Amerykański Departamentu Stanu podjął decyzję o odstąpieniu od sankcji na firmy budujące gazociąg Nord Stream 2. Kongresmeni chcieliby jednak odwrócenia tej decyzji - Komisja do spraw środków budżetowych Izby Reprezentantów przyjęła właśnie poprawkę, która ma to na celu.
- Nord Stream 2 to polityczna broń, podważająca bezpieczeństwo energetyczne Europy i dotykająca kilku wschodnioeuropejskich, nordyckich i bałtyckich krajów - stwierdziła jedna z autorek poprawki, deputowana demokratów Marcy Kaptur z Ohio.
Poprawka przyjęta jednogłośnie przez komisję do spraw środków budżetowych Izby Reprezentantów ma na celu unieważnienie decyzji Departamentu Stanu o odstąpieniu od nałożenia uchwalonych przez Kongres sankcji - powołując się na bezpieczeństwo narodowe - przeciwko zarejestrowanej spółce Nord Stream AG i jej prezesowi Matthiasowi Warnigowi.
Długa droga do odwrócenia decyzji Departamentu Stanu
Szanse, że ruch ten coś zmieni, są jednak niewielkie. Mimo szerokiego poparcia obydwu partii w Kongresie, przed projektem długa droga: musi zostać jeszcze przegłosowany przez obie izby Kongresu i podpisany przez prezydenta, który odstąpił od sankcji ze względu na chęć uniknięcia nieporozumień z Niemcami.
Ponadto trwają rozmowy między Waszyngtonem i Berlinem dotyczące tego, jak Niemcy mogłyby ograniczyć negatywne skutki inwestycji. Zawarcie porozumienia - być może jeszcze w lipcu - otworzy drogę do rozpoczęcia działalności gazociągu.
Sprzeciw wobec budowy
Budowie rosyjsko-niemieckiego gazociągu ostro sprzeciwiają się Polska, Ukraina i państwa bałtyckie. Krytycy Nord Stream 2 wskazują, że projekt ten zwiększyłby zależność Europy od rosyjskiego gazu oraz rozszerzyłby wpływ Kremla na politykę europejską. Realizację projektu popierają Niemcy, Austria i kilka innych państw UE.
Rosyjski koncern Gazprom, główny inwestor Nord Stream 2, podawał jeszcze w czerwcu, że rurociąg jest już ukończony w 94 proc. Składa się on z dwóch nitek, z których każda ma około 1230 km długości; ma transportować 55 mld metrów sześciennych gazu ziemnego z Rosji do Niemiec rocznie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock