- Cały problem polega na tym, że pan prezes teraz sobie siedzi w domu i zaciera rączki. Bo poza tym, że jego ulubiona telewizja mówi na jego temat, a jemu jest wszystko jedno, czy dobrze, czy źle, to ważne, żebyście państwo mówili, to również nie mówimy o tym, co jest ważne - powiedziała w "Faktach po Faktach" profesor Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej, w nawiązaniu do dyskusji o podwyższeniu wynagrodzenia dla prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego.
W czwartek Money.pl poinformował, że zarząd NBP przyjął uchwałę, która zwiększa premię, będącą dodatkiem do pensji prezesa Adama Glapińskiego, o 30 proc. Według money.pl, efektem tej uchwały będzie wzrost wynagrodzenie szefa banku centralnego w ciągu roku o 191 tys. zł.
Prof. Joanna Tyrowicz była pytana w "Faktach po Faktach" o wyższe zarobki szefa banku centralnego.
- Cały problem polega na tym, że pan prezes teraz sobie siedzi w domu i zaciera rączki, bo poza tym, że jego ulubiona telewizja mówi na jego temat, a jemu jest wszystko jedno, czy dobrze, czy źle, to ważne, żebyście państwo mówili, to również nie mówimy o tym, co jest ważne - odpowiedziała członkini RPP. - Czyli ani że inflacja nie jest w celu, ani się do niego nie zbliża, ani wszystkie podejmowane decyzje nie były właściwymi decyzjami. Nagle robimy jakieś wielkie larum. Robimy to larum słusznie, bo to jest oburzające, samo zachowanie jest niedopuszczalne, ale on jest jaki jest - wskazała.
Podwyżka dla prezesa Glapińskiego i zarządu NBP
Profesor Tyrowicz pytana przez Piotra Kraśkę o uchwałę przyznającą podwyżkę dla prezesa NBP i sposób, w jaki się o niej dowiedziała, potwierdziła pojawiający się wcześniej wątek maila od innego członka RPP Pawła Muchy.
- W ocenie pana Pawła Muchy przyjęcie tej uchwały było z naruszeniem wewnętrznych regulaminów, pomijając już w ogóle sam sens tej uchwały, czyli zwiększenie wynagrodzeń dla pana prezesa. Tam jest ileś materiałów z NIK-u, które podważają sam tryb wyznaczania wynagrodzeń członków zarządu. Nikt nie zwracał na to uwagi, no bo kto czytał grube raporty NIK-u, ale jak "wyszedł" pan prezes, to zwróciliście państwo na to uwagę - odpowiedziała.
Co lub kto odpowiada za inflację w Polsce według Glapińskiego
Prof. Tyrowicz została także zapytana o komentarz do słów prezesa NBP, w których wskazuje, kto lub co jest winny inflacji w Polsce. Stwierdziła, że "nic się w nich nie zgadza".
- Nic się nie zgadza w tych jego opowieściach. Na czym polega problem? Pan profesor chce jakoś, po raz kolejny, zwalić na kogoś winę za inflację. Wcześniej zwalał na Putina, potem na coś innego, potem robiły banery. Teraz ma taki powód, że rząd podnosi pensje pracownikom sektora publicznego, którzy nie mieli podnoszonych wynagrodzeń, kiedy inflacja przekraczała kilkanaście procent przez dwa lata pod rząd. Ja nie oceniam, czy to jest właściwa czy niewłaściwa decyzja po stronie rządu, bo to jest ich władczość. Te dwie polityki są rozdzielne i tak dalej. Ale to jest po prostu chora narracja. My nie jesteśmy od tego, żeby szukać winy w kimś innym, tylko żeby właściwie na to reagować. Co nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem, że te wynagrodzenia wzrosły, bo była informacja, że one będą rosły, potem one zostały podniesione i mamy październik tego roku i pierwszy raz używamy tego argumentu. To to jest jakaś paranoja w ogóle - skwitowała członkini RPP.
Kwestia stóp procentowych
Prof. Tyrowicz przedstawiła swoją ocenę dotyczącą polityki obniżania stóp procentowych, zaczynając od zauważenia, że "stopy procentowe zostały podniesione w 2022 roku do niewystarczającego poziomu".
- One częściowo pomagają nam obniżyć inflację, ale w niewystarczającym stopniu. Co to znaczy? To znaczy, że będziemy mierzyć się z inflacją dłużej. Teraz mówię o 22, potem w 2023 roku zostały całkowicie bezzasadnie obniżone. Nie było żadnego ekonomicznego uzasadnienia dla ich obniżania wtedy. Więc mieliśmy zbyt niskie stopy i jeszcze je obniżyliśmy. Jeśli się państwo zastanawiacie, dlaczego mamy w tej chwili wzrost inflacji, to dlatego, że nasz Narodowy Bank Polski, my Rada Polityki Pieniężnej, nie przygotowaliśmy gospodarki na to, co było wiadomo, że się w niej prędzej czy później wydarzy - powiedziała prof. Tyrowicz.
Członkini RPP pytana o to, jakie są szanse na to, że w 2025 roku dojdzie do obniżki stóp procentowych, wskazała na pewien problem.
- Dla pana prezesa wszystko jest "my" albo "oni". "My" to nie jest naród, a "oni" to nie jest inflacja. Próbuję teraz powiedzieć, że coś jeszcze będzie się działo wiosną przyszłego roku i nie ma to żadnego związku z polityką pieniężną - odpowiedziała. Profesor przyznała, że chodzi o wybory prezydenckie, które mają się odbyć w maju.
Tyrowicz pytana, czy w jej ocenie będzie pole do obniżki stóp procentowych, odparła, że nie jest to "kwestia mojej własnej oceny".
- Ja nie widzę tego w żadnym z modeli NBP. To nie jest kwestia mojej własnej oceny. Materiały analityczne, które przedstawiają nam pracownicy NBP, wyraźnie wskazują, że do końca horyzontu projekcji, który na dziś jest 2026, nie jesteśmy z inflacją w celu. To o jakich obniżkach (stóp procentowych - red.) ludzie chcą rozmawiać? - powiedziała. Na pytanie, "to co ten prezes mówi?", Tyrowicz odpowiedziała, iż "ten prezes mówi, że będą wybory wiosną przyszłego roku".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24