Atak Rosji na Ukrainę uderza w rolnictwo. Zakazy eksportu i możliwe kłopoty z sadzeniem sprawią, że za żywność wszyscy zapłacimy o wiele więcej - informuje we wtorkowym wydaniu "Dziennik Gazeta Prawna". Dodaje, że jest "niszczony spichlerz świata".
Jak czytamy we wtorkowym "DGP", Ukraina już wprowadziła zakaz eksportu jęczmienia, żyta, prosa i gryki, a także cukru, soli i mięsa. "Na eksport pszenicy, kukurydzy i oleju słonecznikowego wprowadzono natomiast licencje eksportowe. Kijów zakazał eksportu nawozów, które już dziś osiągają rekordowe ceny" - pisze dziennik.
"Ograniczenia wywozu obowiązują też w Rosji. I choć nie oznacza to, że żywności w Europie zabraknie, to trzeba liczyć się ze znacznym wzrostem cen. Zwłaszcza jeśli z powodu wojny duża część ukraińskich rolników nie będzie mogła obsiać pól i zebrać plonów" - podaje gazeta.
Skutki rosyjskiej agresji na Ukrainę na rynek żywności
Dziennik wskazuje, że analitycy Goldman Sachs spodziewają się, że "na rynku zbóż czeka nas największy szok od półwiecza". "Odczują go producenci, a docelowo też konsumenci, bo to oznacza wzrost cen mięsa drobiowego i wieprzowego, wyrobów piekarskich, mleczarskich, ale i tłuszczów" - podkreśla dziennik.
- W zasadzie trudno o kategorię, która nie zdrożeje. Szczególnie że producenci borykają się nie tylko z podwyżkami cen surowców, ale i energii czy transportu na skutek drogich paliw - mówi w "DGP" dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner.
Według informacji gazety ekonomiści PKO BP wskazują, że na rosnących cenach zyskać mogą m.in. polscy eksporterzy zbóż.
Jak dodaje "DGP", w wyniku inwazji Rosji na Ukrainę "największą cenę (...) na rynku żywności zapłacą najbiedniejsze kraje, w których klimat nie pozwala na rozwijanie upraw". "Unię Europejską i Chiny kryzys żywnościowy zmusi do zwiększenia starań o wzrost własnej produkcji. Wyzwaniem będzie pogłębiające się ubóstwo i widmo głodu dużych obszarów globu" - pisze dziennik.
Czytaj także: Konsumenci odczują gwałtowny wzrost cen żywności >>>
Atak Rosji na Ukrainę a produkcja żywności
John Rich, prezes czołowego ukraińskiego producenta żywności MHP, obawia się o wiosenny sezon sadzenia, który ma kluczowe znaczenie nie tylko dla krajowych dostaw na Ukrainie, ale także dla ogromnych ilości zbóż i oleju roślinnego, które trafiają na eksport. - Ten konflikt ma ogromny wpływ na zdolność Ukrainy i Rosji do zaopatrywania świata - stwierdził Rich, cytowany przez "Financial Times".
Dodał, że o powodzeniu sezonu sadzenia zdecydują "działania wojskowe w ciągu najbliższego tygodnia lub dwóch". Ostrzegł, że będzie on zagrożony, jeśli rosyjska armia wkroczy na zachód kraju.
Premier Ukrainy Denys Szmyhal poinformował w niedzielę, że rząd będzie wspierał akcję sadzenia plonów, aby w dobie rosyjskiej inwazji zabezpieczyć zapasy żywności. Szmyhal podkreślił, że zgromadzone w kraju zapasy podstawowych produktów wystarczą na kilka miesięcy. - Ale musimy myśleć również o przyszłości. Dlatego rząd wprowadza plan wpierający kampanię sadzenia plonów, która, w miarę możliwości, powinna zacząć się już niedługo - dodał.
Ukraina, wraz z Rosją, jest czołowym dostawcą zboża i oleju słonecznikowego na światowe rynki, odpowiadając za blisko jedną dziesiątą światowego eksportu pszenicy, około 13 proc. kukurydzy i ponad połowę rynku oleju słonecznikowego - wynika z danych UN Comtrade. Ceny towarów gwałtownie wzrosły po rosyjskiej inwazji, a ceny pszenicy ustanowiły nowy rekord.
Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa ostrzegła, że z powodu konfliktu na Ukrainie nawet 30 proc. obszarów uprawnych nie zostanie obsadzonych w tym roku. Tymczasem eksport plonów z Rosji pozostaje niejasny z powodu międzynarodowych sankcji. Według piątkowego raportu ONZ utrata rynków eksportowych uderzy w rolników z tego kraju i doprowadzi do spadku produkcji.
TVN24 na żywo - oglądaj w TVN24 GO:
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Astibuk/Shutterstock