Finanse, bankowość, handel - wszystkie te branże liczą straty związane z brexitem. Teraz do grona ofiar wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej dołączył niespodziewanie zadeklarowany eurosceptyk, były premier Boris Johnson. Portal Politico wskazuje, że jego najnowsza książka mogłaby osiągnąć znacznie lepsze wyniki sprzedaży, gdyby nie opóźniona data premiery. W wyniku dodatkowych kontroli na granicy brytyjskie książki docierają bowiem na unijny rynek o mniej więcej tydzień później.
Niedawno w brytyjskich księgarniach ukazały się wspomnienia premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona "Unleashed". Pozycja wciąż jest jednak niedostępna w wielu miejscach w Europie, w tym w Brukseli. Wszystko przez utrudnienia związane z brexitem, którego gorliwym zwolennikiem był były premier Johnson.
"Ironia losu"
- Nie dotarły na czas z powodu brexitu. To ironia losu - komentował w rozmowie z Politico asystent kierownika w brytyjskiej księgarni Waterstones w Brukseli, uprzednio prosząc o zachowanie anonimowości.
Wyjaśnił, że brytyjskie książki dostarczane są na belgijski rynek z około tygodniowym opóźnieniem. Wszystko przez dodatkowe kontrole na granicach, które zostały wprowadzone po brexicie. Jedyne sklepy Waterstones poza Wielką Brytanią znajdują się w Amsterdamie, Brukseli i kilku irlandzkich miastach.
Oznacza to, że europejscy urzędnicy będą musieli jeszcze poczekać, aby dowiedzieć się, jak negocjacje w sprawie brexitu wyglądały z perspektywy Johnsona.
Wyznania Johnsona
W książce Johnson wyznał, że w szczytowym momencie pandemii COVID-19 rozważał wysłanie brytyjskich komandosów do Holandii, aby przejąć dawki szczepionek na COVID-19 przechowywane w Lejdzie.
Były premier oskarżył także prezydenta Francji Emmanuela Macrona o przymykanie oczu na gangi przemycające ludzi przez kanał La Manche. Zdaniem Johnsona miała być to forma "ukarania" Wielkiej Brytanii za brexit.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: NEIL HALL/PAP