Ministerstwo finansów Rosji chce ponownie zacząć uzupełniać awaryjny Fundusz Rezerwowy, jeżeli cena ropy przekroczy 70 dolarów za baryłkę - poinformował szef resortu Anton Siłuanow. Jak dodał, ma to również zapobiec nadmiernemu wzmacnianiu się rubla.
W krajowym Funduszu Rezerwowym gromadzone były pieniądze pochodzące z dochodów z eksportu ropy i gazu. Fundusz był przeznaczony do finansowania projektów długoterminowych, dziś służy do łatania dziury budżetowej.
Rosja mocno ucierpiała przez niskie ceny ropy naftowej i zachodnie sankcje. Także wartość rubla w stosunku do dolara spadła gwałtownie.
Brak stabilności
- Musimy bardzo poważne podejść do struktury wydatków, nie wykorzystując w pełni z naszych rezerw - powiedział Siłuanow. - Jesteśmy krajem, który jest bardzo zależny od czynników zewnętrznych. Bez rezerw tracimy stabilność - dodał.
Według resortu, by zasypać dziurę budżetową Rosja będzie wydawać pieniądze z Funduszu Rezerw w latach 2015-2017 i zredukuje jego wartość do końca 2017 roku do 500 bln rubli (9 mld dolarów). 1 lipca w funduszu znajdowało się 4,27 trilonów rubli (77 mld dolarów).
Ropa wciąż tania
Ceny ropy Brent w dostawach na sierpień na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie spadły w piątek o 34 centów do 61,73 USD za baryłkę. W marcu Siłuanow powiedział, ze nie spodziewa się, iż baryłka ropy osiągnie cenę 70 dolarów w najbliższym czasie ze względu na nadpodaż surowca i mniejszy popyt. Zasilanie Funduszu Rezerwowego pozwoliłoby rządowi w Moskwie ściągnąć nadmiar obcej waluty z krajowego rynku, zapobiegając zbytniemu wzmacnianiu się rubla - powiedział minister. - Silny rubel negatywnie wpływał na konkurencyjność rosyjskich produktów na rynkach światowych do 2014 roku - zaznaczył szef resortu finansów.
Autor: ToL//km / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu