Życie pod kreską, na wiecznym kredycie, z obawami, czy starczy do pierwszego. To nie tylko rzeczywistość wielu polskich rodzin, ale też wielu polskich samorządów". Za rządów PiS klepaliśmy biedę" - mówią włodarze, teraz nowy rząd ma rzucić finansowe koło ratunkowe. Materiał Łukasza Wieczorka z magazynu "Polska i Świat".
Jeśli miasta dziś czekają na deszcz, to głównie ten pieniędzy. W kasach pustki. Sytuacja zrobiła się bardzo trudna.
- Powiedzieć, że sytuacja jest trudna, to jakby nic nie powiedzieć - mówi prezydentka Kielc Agata Wojda. - Borykamy się z poważnymi problemami finansowymi - zwraca uwagę prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński.
To tylko kilka przykładów, bo finanse większości miast i miasteczek są w opłakanym stanie.
- Na 2400 gmin 1550 jest w sytuacji deficytu operacyjnego, czyli mniejszej kwoty dochodów niż trzeba wydać do końca roku - mówi Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich.
Zabraknie nawet na rachunki?
Jeśli nic się nie zmieni, po wakacjach miastom może zabraknąć pieniędzy nawet na zapłacenie rachunków.
- Oczywiście złożyło się na to wiele czynników. Kwestie zmian podatkowych Polskiego Ładu, wzrostu cen, inflacji, polityki międzynarodowej. Dzisiaj w połowie roku, w 2024 roku, jesteśmy w sytuacji, kiedy szukamy środków właściwie na każde działanie miasta - mówi prezydentka Kielc Agata Wojda.
- Po prostu tych środków już nie ma - twierdzi prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. Miasta już zastanawiają się, co zrobić, a raczej czego nie robić, by dotrwać do końca roku.
- Wszystkie wydatki bieżące, szukamy oszczędności w remontach, w funkcjonowaniu komunikacji. Można by powiedzieć, we wszystkich rzeczach związanych z obsługą naszych mieszkańców - dodaje Chęciński. Sosnowiec zrezygnował już z wielu remontów dróg i modernizacji miejskiego basenu.
- Staramy się odraczać pewne płatności na przyszły rok. To nam pomoże ten budżet zamknąć - mówi prezydent Rudy Śląskiej Michał Pierończyk.
Kielce też szukają pieniędzy. Prezydentka zaproponuje radnym podwyższenie podatków od nieruchomości. Obiecuje oszczędności w urzędzie i liczy na zmianę przepisów przez rząd. Chodzi dokładnie o nowe zasady dzielenia pieniędzy dla samorządów. Prościej - więcej pieniędzy. - Kosztem budżetu centralnego. W związku z tym trudno się dziwić, że po stronie rządowej, co najmniej w kilku resortach, nie ma zachwytu nad tą ustawą - zwraca uwagę Andrzej Porawski.
Rząd zapowiada zmiany dla samorządów
Przedstawiciele dużych i małych miast negocjowali z szefem resortu finansów zapisy ustawy, zgodnie z którą rząd będzie dzielił środki dla samorządów od przyszłego roku. Zdania były podzielone, ale nie była to sytuacja bez wyjścia. Samorządowcy dogadali się z przedstawicielem rządu, co do zapisów projektu ustawy. Ma być inaczej niż za rządów PiS.
- Aby finanse samorządów nie były uzależnione od zmian w podatku PIT, zmian w podatku CIT, aby skończyć raz na zawsze z polityką tekturowych czeków - wyjaśnia minister finansów Andrzej Domański.
- Po obu stronach tych rozmów byli, jak mówią niektórzy, twardzi zawodnicy i cieszę się, że się dogadaliśmy - mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Finansowe koło ratunkowe
Ustawa ma być jeszcze doszlifowana, by docelowo już od przyszłego roku w kasach miast nigdy nie brakowało pieniędzy. W tym roku samorządy też mają doczekać się pieniężnego koła ratunkowego. - W kwocie 10 miliardów złotych. Te środki zostaną naturalnie zapewnione w budżecie - mówi Andrzej Domański.
Obietnica wsparcia padła. Samorządowcy popadli w euforię. Pierwszy raz od ośmiu lat.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: ZDM