Produkcja budowlana w Polsce w 2013 roku spadła o 9 proc. Tak głębokiej recesji nie mieliśmy w żadnej z branż od ponad 20 lat.
Generalnie PKB w 2013 r. urósł nam o 1,6 procent - lepiej od oczekiwań i zdecydowanie lepiej od niektórych prognoz z początku ub.r., wieszczących recesję. Gospodarkę "pchał" głównie eksport, ale w drugiej połowie roku wyraźnie zaczęli budzić się z letargu także konsumenci, co świetnie rokuje na rok 2014. Wynik byłby jeszcze lepszy, gdyby nie degrengolada w budowlance. Oto wykres pokazujący zachowanie głównych kół zamachowych - przemysłu, budowlanki, handlu i transportu - w ciągu ostatnich ośmiu lat. W 2013 r. przemysł wzrósł o 2,9 proc., handel o 1,7 proc., a transport o 4,5 proc. Sektor budowlany zaliczył spadek o 9 proc.
Owszem, zdarzały się lekkie recesje w transporcie w latach 2008 i 2009, czy w handlu w roku 2011, ale tego, co się stało z polską budowlanką w 2013 r. nie da się z niczym porównać. W latach 2005-2011 sektor budowlany rósł w Polsce co roku średnio o 9,2 proc. W 2012 r. wzrósł już tylko o 0,3 proc. (bo początek 2012 był jeszcze pomyślny), za to 2013 r. ze spadkiem o 9 proc. pokazał pełnię kryzysu.
Takie są efekty traktowania wykonawców autostrad i stadionów na Euro2012 jak wrogów państwa, z którymi nie można współpracować. Podział ryzyk przy budowie dróg, obciążający głównie wykonawców, spowodował, że już w 2011 r. przez drożejącą ropę, a przez to także np. asfalt, najpierw zniknęła rentowność budowy tych dróg, a w 2012 r. pojawiły się przez to problemy z płynnością. GDDKiA, popierana zresztą przez ministra Sławomira Nowaka i premiera nie chciała w ogóle słyszeć o tym, żeby kontrakty zmienić na korzyść wykonawców, pomimo tego, że wszystkie drogi i tak były robione poniżej kosztorysów. W efekcie w połowie 2012 r. zbankrutowała największa polska grupa budowlana PBG, a parę miesięcy później o plajtę otarła się druga duża grupa, czyli Polimex.
Oczywiście koszty bankructw w gospodarce pojawiły się natychmiast, bo na przykład PBG budowała Gazoport i teraz są tam spore opóźnienia, podobnie jak na paru innych ważnych dla kraju budowach. Prawdziwą skalę zniszczeń pokazał jednak dopiero dzisiejszy raport GUS o PKB. Wydawać by się mogło, że taka impreza jak Euro 2012 z taką skalą inwestycji, to świetna okazja dla rozwoju dla firm budowlanych, ale nie u nas. My zamiast rozwoju mamy 9 proc. recesji.
Swoją drogą to niesamowite, że minister Nowak zakończył karierę przez jakieś tam zegarki, a GDDKiA nadal traktuje generalnych wykonawców dróg jak zło konieczne.
Autor: Rafał Hirsch
Źródło zdjęcia głównego: tvn24