Deputowany nacjonalistycznej partii Niezależnych Greków (ANEL), koalicyjnego partnera Syrizy, został w czwartek wykluczony ze swojej grupy parlamentarnej, ponieważ opowiedział się za odpowiedzią "tak" w niedzielnym referendum - poinformowały źródła partyjne.
Konstantin Damawolitis rano publicznie wypowiedział się przeciwko głosowaniu na "nie" w plebiscycie na temat dalszej pomocy międzynarodowej dla Grecji. Do udzielenia odpowiedzi negatywnej wzywa rząd w Atenach. W rozmowie z telewizją Mega deputowany z Iraklionu na Krecie ocenił, że pytanie, które będzie zadane w referendum, oznacza faktycznie wybór między euro a drachmą, choć rząd odrzuca taką interpretację. Damawolitis oświadczył, że wybór "nie", forsowany przez jego partię i populistyczną Syrizę, grozi wyjściem kraju ze strefy euro i on sam będzie głosował "tak". Po tej deklaracji Damawolitis został wykluczony decyzją przewodniczącego ANEL Panosa Kammenosa, który pełni jednocześnie funkcję ministra obrony.
"Żadnego pobłażania"
Sam Kammenos wyraźnie oświadczył swoim współpracownikom, że nie będzie akceptował żadnej kontestacji rządowego stanowiska. - Jesteśmy na wojnie i nie okażemy żadnego pobłażania. Ci, którzy nie popierają wojny, muszą odejść - mówił w czwartek rano po spotkaniu z premierem Aleksisem Ciprasem, który specjalnie pojawił się w gmachu ministerstwa. Trzech innych deputowanych ANEL w ostatnich godzinach sygnalizowało sprzeciw wobec samego referendum lub głosowania w nim przeciwko pomocy międzynarodowej, wbrew apelom rządu, co pozwala spodziewać się kolejnych podziałów koalicji składającej się ze 149 deputowanych Syrizy i początkowo 13 deputowanych ANEL. Większość w 300-osobowym parlamencie wynosi 151 miejsc.
Autor: km / Źródło: PAP