Ponad 10 osób zwolniono w środę w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. To początek sporych zwolnień w spółkach holdingu - dowiedziała się "Rzeczpospolita".
Dziennik podaje, że falę zwolnień zapoczątkowała środowa dymisja wiceprezesa PGZ Radosława Obolewskiego. To znajomy byłego rzecznika i szefa gabinetu politycznego MON - Bartłomieja Misiewicza.
"Potrzeba reorganizacji"
Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że wypowiedzenia dostał m.in. dyrektor ds. finansowych i główny dyrektor wykonawczy, którzy podlegali Obolewskiemu oraz jego asystentka. - To ludzie związani z Obolewskim bądź przez niego poleceni - mówi osoba związana z PGZ, cytowana przez "Rz".
Jak tłumaczy Hanna Węglewska, rzeczniczka Grupy, zwolnienia wynikają z "potrzeby reorganizacji spółki po odwołaniu jednego z wiceprezesów i dostosowaniu jej do nowej struktury dwuosobowego zarządu".
"Według nieoficjalnych informacji ze spółek holdingu do którego należy 60 spółek zbrojeniowych i logistycznych ma zostać zwolnionych kolejnych 40 osób, którzy karierę w spółkach zawdzięczają wsparciu Misiewicza" - pisze "Rz".
Zamieszanie z Misiewiczem
"Rzeczpospolita" przypomina, że Obolewski przyszedł do PGZ w styczniu tego roku. Jest mężem właścicielki apteki w Łomiankach, w której pracował na pół etatu Bartłomiej Misiewicz.
Misiewicz 1 września został członkiem rady nadzorczej PGZ. Potem wyszło na jaw, że nie ma wyższego wykształcenia i kursu członków rad nadzorczych. By spełnił wymogi, walne zgromadzenie spółki zmieniło statut z którego wykreślono wymóg dla członka rady w państwowej spółce. Śledztwo wyjaśniające w tej sprawie prowadzi z zawiadomienia PO, prokuratura. Misiewicz zrezygnował z zasiadania w radzie nadzorczej PGZ.
Kownacki: Misiewicza nie ma w radzie nadzorczej PGZ:
Autor: tol / Źródło: Rzeczpospolita