Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przygotowało projekt ustawy, dzięki której będzie możliwie oznakowanie produktów wytworzonych bez użycia organizmów genetycznie modyfikowanych (GMO). Znaku nie będzie można jednak używać do promocji- poinformował resort.
Jak poinformował resort rolnictwa w uzasadnieniu do projektu, nowe przepisy zostały przygotowane na wniosek konsumentów, którzy chcą wiedzieć, czy dany produkt został wytworzony z produktów wolnych od GMO. Ministerstwo podkreśliło, że znakowanie "wolne od GMO" jest działaniem uzupełniającym dla realizowanych przez resort działań na rzecz zwiększenia produkcji w kraju białka wykorzystywanego w paszach. Taki program realizowany jest od 2010 r. Chodzi o częściowe zastąpienie importowanej, genetycznie modyfikowanej śruty sojowej do karmienia zwierząt. Zakaz stosowania pasz GMO ma wejść w życie od stycznia 2019 roku.
Część społeczeństwa nie ma pewności, co do wpływu organizmów modyfikowanych na zdrowie człowieka. Z badania CBOS (2013 r.) wynika, że prawie 56 proc. Polaków, mając wybór, wybrałoby produkt od zwierząt karmionych paszą bez GMO.
Znakowanie
Znakowane mają być produkty pochodzenia roślinnego, które nie są modyfikowane genetycznie, a które mają odpowiedniki GMO dopuszczone do obrotu na rynku UE (tj. kukurydza, rzepak, soja), produkty pochodzące od zwierząt karmionych paszami bez GMO (np. mięso, mleko, jaja, sery), miody oraz produkty ekologiczne. Resort zaznaczył, że prawo UE nakłada obowiązek znakowania produktów GMO. W świetle unijnego prawa produktem GMO jest produkt, który zawiera 0,9 proc. i powyżej domieszki GMO. Jeśli obecność ta jest przypadkowa lub technicznie nieunikniona i zawartość GMO jest poniżej poziomu 0,9 proc. – produkty nie muszą być znakowane. Nie znakuje się również produktów pochodzenia zwierzęcego od zwierząt karmionych paszami GMO, gdyż zgodnie z badaniami naukowymi zmodyfikowane DNA nie przechodzi do organizmu zwierzęcego, tym samym produkt pochodzenia zwierzęcego nie jest GMO – wyłączony jest zatem z obowiązku znakowania. Znakowanie „wolne od GMO” jest już stosowane od blisko 10 lat w kilku państwach UE m.in. w Niemczech, Austrii, Francji, we Włoszech, Słowenii, a od roku 2016 starają się o nie również Węgrzy. W Polsce niektórzy producenci próbowali znakować w ten sposób swoje produkty, ale "kończyły się przeważnie negatywnym rozstrzygnięciem sądowym dla producentów" - zauważył resort.
Kwestia logo
W projekcie nie przewiduje się utworzenia jednego uniwersalnego znaku lub logo. Istotną kwestią jest to, że producent, znakując sprzedawany produkt jako „wolny od GMO”, nie będzie mógł wykorzystać tego oznakowania do promowania go w sposób podkreślający, że brak GMO oznacza lepszą jakość lub szczególną wartość produktu np. zdrowy, bo „wolny od GMO” - wyjaśniają autorzy projektowanej ustawy. Kontrolą jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych z oznakowaniem „wolne od GMO”, będzie zajmowała się Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. W zakresie nadzoru nad oznakowaniem „wolne od GMO” w paszach - Inspekcja Weterynaryjna. Projektowana ustawa zwiększa wydatki budżetowe. Dodatkowe środki mają być przeznaczone na zwiększenie zatrudnienia w inspekcjach kontrolujących żywność. Zakłada się, że w okresie 10 lat od wejścia w życie ustawy wydatki wyniosą ok. 295 mln zł, tj. ok. 30 mln zł rocznie. Projekt został rozesłany do ponad 140 organizacji, konsultacje potrwają do 28 maja.
Autor: ps/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock