W przyszłym tygodniu razem z ministrem finansów będziemy rozmawiać z przedsiębiorcami o wniesionych przez nich uwagach do projektu ustawy o podatku od marketów. Do końca grudnia chcemy wypracować ostateczne stanowisko - mówi szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk.
Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów powiedział, że nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca tego, czy projekt będzie poselski, czy rządowy. Podtrzymał, że rząd chce, aby zmiany te weszły w życie najpóźniej od drugiego kwartału 2016 r. - W przyszłym tygodniu będę wraz z ministrem finansów konsultował z przedsiębiorcami wniesione przez nich uwagi do projektu ustawy o podatku od sklepów wielkopowierzchniowych. Na spotkaniu będą ci handlowcy, przedstawiciele zrzeszeń handlowców, którzy przysłali wstępne uwagi do projektu. W sumie było to około 50 podmiotów - powiedział Kowalczyk w piątek.
Stanowisko do końca grudnia
Jak dodał, do końca grudnia powinno zostać wypracowane i przedstawione stanowisko w sprawie ewentualnych zmian w projekcie. W grę wchodzi m.in. uzależnienie podatku od obrotów takiego sklepu, a nie od powierzchni. Jak mówił już wcześniej, uwagi przedsiębiorców polegają na tym, by albo całkowicie odejść od kryterium powierzchni sklepu wielkopowierzchniowego i uzależnić podatek tylko od wysokości obrotów. Druga uwaga - jeśli zostaje powierzchnia, to powinna być wyższa - np. 400 m kw. W projekcie jest 250 m kw. - Kolejna kwestia - to odejście od jednolitej stawki 2-proc. na rzecz stawki progresywnej. To pozostaje do uzgodnienia, by uzyskać cel fiskalny - podkreślał Kowalczyk.
W ubiegłym tygodniu na Facebooku minister finansów Paweł Szałamacha napisał: "Projekt z sierpnia, który zaprezentowaliśmy podczas kampanii wymaga poprawy, w szczególności kryterium powierzchni sprzedaży 250 mkw nie jest dobrą podstawą podlegania przepisom tej ustawy".
"Nie wylać dziecka z kąpielą"
Z kolei Klub Jagielloński apeluje w petycji do przedstawicieli rządu o to, by prace nad podatkiem od sklepów wielkopowierzchniowych prowadzone były w ramach ścieżki rządowej. "Przeprowadzenie projektu przez konsultacje publiczne i stworzenie profesjonalnej oceny skutków regulacji zabezpieczą nas przed 'wylaniem dziecka z kąpielą', jakim byłoby ustanowienie podatku w praktyce uderzającego w polskie, a nie zagraniczne sieci" - napisano w petycji. Jak podkreślił w swoim komentarzu ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego Kamil Suskiewicz, już w poprzedniej kadencji mieliśmy do czynienia z "cudami nad ustawami" dotyczącymi sklepów wielkopowierzchniowych.
- Choć ustawa o rewitalizacji niewątpliwie była potrzebna, to forma, w której została ostatecznie uchwalona, pozostawia wiele do życzenia. Wydaje się, że teraz konieczna będzie jej nowelizacja. Warto wyciągnąć z tego wnioski, planując nowe przepisy dotyczące sieci handlowych, w tym również przepisy podatkowe - radzi Suskiewicz. Jego zdaniem proponowany przez PiS podatek obrotowy dla sklepów powyżej 250 m kw. budzi wiele zastrzeżeń.
- Pojawia się argument, że mimo woli zmniejszy on konkurencyjność głównie rodzimych sklepów wielkopowierzchniowych, które, osiągając mniejszą zyskowność, będą musiały przenieść koszt podatku na ceny detaliczne. Planowany podatek nie obejmie także sprzedaży internetowej (z dostawą do domu), która jest domeną sieci zagranicznych - zaznaczył Suskiewicz.
Prawo niezgodne z unijnym?
Ekspert dodał, że "należy poważnie potraktować też możliwą niezgodność wprowadzonego rozwiązania z prawem unijnym, a w konsekwencji wysokie kary".
- Oczywiście, bariery wynikające z prawa unijnego nie mogą uniemożliwiać przeprowadzenia zmian, których wymaga dobro polskiego handlu, jednak lepiej tak skonstruować nowe prawo, aby nie wchodzić w konfrontacje z unijnymi przepisami - ocenił Suskiewicz. - Najistotniejsze jest, by tak ważnej ustawie poświęcić tyle czasu, ile potrzeba do jej rzetelnego napisania, a następnie zapewnić jej taką ścieżkę legislacyjną, która pozwoli na szerokie konsultacje ze środowiskami fachowymi oraz na przedstawienie skutków wprowadzanych rozwiązań. Dotychczasowe zapowiedzi z obozu rządzącego raczej tego nie gwarantują. Dobrze byłoby wyciągnąć wnioski z doświadczeń ostatnich miesięcy minionej kadencji, zanim kolejny raz opinię publiczną rozgrzeją wątpliwości co do jasności intencji projektodawców - podsumował Suskiewicz. Z uzasadnienia projektu ustawy autorstwa PiS wynika, że w 2013 r. 175 sieci handlowych, które działały w sektorze sprzedaży detalicznej, wpłaciło łącznie podatki dochodowe w wysokości 440 mln zł. Kwota ta stanowi - według autorów propozycji - 0,47 proc. ich przychodów.
Zatrzymać zyski, powstrzymać sieci handlowe
Autorzy projektu podkreślają, że nowa ustawa ma ograniczyć potencjalny transfer zysków osiąganych ze sprzedaży detalicznej na terenie kraju przez duże koncerny. W wielu przypadkach - ich zdaniem - wielkie sieci handlowe mają obecnie możliwości unikania płacenia podatku dochodowego. Przykładowo wykazują straty podatkowe, by nie płacić podatków dochodowych, a zyski faktycznie transferowane są do innych państw. Nowy podatek - według PiS - ma również przeciwdziałać ekspansji zagranicznych sieci handlowych, które, dysponując środkami i odpowiednim know-how, potrafiły szybko podporządkować sobie rynek handlu detalicznego w Polsce. PiS przekonuje w uzasadnieniu projektu, że sklepy wielkopowierzchniowe w Polsce są obecnie realnie mniej obciążone podatkami niż ich mniejsi, detaliczni konkurenci. Według autorów projektu udział podatku dochodowego w przychodach małego i średniego biznesu zajmującego się handlem detalicznym jest ponad dwukrotnie wyższy niż w sklepach wielkopowierzchniowych, a sytuację dodatkowo pogarsza tzw. czwarty sektor, czyli sprzedaż detaliczna podmiotów niepłacących żadnych podatków, który w małych miastach i na wsi stanowi już liczącą się konkurencję głównie dla małych i średnich firm.
Okazuje się, że podatek od hipermarketów może uderzyć także i w sektor MSP:
Autor: ag / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: wikimedia.org (CC BY-SA 3.0) | Vladimir Kirakosyan