Ostatnie rozmowy między demokratami i republikanami w sprawie wysokości pułapu zadłużenia kraju zakończyły się impasem. Grozi to niewypłacalnością administracji USA.
Negocjatorzy Białego Domu i przedstawiciele republikańskiego spikera Izby Reprezentantów Kevina McCarthy'ego spotkali się na krótko na Kapitolu w piątek rano czasu miejscowego, po czym się rozeszli. Na razie nie zaplanowano kolejnych spotkań. Niepowodzenie rozwiewa nadzieje McCarthy'ego, który przewidywał, że do weekendu uda się osiągnąć porozumienie.
Wieczorne negocjacje również nie przyniosły porozumienia. - Odbyliśmy bardzo, bardzo szczerą dyskusję, rozmawiając o tym, w jakim jesteśmy miejscu, rozmawiając o tym, jak rzeczy muszą wyglądać - powiedział cytowany przez Reutersa republikański członek niższej Izby Kongresu Patrick McHenry.
Republikański sojusznik McCarthy'ego, kongresmen Dusty Johnson powiedział CNN, że cięcia wydatków są największym punktem spornym w negocjacjach dotyczących pułapu zadłużenia.
- Jesteśmy zbyt daleko od siebie, jeśli chodzi o górną kwotę. Biały Dom nie rozumie, że ma problem z wydatkami - ocenił Johnson, odnosząc się do poziomu wydatków rządowych na rok podatkowy 2024.
Obawy o niewypłacalność USA
Departament Skarbu USA ostrzega, że jeśli pułap zadłużenia sięgający 31,4 bln dolarów nie będzie zwiększony już 1 czerwca, może zabraknąć pieniędzy na opłacenie wszystkich zobowiązań finansowych rządu.
Spowodowałoby to niewypłacalność, która zdaniem ekonomistów prawdopodobnie wywołała gwałtowne spowolnienie gospodarcze, a nawet katastrofę na globalną skalę.
Według Johnsona porozumienie jest wciąż możliwe, ale negocjacje się nie kleją. - Biden musi zdecydować, czy chce porozumienia, czy nie - stwierdził republikanin.
Biały Dom nie chce cięć wydatków
Źródła zaznajomione ze stanowiskiem Białego Domu przyznają, że jednym z powodów tymczasowego zerwania rozmów jest niezgoda negocjatorów Białego Domu na cięcia wydatków rządu, w wysokości żądanej przez republikanów z Izby Reprezentantów.
McCarthy potwierdził, że rozmowy zostały wstrzymane. Nie ma bowiem wystarczających ustępstw ze strony Białego Domu w kwestii cięć wydatków.
Spiker Izby Reprezentantów zapytany, dlaczego jeszcze dzień wcześniej brzmiał tak optymistycznie, powiedział: "Naprawdę czułem, że jesteśmy na etapie, kiedy widzę ścieżkę ugody. Biały Dom powinien wyznać po prostu - nie możemy wydawać więcej pieniędzy w przyszłym roku".
Po wstrzymaniu rozmów, nie wymieniony z nazwiska urzędnik Białego Domu przyznał, że istnieją "prawdziwe różnice" i "rozmowy będą trudne". W jego opinii zespół negocjacyjny prezydenta pracuje jednak nad osiągnięciem "rozsądnego, dwupartyjnego rozwiązania".
Źródło: PAP