Terminy budowy pierwszej nitki gazociągu Turkish Stream (Turecki Potok) mogą zostać przesunięte, jeśli odwlekać się będzie podpisanie porozumienia międzyrządowego między Rosją i Turcją - poinformował w środę rosyjski minister energetyki Aleksandr Nowak.
- Jeśli podpisanie będzie się odwlekać, to również terminy realizacji projektu będą przesuwane - powiedział Nowak dziennikarzom w Moskwie. Minister nie podał żadnych szczegółów.
Jedna nitka na początek
Agencja Interfax, powołując się na źródło w ministerstwie energetyki Rosji, przekazała wcześniej, że klika tygodni temu Moskwa zaproponowała Ankarze zawarcie na początek umowy o budowie jednej nitki tej magistrali, która docelowo ma się składać z czterech nitek. "Po czerwcowych rozmowach prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina z prezydentem Turcji Recepem Erdoganem w Baku postanowiono działać etapami i sprawy budowy nitek nr 2-4 rozstrzygnąć w oddzielnym porozumieniu międzyrządowym" - przytoczyła rosyjska agencja słowa swojego rozmówcy z resortu energetyki.
Bez Ukrainy
Forsowany przez Gazprom gazociąg Turkish Stream przez Morze Czarne do Europy Południowej i Środkowej ma zastąpić omijającą Ukrainę magistralę South Stream (Gazociąg Południowy), od której układania koncern odstąpił po zablokowaniu budowy przez Komisję Europejską. W grudniu 2014 roku Gazprom ogłosił, że zamiast South Streamu do Bułgarii zostanie ułożona przez Morze Czarne do Turcji, a następnie do jej granicy z Grecją magistrala o takiej samej mocy przesyłowej, tj. 63 mld metrów sześciennych rocznie. Docelowo Turecki Potok ma się składać z czterech nitek o przepustowości po 15,75 mld metrów sześciennych gazu rocznie. 47 mld metrów sześciennych surowca Gazprom chce dostarczać do projektowanego hubu gazowego na granicy Turcji i Grecji.
Zerwany kontrakt
Gazprom zapowiadał, że do budowy tej magistrali przystąpi w czerwcu, a jej pierwszą nitkę uruchomi w grudniu 2016 roku. Gaz z tej nitki będzie w całości przeznaczony na rynek Turcji. Moskwa i Ankara nie podpisały jednak jeszcze porozumienia międzyrządowego o budowie tego gazociągu. Rosja nie ma też żadnych umów z Grecją o ułożeniu magistrali na jej terytorium. W czerwcu zamiast rozpocząć budowę rosyjski koncern nieoczekiwanie zerwał kontrakt z włoskim Saipem, który miał układać pierwszą nitkę morskiego odcinka magistrali. Natomiast na początku lipca Gazprom wstrzymał budowę systemu gazociągów Południowy Korytarz, którym surowiec ma docierać do Tureckiego Potoku. Jednocześnie w rosyjskich mediach pojawiły się nieoficjalne informacje, że początek układania Turkish Stream przesunięto na październik.
Gdzie jest turecki rząd?
Według premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa przyczyną opóźnień w realizacji tego projektu "w znacznej mierze jest to, że w Turcji nie ma rządu". - Nasi koledzy w Turcji muszą sformować rząd. Nie jest to łatwe. Mam nadzieję, że gdy rozwiążą wszystkie problemy polityczne, zdołamy ostatecznie porozumieć się we wszystkich sprawach - oznajmił Miedwiediew we wtorek w Lublanie, gdzie zachęcał Słowenię do przyłączenia się do Tureckiego Potoku. Miedwiediew oświadczył tam również, że zainteresowanie udziałem w tym przedsięwzięciu potwierdziły już Grecja, Macedonia, Serbia i Węgry.
Wyścig z Europą
Gazpromowi zależy na tym, aby doprowadzić gaz do Turcji, a potem dalej do Europy Południowej i Środkowej, zanim Unia Europejska zrealizuje swoją strategię, przewidującą sprowadzanie surowca z Azerbejdżanu, Turkmenistanu i Iranu, albo ograniczy zakup gazu w Rosji przez mechanizm przyszłej unii energetycznej. Gazprom kilkakrotnie zapowiadał, że Rosja twardo zamierza zrezygnować po 2019 roku z usług Ukrainy jako kraju tranzytowego dla rosyjskiego gazu przeznaczonego dla odbiorców w Europie. Również minister Nowak niejednokrotnie mówił, że Rosja nie planuje przedłużenia wygasającego w 2019 roku kontraktu na tranzyt surowca przez terytorium Ukrainy.
Gazprom zamierza rozbudować Nord Stream:
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gazprom