W poniedziałek w Australii wejdzie w życie prawo do "odłączenia się" od pracy - informuje Reuters. Nowe przepisy pozwolą pracownikom ignorować swoich szefów poza godzinami wykonywania obowiązków.
Australijscy pracownicy będą mieli od najbliższego poniedziałku zagwarantowane prawo do "odłączenia się" od pracy poza godzinami wynikającymi z umowy z pracodawcą - poinformowała w czwartek agencja Reutera.
Prawo do "odłączenia się" od pracy
Uchwalone w lutym prawo chroni osoby, które odmawiają monitorowania informacji, czytania wiadomości i reagowania na sygnały od swoich pracodawców poza godzinami pracy. Podobne przepisy, pozwalające pracownikom na wyłączanie urządzeń mobilnych, obowiązują już we Francji, Niemczech i niektórych innych krajach Unii Europejskiej.
Głównym powodem wprowadzenia przepisów o "prawie do odłączenia się" była chęć ochrony pracowników w świecie, w którym - dzięki rozwojowi technologii cyfrowych - byli oni coraz ściślej połączeni ze swoimi miejscami pracy.
Reakcje w Australii były mieszane. Choć wiele osób uznawało, że dzięki takim prawom łatwiej o równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, inni wyrażali obawy o wpływ nowych regulacji na produktywność pracowników i konkurencyjność gospodarki.
Dodatkowe 281 godzin nieodpłatnej pracy rocznie
Jednak, jak przypomniał portal The Conversation, powołujący się na wyniki badań przeprowadzonych w Australii, pracownicy z tego kraju wykonywali średnio 5,4 godziny nieodpłatnej pracy tygodniowo. Oznaczało to, że poprzez przenikanie obowiązków służbowych do życia prywatnego (co jedni nazywali "rozszerzaniem dostępności", a drudzy "kradzieżą czasu") zatrudnieni w Australii wykonywali dodatkowe 281 godzin nieodpłatnej pracy rocznie. Jej wartość oszacowano na ponad 11 tys. dolarów.
Australijska regulacja nie zabrania przełożonym kontaktowania się z personelem w dowolnym momencie, ale chroni prawo pracowników do odmowy. Jeżeli pracownik nie odbierze telefonu czy nie odpowie na maila, to - zgodnie z nowym prawem - nie można podejmować wobec niego żadnych działań dyscyplinarnych ani traktować go inaczej (np. poprzez zmiany w grafiku czy wyśrubowanie wymagań dotyczących osiągniętych wyników).
Przepisy te dopuszczają jednak okoliczności, w których prawo pracownika do odmowy może być uznane za nieuzasadnione.
- Będzie to zależało również od stanowiska i wiążącej się z nim odpowiedzialności. Racjonalne jest oczekiwanie, że na maila wysłanego po godzinach zareaguje menedżer wyższego szczebla, ale trudno byłoby oczekiwać tego samego od szeregowego pracownika działu administracji - zauważył profesor Emmanuel Josserand z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii w Sydney.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock