Z punktu widzenia formalnego to jest oczywiście brak odpowiedzialności ze strony służb finansowych kancelarii. Ale myślę, że nawet najlepsze służby nie mogły przewidzieć tego dwutygodniowego rządu, który żadnego sensu nie miał, ale także spowodował finansowe straty - powiedział w "Faktach po "Faktach" w TVN24 Marek Belka. Były premier skomentował w ten sposób dziurę w budżecie KPRM.
Szef KPRM Jan Grabiec poinformował w piątek, że środki, które zostały w budżecie kancelarii premiera, nie wystarczą na to, aby w grudniu zapłacić wynagrodzenia urzędnikom. - W budżecie brakuje trzech milionów złotych - powiedział Grabiec.
Marek Belka stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24, że trudno mu sobie wyobrazić taką sytuację. - Jak ja ustępowałem to zostawiłem górkę pieniędzy. Mieliśmy pieniądze niewydane po to, by nowy rząd nie musiał zaczynać od zera. Natomiast kiedy obejmowałem urząd po Leszku Millerze, to to był po prostu Wersal - powiedział były premier.
Na pytanie o to, czy musiał kiedyś sprawdzać budżet kancelarii odpowiedział: "ja nigdy tego nie robiłem, bo po prostu miałem zaufanie do swoich pracowników, do całej ekipy, która odpowiadała za księgowość w kancelarii".
Gdy Piotr Kraśko zauważył, że "ktoś trochę robi obywateli w trąbę, bo wydawane są ich pieniądze" Marek Belka odparł, że "to jest chyba najdrobniejszy przykład robienia obywateli w trąbę".
- Z punktu widzenia formalnego to jest oczywiście brak odpowiedzialności ze strony służb finansowych kancelarii. Ale myślę, że nawet najlepsze służby nie mogły przewidzieć tego dwutygodniowego rządu, który żadnego sensu nie miał, ale także jak się okazuje i finansowe straty spowodował - stwierdził były premier.
Marek Belka odniósł się również do stanu budżetu państwa. - My wiemy, oczywiście w zarysach, jakie są te największe, pozabudżetowe fundusze. Wiemy, że Bank Gospodarstwa Krajowego, Polski Fundusz Rozwoju prowadził swoją politykę budżetową, oczywiście pod nadzorem premiera Morawieckiego. Najbardziej dla mnie mroczną sprawą jest fundusz zakupów zbrojeniowych. Pamiętamy wszyscy trochę ten tragikomiczny wypadek, kiedy z prasy koreańskiej dowiedzieliśmy się, że jesteśmy temu krajowi winni dodatkowe 70 miliardów złotych. Ot tak, po prostu. Tu się boję, że mogą być jakieś straszne niespodzianki - powiedział Marek Belka.
Belka o unijnych funduszach
W piątek w Brukseli szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, po spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem ogłosiła, że KE jest gotowa do przekazania Polsce 5 mld euro w ramach zaliczki.
Piotr Kraśko zapytał byłego premiera, czy w jego ocenie droga do otrzymania pełnych unijnych funduszy jest dosyć prosta czy może UE będzie oczekiwała wypełnienia wszystkich kamieni milowych, zanim te fundusze będą dostępne.
- Nie sądzę, żeby tak rygorystycznie patrzyli nam na ręce wiedząc, że Donald Tusk i jego rząd będzie musiał ciągle zmagać się z takimi problemami, o których mówiliśmy przed chwileczką. Jawnym sabotażem ze strony, jak się okazuje teraz Trybunału Konstytucyjnego, który rości sobie pretensje do tego, żeby orzekać w sprawach zupełnie niezwiązanych z jego właściwością... no więc nie będzie łatwo. I wiedzą o tym zarówno komisarze w Komisji Europejskiej, jak i poszczególni premierzy rządów unijnych. Natomiast tak, spodziewają się wszyscy i to będzie wymagane, by Polska na drodze do przywrócenia praworządności czyniła kroki zdecydowane i szybkie - wskazał Belka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24