Była doradczyni społeczna ministra finansów Renata Hayder nie była lobbystą. Nie brała pieniędzy od klientów, którzy mieli interes w zmianie ustawy - powiedział przed komisją do spraw VAT były szef Ministerstwa Finansów Jacek Vincent Rostowski. W czasie poniedziałkowego przesłuchania były wicepremier protestował przeciwko wykresowi wyświetlanemu przez komisję, który ukazywał szacunki dotyczące luki VAT.
To drugie spotkanie Rostowskiego z komisją. Po raz pierwszy zeznawał przed komisją 10 grudnia ubiegłego roku. Kwestionował wówczas szacunki dotyczące luki VAT, a także twierdzenie, że wzrosła ona za rządów PO. Nie zgodził się też z tezą, że luka VAT to oszustwa, a szczególnie oszustwa zorganizowane oraz że rząd PO kierował lub zezwalał, lub w jakikolwiek sposób je tolerował. Przekonywał, że niedopuszczalne i nieprawdziwe jest twierdzenie, że "sytuacja VAT" poprawiła się po 2015 r. na skutek działań rządu Prawa i Sprawiedliwości.
W poniedziałek przewodniczący komisji, poseł Marcin Horała (PiS) pytał Rostowskiego o zeznania byłej doradczyni społecznej szefa MF Renaty Hayder. Mówiła ona podczas jednego z ostatnich posiedzeń, że Sławomir Nowak był "kimś w rodzaju moderatora i podsumowywał dyskusje" podczas poświęconych podatkom spotkań w KPRM. - Kiedy (Nowak - red.) formułował wniosek co do dyskusji, to pytał wszystkich obecnych, czy ten wniosek jest prawidłowy w ich rozumieniu - zeznała Hayder.
Rostowski został spytany, czy Nowak decydował w trakcie tych spotkań, które konkluzje zyskują akceptację.
- Na pewno nie było żadnych takich sytuacji, w których minister Nowak mógł podejmować decyzje, które wiązały kogokolwiek w ministerstwie finansów - oświadczył Rostowski. Dopytywany, dlaczego Hayder została powołana na funkcję doradcy społecznego "ustnie", Rostowski odparł, że funkcja ta była "na tyle nieformalna, że nie było takiej (pisemnej - red.) potrzeby". Według byłego szefa MF system podatkowy przed 2011 r. był "jak najbardziej szczelny". W jego ocenie, świadczył o tym "bardzo duży wzrost dochodów w latach 2009 - 2011". Wcześniej Rostowski złożył wniosek o umożliwienie mu udzielenia swobodnej wypowiedzi, który został odrzucony przez przewodniczącego Horałę. - Miał pan prawo na początku przesłuchania i obiecuję, że na koniec przesłuchania udzielę tego prawa, natomiast jest dużo pytań i przeszlibyśmy do ich zadawania - oświadczył przewodniczący komisji.
Hayder w Ministerstwie Finansów
Członkowie komisji pytali w poniedziałek Jacka Rostowskiego, czy przyjmując Renatę Hayder na stanowisko doradcy społecznego w resorcie finansów wiedział, że miała ona umowę o świadczenia usług konsultingowo-doradczych. - Nie wiedziałem - odparł. Dodał jednak, że były to usługi konsultingowe wewnętrzne dla EY. Na pytanie, czy "transparentne było, że osoba spoza MF (Hayder - red.) bierze udział w przygotowaniu projektu ustawy o VAT" odpowiedział: "Uważam, że było transparentne. Wiedziałem, jakie były jej duże osiągnięcia i że była bardzo wysoko postawiona przedtem w firmie EY i dlatego ją wziąłem na doradcę społecznego". Rostowski podkreślił też, że "Hayder nie byłą lobbystą, bo nie brała żadnych pieniędzy od klientów, którzy mieli interes w zmianie ustawy". Członek komisji poseł PiS Andrzej Matusiewicz odnosząc się do wypowiedzi Rostowskiego oświadczył, że "jeżeli Hayder świadczyła usługi konsultingowo doradcze, to nie za darmo". Rostowski przyznał, że Hayder "oczywiście nie świadczyła tych usług za darmo". - Ale nie w zakresie tej ustawy (o VAT - red.), tylko w zakresie wewnętrznego działania firmy EY. Tu nie była lobbystą. Lobbysta to ktoś, kto bierze pieniądze za to, żeby wpłynąć na zmianę ustawy - dodał były szef resortu finansów.
Rostowski oświadczył też, że jego doradca społeczny Renata Hayder nie miała dostępu do żadnych danych klauzulowanych, a jej stanowisko nie wymagało weryfikacji przez odpowiednie służby. Zauważył też, że Hayder nie pełniła funkcji urzędniczych. - Pytałem się jej, co sądzi na dany temat, dawała mi opinię na temat proponowanych zmian - stwierdził.
Jak powiedział, Renata Hayder miała kartę wstępu do ministerstwa, ale nie miała wstępu do części, w której znajdują się gabinety ministra i wiceministrów.
"Instrument propagandy PiS"
W czasie poniedziałkowego przesłuchania Rostowski protestował przeciwko wykresowi wyświetlanemu przez komisję, który ukazywał szacunki dotyczące luki VAT. Mówił, że nie do przyjęcia jest sytuacja, w której odmówiono mu swobodnej wypowiedzi na początku posiedzenia komisji, a jednocześnie pokazywane są dane, z którymi się nie zgadza. - Uważam, że to jest po prostu wysoce niestosowane - powiedział świadek.
Horała powiedział, że "taka jest niestety różnica w pozycji pomiędzy komisją a świadkiem". - Czyli to znaczy, że komisja jest po prostu instrumentem propagandy Prawa i Sprawiedliwości, dziękuję, że pan się do tego przyznał - odpowiedział Rostowski. Horała poprosił, żeby świadek odpowiadał na pytania, a swoje sądy może wygłaszać na sejmowym korytarzu w rozmowach z mediami. W dalszej części przesłuchania Horała pytał o sprawę wprowadzenia odwróconego VAT-u na stal, wskazywał, że organizacje branżowe zwracały uwagę na prawdopodobne oszustwa. Pytał Rostowskiego, kiedy zapadła decyzja, żeby jednak wprowadzić odwrócony VAT na stal. - Dochodziły do nas sygnały i z urzędów, i także może z urzędów celnych, na pewno byłyby z UKS-ów, ale także z branży, że to się robi większy problem - odpowiedział Rostowski. Mówił, że "odwrócony VAT też ma swoje strony ujemne". - To nie jest coś, co się wprowadza po prostu, na pewno nie jest to coś, co się wprowadza wyprzedzająco, bo wtedy ma się skutki ujemne, a nie wie się, czym jest choroba, którą trzeba leczyć. I tutaj natężały te sygnały na początku 2013 roku i wtedy podjęliśmy stosowną decyzję - powiedział były minister finansów. Horała wskazywał, że takie sygnały były już nawet w 2009 r., bo do Rostowskiego pisała Polska Unia Dystrybutorów Stali. Świadek ripostował, że roztropne działanie polega na tym, że nie reaguje się na każdy sygnał w prasie, tylko musi być więcej sygnałów, by działać. Rostowski zaznaczył, że wprowadzenie odwróconego VAT-u to była jego decyzja.
Wyłudzenia podatku VAT
Były minister finansów wskazywał, że wprowadzenie odwróconego VAT-u pomogło w szybkim zlikwidowaniu wyłudzeń podatku przy obrocie prętami stalowymi. Jak tłumaczył Rostowski, wiele branż apelowało o wprowadzenie odwróconego VAT, ale - jak zaznaczył - odwrócony VAT zawsze jest w interesie firm. Natomiast - wskazał - odwrócony VAT wprowadza się w określonej sytuacji, gdy inne metody zawiodły. Na pytanie "gdzie są miliardy złotych wyłudzone od wszystkich Polaków?", Jacek Rostowski oświadczył, że "nie ma żadnych dowodów na to, że wyłudzenia za rządów PO-PSL były wyższe niż za rządów PiS".
Kazimierz Smoliński z PiS pytał Rostowskiego, czy wprowadzenie odwrotnego obciążenia na złom było spowodowane nieprawidłowościami, które występowały w handlu złomem. - Oczywiście - odpowiedział Rostowski. Były minister finansów podkreślił, że nie miał sygnałów, aby po wprowadzeniu odwróconego obciążenia doszło do "znacznych" oszust wykorzystujących ten mechanizm. - Ja o takich wyłudzeniach na jakąś znaczącą skalę nie wiem, pan po prostu myśli, że mogły być, ja uważam, że mogły być także w wielu innych dziedzinach (...). To nie jest powszechna wiedza, absolutnie nie jest powszechna wiedza, że w złomie czy prętach po wprowadzeniu odwróconego obciążenia były szerokie wyłudzenia używające właśnie tego mechanizmu (...). Nie było sygnałów, że to jest znaczące - powiedział Rostowski.
Z polecenia Schetyny
Przewodniczący komisji pytał też Rostowskiego o zespół, który powołał jako minister finansów ds. zwalczania oszustw podatkowych. Horała chciał wiedzieć, co to był za zespół, kto wchodził w jego skład. - Nie pamiętam tego powołania, przypuszczam, że to była inicjatywa wiceministrów, którzy zajmowali się stroną operacyjną, czyli ministra (Jacka - red.) Kapicy, ministra (Andrzeja - red.) Parafianowicza, minister formalnie takie rozporządzenia czy zarządzenia podpisuje - powiedział Rostowski. Dodał, że nie pamięta, aby zapoznawał się z rekomendacjami tego zespołu. - Nie mówię, że wnioski nie trafiały, ale nie byłem świadom, że to były wnioski tego zespołu, bardzo możliwe, że trafiały - zaznaczył Rostowski.
Horała pytał świadka, w jakich okolicznościach zapadła decyzja, żeby powołać Parafianowicza na stanowisko w ministerstwie finansów, czy świadek znał go, czy też ktoś go świadkowi polecił. - Nie, nie znałem. Polecił mi go minister Schetyna, który był wtedy wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych - odpowiedział Rostowski.
Później były szef MF Jacek Rostowski, prostując swoją wcześniejszą wypowiedź, stwierdził, że to nie ówczesny wicepremier Grzegorz Schetyna, ale szef ABW Krzysztof Bondaryk rekomendował Andrzeja Parafianowicza na stanowisko w Ministerstwie Finansów. - Chciałbym sprostować w tej chwili. Któryś z posłów zapytał się, kto mi zarekomendował ministra Kapicę i powiedziałem, że to był premier Schetyna. Także ktoś zapytał, kto mi zarekomendował (wice)ministra Parafianowicza i też powiedziałem, że premier Schetyna. Tutaj chyba się pomyliłem, bo (wice)premier Schetyna z (wice) ministrem Parafianowiczem byli u mnie, ale rekomendacja była chyba od ministra (b. szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - red.) Krzysztofa Bondaryka - oświadczył Rostowski.
Współpraca bez konfliktów
Horała dopytywał, jak wyglądała współpraca ministrów Kapicy i Parafianowicza. Jak mówił przewodniczący komisji, "część doniesień medialnych" mówiła, że jest konflikt pomiędzy nimi. - Czy świadek zauważył ten konflikt? - pytał Horała. - Ja tego konfliktu nigdy nie widziałem. Panowie zawsze zachowywali się absolutnie w sposób poprawny. (...) Nigdy nie byłem świadom sytuacji, w której jeden z ministrów utrudniałby pracę drugiemu - powiedział. Świadek pytany był o powody przeniesienia departamentu administracji podatkowej od wiceministra Parafianowicza do wiceministra Kapicy. - Doszedłem do wniosku, że potrzebne jest nowe spojrzenie na administrację podatkową - powiedział.
Autor: tol//dap / Źródło: PAP