Santander Bank Polska został ukarany przez Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) za brak zgłoszenia naruszenia ochrony danych. Bank ma zapłacić karę w wysokości blisko 1,5 miliona złotych - poinformowano we wtorkowym komunikacie. "Bank nie zgadza się z decyzją i wniesie skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego" - poinformował redakcję biznesową tvn24.pl Jarosław Dobosz, Inspektor Ochrony Danych w Santander Bank Polska. Prezes UODO ukarał także Toyota Bank Polska.
Urząd podkreślił, że Prezes UODO o naruszeniu ochrony danych osobowych w Santander Bank Polska dowiedział się z mediów. "Polegało ono na upublicznieniu dokumentów bankowych, znajdujących się w porzuconej na jednym z osiedli przesyłce, po tym jak została ona wcześniej skradziona firmie kurierskiej" - czytamy w komunikacie.
W przesyłce były m.in. takie dane jak: imiona i nazwiska, daty urodzenia, numery rachunków bankowych, dane adresowe i kontaktowe, numery PESEL, nazwy użytkowników i hasła do banku, czy dane o zarobkach, seria i numery dowodu osobistego.
UODO podał, że administrator danych tłumaczył, że nie zgłosił tego naruszenia, gdyż przesyłka została odnaleziona przez jedną zidentyfikowaną osobę w krótkim czasie, po jej utracie przez kuriera. "Ponadto ustalono, że nie brakowało w niej żadnych dokumentów, a osoba, która znalazła dokumenty, zaniosła je bezpośrednio na posterunek policji i oświadczyła, że nie kopiowała znalezionych dokumentów" - dodano.
Santander Bank Polska ukarany przez Prezesa UODO
Prezes UODO w swojej decyzji wskazał jednak, że "w przypadku wystąpienia naruszenia ochrony danych, oceny ryzyka naruszenia praw lub wolności osoby fizycznej powinno się dokonać przez pryzmat osoby zagrożonej, a nie interesów administratora". Szef urzędu zaznaczył przy tym, że brak zawiadomienia o naruszeniu ochrony danych osobowych osób dotkniętych tym naruszeniem, w przypadku wystąpienia wysokiego ryzyka naruszenia ich praw lub wolności, pozbawia je nie tylko możliwości odpowiedniej reakcji na naruszenie, ale również możliwości dokonania samodzielnej oceny naruszenia, które może powodować dla nich poważne konsekwencje.
Dodatkowo oceniono, że brak zgłoszenia naruszenia ochrony danych osobowych Prezesowi UODO pozbawia organ nadzorczy możliwości odpowiedniej reakcji na naruszenie. Chodzi o ocenę ryzyka naruszenia dla praw lub wolności osoby fizycznej, ale również szansę na weryfikację, czy administrator zastosował właściwe środki w celu zaradzenia naruszeniu i zminimalizowania negatywnych skutków dla osób, których dane dotyczą. "Organ nie jest wówczas w stanie ocenić czy administrator zastosował odpowiednie środki bezpieczeństwa w celu zminimalizowania ryzyka ponownego wystąpienia naruszenia" - wyjaśniono w komunikacie.
Zdaniem Prezesa UODO bez znaczenia jest również to, że dane zostały udostępnione tylko jednej zidentyfikowanej osobie. "Liczy się bowiem fakt, że przesyłka została odnaleziona przez tę osobę. Ponadto administrator nie ma pewności, ile osób mogło wcześniej mieć dostęp do porzuconej przesyłki. Sam fakt kradzieży przesyłki powinien wpłynąć na właściwą i adekwatną do okoliczności ocenę tego incydentu, w tym ocenę pod kątem ryzyka naruszenia praw lub wolności osób fizycznych" - podkreślono.
Nie pierwsza kara
W związku z tym Prezes UODO nałożył administracyjną karę pieniężną w wysokości 1 mln zł 440 tys. zł na Santander Bank Polska za brak zgłoszenia naruszenia ochrony danych. "Oprócz wspomnianej kary, Prezes UODO nakazał administratorowi powiadomienie osób, których dotyczy to naruszenie w ciągu trzech dni od daty otrzymania decyzji" - dodano.
Urząd wyjaśnił, że przy ustalaniu wymiaru kary organ nadzorczy wskazał, że jest to kolejne naruszenie ochrony danych osobowych, które zostało stwierdzone u tego administratora. Jak przypomniano, Prezes UODO 19 stycznia 2022 roku z uwagi na naruszenie obowiązku zawiadomienia o naruszeniu osób, których dane dotyczą, nałożył na Santander Bank Polska administracyjną karę pieniężną w wysokości 545 tys. zł.
Santander Bank Polska wniesie skargę
Santander Bank Polska "nie zgadza się z decyzją i wniesie skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego" - zapowiedział Jarosław Dobosz, Inspektor Ochrony Danych w Santander Bank Polska.
Jak zauważył, kara dotyczy zdarzenia z 2018 roku. "Bank po zdarzeniu podjął działania zgodne z przepisami RODO, a w tym zarejestrował zdarzenie w rejestrze i dążył do zminimalizowania ryzyka ponownego wystąpienia tego typu sytuacji w przyszłości" - zapewnił Dobosz.
"Bank nie zgłosił naruszenia do UODO i nie powiadomił klientów, gdyż ocenił, że w okolicznościach faktycznych tego zdarzenia oraz wobec podjętych przez Bank działań było mało prawdopodobne, by naruszenie to skutkowało ryzykiem naruszenia praw i wolności klientów (przesłanka do niezgłaszania naruszenia do PUODO)" - wyjaśnił inspektor.
Jak przekazał, według banku "zostały dopełnione wszystkie procedury związane z naruszeniem ochrony danych i tego stanowiska będzie bronił przed sądem".
Prezes UODO ukarał Toyota Bank Polska
We wtorkowym komunikacie poinformowano, że Prezes UODO ukarał także Toyota Bank Polska.
"W tym przypadku kara wyniosła 78 tys. zł i została nałożona za niezgłoszenie Prezesowi UODO naruszenia ochrony danych osobowych bez zbędnej zwłoki, nie później niż w terminie 72 godzin po stwierdzeniu naruszenia. Administrator zgłosił naruszenie ochrony danych półtora roku po jego wystąpieniu, w momencie gdy zwrócił się do niego organ nadzorczy po otrzymaniu skargi od osoby poszkodowanej tym naruszeniem" - wyjaśniono.
Urząd podał, że naruszenie polegało na wysłaniu przez bank danych osoby do nieuprawnionego odbiorcy.
"Zakres danych, zawartych w korespondencji, powodował wystąpienie wysokiego ryzyka dla praw i wolności osoby, której dane ujawniono (np. ryzyko kradzieży tożsamości). W decyzji organ nadzorczy zaznaczył też, że administrator nie ma pewności, czy przed zwrotem korespondencji, błędny odbiorca nie wykonał kopii lub też nie utrwalił zawartych w treści umowy danych osobowych w inny sposób, np. poprzez ich spisanie" - czytamy w komunikacie.
Wysłaliśmy pytania w sprawie kary nałożonej przez Prezesa UODO do Toyota Bank Polska. Do momentu opublikowania artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock