Operatorzy płatnej telewizji mają obowiązkowo udostępniać, na pierwszych miejscach listy, jedynie pięć kanałów telewizji rządowej - wynika z projektu ustawy, który przyjął rząd. Profesor Tadeusz Kowalski, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, mówił w TVN24, że może to doprowadzić do sytuacji, w której osoby nie potrafiące przeprogramować telewizorów, "będą podlegały automatowi", widząc na początku tylko kanały rządowe. Zaznaczył też, że kanałów TVP3 jest kilkanaście. - One często nadają pasmo wspólne. I teraz może się zdarzyć, że 16 razy będzie to samo, i to będzie na preferowanych miejscach. To bardzo niedobre rozwiązanie - podkreślił.
Podczas środowego posiedzenia Komisji Finansów Publicznych przyjęto poprawkę do projektu ustawy budżetowej na 2023 rok, która zakłada zwiększenie dofinansowania dla TVP i Polskiego Radia z obecnych blisko 2 mld zł do 2,7 mld zł.
To jednak nie koniec wzmacniania rządowych mediów przez PiS. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy Przepisy wprowadzające ustawę - Prawo komunikacji elektronicznej.
Czytaj więcej: Rząd szykuje zmiany dla telewidzów. Media: faworyzują TVP
Operatorzy płatnej telewizji mają obowiązkowo udostępniać, na pierwszych miejscach listy, jedynie pięć kanałów telewizji rządowej.
Do tej pory w wykazie były też stacje komercyjne, w tym TVN. Według obowiązujących przepisów operator musi włączać do swojej oferty kanały: TVP1, TVP2, TVN, Polsat, TV4, TV Puls i regionalną antenę TVP. Jeśli nowelizacja wejdzie w życie, z obowiązkowej listy wypadną wszystkie komercyjne kanały. Zostaną TVP1, TVP2, TVP3 oraz dodatkowo pojawią się TVP Info i TVP Kultura. Pięć stacji nadawanych przez TVP znajdzie się też na pierwszych pięciu przyciskach na pilotach.
Propozycja nie była konsultowana
Prof. Tadeusz Kowalski, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, który był gościem TVN24 wyjaśnił, że to jest realizacja reguły "must carry, must offer", dotyczącej obowiązku udostępniania kanałów przez płatnych operatorów. - Nie tłumaczymy tego na język polski. To znaczy, że musisz oferować to, co jest dostępne - tłumaczył.
Zaznaczył, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie zetknęła się jeszcze z rządową propozycją. - Ona nie była w żaden sposób konsultowana, nie było to również żadnym przedmiotem naszych rozważań - powiedział Kowalski.
- Mówi się o tym, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji będzie mogła rozszerzyć listę tych obowiązkowych kanałów, które powinny być dostępne na preferowanych miejscach. To będzie dotyczyło w największym stopniu operatorów kablowych oraz platform cyfrowych - dodał.
Ratunek to elektroniczny przewodnik reklamowy
Prof. Kowalski ocenił, że jest to "rozwiązanie, które trochę porządkuje". - Ono się wzięło stąd, że na platformach cyfrowych nadawcy preferują swoje kanały. To zrozumiałe, starają się je umieszczać na pierwszych miejscach. Nawet niektóre kanały publiczne czy innych nadawców są na bardzo dalekich pozycjach - podkreślił.
- Tam jest pewne zjawisko, któremu trzeba bliżej się przyjrzeć. Chodzi o programy TVP3, bo tych jest kilkanaście, tyle, ile jest oddziałów TVP (16). I one często nadają pasmo wspólne. I teraz może się zdarzyć, że 16 razy będzie to samo i to będzie na preferowanych miejscach. Będzie to bardzo niedobre rozwiązanie - stwierdził.
Dodał, że ratunkiem może być jest elektroniczny przewodnik po programach (EPG). - W zasadzie średnio kompetentny odbiorca da sobie radę, żeby przeprogramować kanały, żeby ustawić swoją kolejność - powiedział. Zauważył jednak, że znajdą się odbiorcy, którzy nie będzie wiedzieli, jak przestawić kolejność programów i w związku z tym "będą podlegali automatowi".
Ocenił też, że są "pewne prawa nabyte, które dotyczą innych nadawców i trzeba te prawa uszanować, żeby nie robić rewolucji". - Na szczęście to jeszcze nie jest ustawa - dodał.
Podkreślił też, że "musi być jakiś vacatio legis, bo tego nie da się zrobić z dnia na dzień". - Operatorów kablowych obowiązują umowy, które muszą wypowiedzieć w określonych terminach, zmienić te umowy. To są poważne decyzje biznesowe - wskazał.
- To też generuje pewne niemałe koszty po stronie nadawców. I ustawodawca musi rozstrzygnąć, kto te koszty będzie pokrywał - powiedział gość TVN24.
Juliusz Braun: to ewidentnie narusza zasadę swobody działania podmiotów na rynku
Sprawę skomentował dla TVN24 także Juliusz Braun, były szef KRRiT. - To ewidentnie narusza zasadę swobody działania podmiotów na rynku, bo dotyczy to zarówno tych kanałów, które spadną z pierwszych miejsc, a na różnych platformach są to różne kanały. Daje to również szczególne preferencje telewizji publicznej. Z tym się wiąże całkowita zmiana zasady "must carry, must offer", czyli zasady tego, co operatorzy muszą bezwzględnie udostępnić. Do tej pory są to główne kanały Telewizji Polskiej i główne kanały naziemne: TVN, Polsat i jeszcze kilka innych. Teraz w tej pierwszej kategorii zostaną wyłącznie kanały Telewizji Polskiej. Pozostałe kanały, Krajowa Rada, wedle własnego uznania może tam wpisać - powiedział.
- Może wpisać TVN, no ale niedawno pan Świrski (przewodniczący KRRiT - red.) mówił, że TVN trzeba bojkotować, więc nie wiadomo czy wpisze. Może wpisać Radio Maryja, a może wpisać jakieś zupełnie inne kanały. Więc to jest zagrożenie dla swobody działalności, ale i dla pluraizmu, jeśli chodzi o media. Zagrożenie dla wolności słowa - dodał Braun.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock