Były szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi rekomenduje w raporcie na temat gospodarki Unii Europejskiej wiele dobrych rozwiązań, jak większa integracja rynku - ocenia "The Economist". Sam Draghi podkreśla na łamach brytyjskiego tygodnika, że Europa "potrzebuje inwestycji na miarę planu Marshalla".
W poniedziałek były szef EBC i były premier Włoch przedstawił 400-stronicowy raport przygotowany na zlecenie Komisji Europejskiej, która szuka sposobów na przełamanie stagnacji gospodarczej w UE - przypomina "The Economist". Sam Draghi podkreśla w artykule opublikowanych w tygodniku, że Europa "potrzebuje inwestycji na miarę planu Marshalla i o wiele więcej innowacji", bowiem jej wzrost gospodarczy spowalnia od dziesięcioleci, a starzejące się społeczeństwo musi znaleźć sposób na zwiększenie produktywności, by gospodarka mogła nadal rosnąć.
Europejskiej gospodarce grozi "powolna agonia"
Były szef EBC, którego energiczna polityka najprawdopodobniej uratowała strefę euro w latach kryzysu finansowego, ostrzegł w rozmowie z dziennikarzami, że europejskiej gospodarce grozi "powolna agonia". W tekście zamieszczonym na łamach "Economista" Draghi podkreśla, że rośnie przepaść między gospodarkami UE i USA, co w dużej mierze wynika ze znacznie bardziej dynamicznego rozwoju sektora zaawansowanych technologii w Ameryce. Tymczasem w tym obszarze, który będzie kołem zamachowym wzrostu gospodarczego, Unia Europejska nie odnosi wielkich sukcesów. Według Draghiego firmy europejskie specjalizują się w "dojrzałych" sektorach, które nie przyniosą przełomu, podczas gdy potrzebne są innowacje. Europejczykom nie brakuje pomysłów, ale szwankuje ich komercjalizacja, brakuje inwestorów i efektu skali, a plątanina przepisów stanowi kolejny problem. - Słaby sektor technologiczny nie tylko pozbawi (UE) szans na wzrost związany z nadchodzącą rewolucją AI. Ograniczy też innowacje w całym szeregu pokrewnych sektorów - farmaceutycznym, motoryzacyjnym czy zbrojeniowym, gdzie wdrożenie AI będzie miało zasadnicze znaczenie dla przyszłości europejskiej gospodarki - wyjaśnia Draghi. Były premier Włoch postuluje krajom unijnym wspólne finansowanie inwestycji i subwencji, które pozwolą na wypracowanie przełomowych technologii, wprowadzenie ich na rynek, wykorzystanie efektu ogólnoeuropejskiej skali. - UE powinna zmierzać do tego, by dorównać Ameryce w obszarze technologii, ale wymaga to dalszej integracji europejskiego rynku i procesów decyzyjnych - uważa Draghi.
Integracja konieczna dla bezpieczeństwa
Co więcej, jest to również konieczne ze względu na bezpieczeństwo Europy. Aby zbudować potencjał obronno-przemysłowy, Unia musi zsumować swe możliwości i nakłady finansowe. - Przemysł obronny UE jest zbyt pofragmentowany, brakuje mu standaryzacji i interoperacyjności sprzętu - podkreśla polityk. Bez wspólnego finansowania w takich obszarach jak zamówienia zbrojeniowe czy transgraniczne sieci energetyczne zaniedbane pozostaną kluczowe aspekty zbiorowego bezpieczeństwa. Aby odnieść sukces, zachować dobrobyt i wolność, Europa "musi zająć nowe stanowisko wobec współpracy: usunąć przeszkody, zharmonizować zasady i prawa oraz skoordynować polityki" - podsumowuje Draghi. Raport przygotowany pod jego auspicjami przez ekspertów głosi, że UE potrzebuje dodatkowo do 800 mld euro rocznie, by zapewnić sobie wzrost gospodarczy. Zdaniem autorów dokumentu można je pozyskać m.in. poprzez dalszą emisję długu wzorem funduszu odbudowy. "The Economist" ocenia w komentarzu, że bardzo wiele rozwiązań proponowanych przez Draghiego należałoby wdrożyć, jak na przykład głębsze zintegrowanie rynków europejskich, tak aby start-upy mogły skorzystać z efektu skali zarówno jeśli chodzi o klientów, jak i finansowych inwestorów.
Inwestycje publiczne na europejskim poziomie?
Draghi chce również - podkreśla "The Economist" - by UE podejmowała wspólne decyzje dotyczące inwestycji publicznych, aby "uprościć gąszcz regulacji, w które uwikłane są europejskie firmy". Jednak były szef EBC zbyt przychylnie potraktował apele tych ekonomistów, którzy stawiają przede wszystkim na rozwinięty eksport i domagają się subsydiów dla "strategicznych" sektorów, jak produkcja samochodów, oraz ceł na import z Chin. Niejasne pozostaje też, jak dalece Draghi byłby skłonny wspierać rozwiązania interwencjonistyczne, których domaga się wielu polityków - komentuje brytyjski tygodnik. W jego ocenie raport Draghiego nie zwraca dostatecznej uwagi na to, że sukces europejskich firm zależy od rynku, a nie od rządów. Nie jest ponadto pewne, czy państwowe subsydia przynoszą gospodarce skumulowane korzyści, czy też wspierają jedynie jej faworyzowane sektory. "The Economist" zauważa, że dobrze wykorzystane subsydiowanie badań i rozwoju mogłoby być skuteczne na poziomie całego kontynentu. Zastrzega jednak, że kraje Europy Północnej mają niewielki apetyt na wspólne unijne inwestycje. Istnieje ryzyko, że politycy posłużą się raportem Draghiego jako "intelektualną przykrywką", która pozwoli europejskim rządom na coraz bardziej interwencjonistyczną politykę, "a wtedy problemy Europy prawdopodobnie pogorszą się" - pisze tygodnik, znany z przywiązania do zasad wolnorynkowych. Ważne jest, że Draghi odnosi się w dużym stopniu do kwestii bezpieczeństwa i w tym właśnie obszarze interwencjonizm jest znacznie bardziej przydatny niż jako narzędzie napędzania wzrostu gospodarczego - twierdzi "The Economist".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: muratart/Shutterstock