes