Departament Sprawiedliwości USA zwróci się do sędziego o wymuszenie na spółce Alphabet (właścicielu Google'a) sprzedaży swojej przeglądarki internetowej Chrome - poinformował w poniedziałek Bloomberg News, powołując się na osoby zaznajomione z planami. To odpowiedź na wyrok sądu federalnego i zarzut, że to gigant szkodzi konsumentom, wykorzystując i utrzymując pozycję monopolisty.
"Konieczność sprzedaży przeglądarki Chrome zaszkodziłoby konsumentom i przedsiębiorcom" - oświadczyło Google.
"Departament Sprawiedliwości zwróci się również do sędziego, który w sierpniu orzekł, że Google nielegalnie zmonopolizował rynek wyszukiwania, o nakazanie podjęcia środków związanych ze sztuczną inteligencją i systemem operacyjnym smartfonów Android" - czytamy.
To wynik orzeczenia sądu federalnego w Waszyngtonie, który uznał Google'a za winnego nielegalnego wykorzystywania i utrzymywania pozycji monopolisty na rynku wyszukiwarek oraz reklam internetowych, orzekając m.in., że szkodzi to konsumentom i tłamsi innowacje.
Sąd nie zdecydował jednak jeszcze o karze i środku zaradczym. W październikowym dokumencie przedstawiającym wstępne propozycje władze poinformowały, że rozważa rozbicie Google'a.
Sprzeciw Google'a
Jak donosi BBC, Google jasno dało do zrozumienia, że sprzeciwia się tej propozycji. - Departament Sprawiedliwości nadal realizuje radykalny program, który znacznie wykracza poza kwestie prawne w tej sprawie – stwierdziła w oświadczeniu Lee-Anne Mulholland, dyrektor naczelna Google, cytowana przez BBC.
Ponadto, jak donosi BBC, Google zostanie również poproszone o wprowadzenie nowych środków dotyczących sztucznej inteligencji, systemu operacyjnego Android i wykorzystania danych.
- Gdyby rząd w ten sposób podejmował ryzyko, zaszkodziłoby to konsumentom, deweloperom i amerykańskiemu przywództwu technologicznemu dokładnie w momencie, gdy jest to najbardziej potrzebne – skomentowała tą kwestię Mulholland.
"Google już wcześniej zaprzeczało, jakoby miało monopol na wyszukiwanie w sieci" - pisze BBC. Gigant w odpowiedzi na orzeczenie sądu uznał, że "oddzielenie” części swojej działalności, takich jak Chrome czy Android, "spowodowałoby ich rozpad".
"Podział ten zmieniłby ich modele biznesowe, podniósłby koszt urządzeń i osłabiłby pozycję Androida i Google Play w ich silnej konkurencji z iPhone’em i App Store firmy Apple" – stwierdziła firma.
Dominująca pozycja Google'a
Ruch ten byłby jedną z najbardziej agresywnych prób administracji Bidena mających na celu ograniczenie rzekomych monopoli Big Tech.
Ostatecznie jednak największy wpływ na całą sprawę może mieć reelekcja Donalda Trumpa na urząd prezydenta. Dwa miesiące przed wyborami Trump twierdził, że oskarży Google'a o to, co uważa za stronniczość wobec niego. Jednak miesiąc później Trump zakwestionował, czy podział firmy był dobrym pomysłem.
Google kontroluje, w jaki sposób ludzie przeglądają internet i jakie reklamy widzą, częściowo za pośrednictwem swojej przeglądarki Chrome, która zazwyczaj korzysta z wyszukiwarki Google, zbiera informacje istotne dla działalności reklamowej Google'a i szacuje się, że ma około dwóch trzecich udziału w światowym rynku przeglądarek.
Ponieważ udział Chrome w rynku jest tak wysoki, jest on ważnym źródłem przychodów dla Google'a. Jednocześnie, gdy użytkownicy logują się do Chrome za pomocą konta Google, Google może oferować bardziej ukierunkowane reklamy w wyszukiwarce. Google utrzymuje, że jego wyszukiwarka zyskała użytkowników dzięki swojej jakości, dodając, że musi stawić czoła silnej konkurencji.
Rząd ma możliwość podjęcia decyzji, czy sprzedaż Chrome'a będzie konieczna w późniejszym terminie, jeśli niektóre inne aspekty rozwiązania stworzą bardziej konkurencyjny rynek - czytamy w raporcie Bloomberga.
Źródło: Reuters, BBC, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock