Nasza gospodarka przygotowuje się do kolejnych sankcji po objęciu władzy przez Donalda Trumpa - przekazał prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel. W przemówieniu zaznaczył, że kończący się rok był "jednym z najgorszych w ostatnim dziesięcioleciu".
Diaz-Canel, który przemawiał na zakończenie sesji kubańskiego Zgromadzenia Władzy Ludowej, powiedział: - Praktycznie żyjemy z dnia na dzień.
Sankcje uderzają w kubańską gospodarkę
- Społeczeństwo słusznie skarży się na opóźnienia w dystrybucji racjonowanych towarów takich jak chleb i mleko czy leki i inne najniezbędniejsze produkty, co jest spowodowane spadkiem kubańskiego PKB o blisko 2 procent - mówił prezydent.
- Kończący się rok zostanie w zapamiętany jako jeden z najcięższych dla Kubańczyków w ostatnim dziesięcioleciu - stwierdził Diaz-Canel, wskazując jako przyczynę tak głębokiego kryzysu "zaostrzenie amerykańskiej blokady Kuby w odpowiedzi na umieszczenie naszego kraju na liście tych, które rzekomo popierają terroryzm".
Przeczytaj również: Nawet trzy dni w kolejce po paliwo
Braki prądu, paliwa i wodny pitnej
W ciągu tego roku, jak przypominają media krajów Ameryki Łacińskiej, Kubańczycy najdotkliwiej odczuwali długie przerwy w dostawach paliw i gigantyczne kolejki na stacjach benzynowych, częste przerwy w dostawach prądu i wody pitnej. Na to wszystko nałożyły się katastrofy naturalne - dwa cyklony i kilka trzęsień ziemi.
Zamiast oczekiwanych dochodów z turystyki zagranicznej, będącej tradycyjnie ważną podporą kubańskiego budżetu, tegoroczne wpływy wyniosły znacznie mniej, ponieważ wyspę odwiedziło tylko 2,2 miliona osób, o 800 000 mniej niż w ubiegłym roku.
Kryzys kubańskiej gospodarki zaczął się w 2020 roku, na co wpłynęła pandemia COVID-19 i zaostrzenie sankcji ze strony Stanów Zjednoczonych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock