Sprzedawcy boją się dostępu fiskusa do ich danych o sprzedaży, a w konsekwencji kontroli. W przypadku nieprawidłowości handlującym grozi nie tylko zapłata podatku i składek, ale też kary finansowe - pisze w środę "Gazeta Wyborcza".
Dziennik przypomina, że w lipcu weszły w życie przepisy, które "zmuszają serwisy internetowe do słania danych o sprzedawcach i ich transakcjach do fiskusa". Wskazano, że w pierwszym kroku serwisy żądają pakietu danych, w drugim - te dane powędrują do skarbówki. Przepisy te, jak wyjaśniono, to wdrożenie unijnej dyrektywy, która ma "poddusić szarą strefę handlu w sieci".
Na handlujących padł strach
Gazeta zwróciła uwagę, że strach padł m.in. na sprzedających zawodowo na Vinted, tzn. osoby kupujące ubrania np. w lumpeksach i sprzedające dużo drożej w sieci. W ten sposób mogły zarabiać nawet kilkaset złotych dziennie, nie płacąc podatków od sprzedaży.
"Ale bez trudzenia fiskusa odbywa się również sprzedaż np. elektroniki, wynajmowanie mieszkań na doby (Airbnb, Booking) czy świadczone są usługi (Fixly - remontowe, sprzątania, transportowe)" - wskazano.
"GW" zaznaczyła, że raportowanie danych wyrzuci wiele osób z czarnej i szarej strefy. Na dodatek dane będą raportowane wstecz - również za 2023 r.
Kontroli jednak jeszcze nie ma, co, jak zaznaczyła redakcja, potwierdziło Ministerstwo Finansów. "Obecnie żadna platforma sprzedażowa nie złożyła szefowi KAS raportu o sprzedawcach" - poinformował cytowany przez "GW" resort. Wskazano, że "trwają prace techniczne, żeby te dane fiskus mógł w ogóle zacząć przyjmować".
Redakcja zaznaczyła, że obowiązkiem raportowym zostaną objęci ci, którzy w ciągu roku dokonają na platformie co najmniej 30 transakcji, a także ci, którzy w ciągu roku dokonają sprzedaży towarów na łączną kwotę przekraczająca 2 tys. euro na danej platformie, bez względu na liczbę transakcji.
Wskazano, że raporty będą wysyłane w dwóch turach - za 2023 r. - 31 grudnia br. i za 2024 r. - do końca stycznia 2025 r.
Co grozi w przypadku nieprawidłowości
Według cytowanego przez "GW" głównego doradcy podatkowego w inFakt Piotra Juszczyka, nie będziemy od razu obserwować masowych kontroli.
- Spodziewałbym się w tym przypadku czynności sprawdzających, które nawet mogą odbywać się poza podatnikiem - ocenił.
Radca prawny Robert Nogacki na łamach "GW" wyjaśnił, że jeśli z ustaleń kontroli skarbowej wyniknie, że sprzedający nie zgłosił działalności do rozliczeń podatkowych i nie dopełnił obowiązków związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej, grozi mu "domiar podatków, jak składek ubezpieczeniowych, jak i szereg sankcji wynikających z Kodeksu karnego skarbowego, Kodeksu karnego czy Kodeksu wykroczeń".
- Zgodnie z Kodeksem wykroczeń za nielegalne wykonywanie działalności gospodarczej grozi nam grzywna, a nawet kara ograniczenia wolności. Obecnie kara grzywny może wynieść od 430 złotych aż do 86 tysięcy złotych. Wszystko zależy od skali takiej działalności, czyli np. osiąganych przychodów - tłumaczy Piotr Juszczyk.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock