Badania pokazują, że "młodzi" kierowcy mogą negatywnie wpływać na bezpieczeństwo na drodze. Jak wynika ze statystyk, biorą udział w 20 proc. wypadków. Dlatego przepisy, które wejdą w życie od 2016 r., mają wydłużać okres ich szkolenia - mówi ekspertka Maria Dąbrowska-Loranc.
Od stycznia 2016 r. mają wejść w życie przepisy dotyczące świeżo upieczonych kierowców, czyli tych, którzy dopiero zdali na prawo jazdy.
Jakie zmiany?
Do dwóch lat wzrośnie tzw. okres próbny (obecnie trwa on rok), a młodzi kierowcy będą musieli przechodzić dodatkowo kurs i szkolenie. Przez pierwszych osiem miesięcy będą ich obowiązywać też ograniczenia prędkości (niezależnie od znaków) - 50 km/h w terenie zabudowanym, 80 km/h w terenie niezabudowanym i 100 km/h na autostradzie i ekspresówce. Jak podkreślają eksperci, choć przepisy dotyczą wszystkich, którzy zdadzą na prawo jazdy, chodzi głównie o grupę najmłodszą - od 18 do 24 lat. Dąbrowska-Loranc, która jest kierownikiem Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego, przypomina, że zagadnienia związane z wpływem młodych kierowców - w przedzielę wiekowym od 18 do 24 lat - na bezpieczeństwo na drogach były analizowane i badane na początku lat 90.
- To był okres rozwoju motoryzacji i większego dostępu do samochodów, a dla młodych ludzi samochód to symbol dorosłości. Okazało się, że właśnie młodzi ludzie uczestniczą w bardzo dużej liczbie wypadków - ok. 20 proc., podczas gdy sami stanowią jedynie 10 proc. populacji - zaznaczyła.
Za krótki okres nauki
Przyczyny takiego stanu - według ekspertki - są złożone; z jednej strony jest to kwestia wieku i wynikającej z niego łatwości w podejmowaniu ryzyka, z drugiej strony popisywanie się i brak doświadczenia. - Kurs na prawo jazdy, czyli okres nauki jazdy, jest krótki. Młody człowiek nie ma szans, by zdobyć doświadczenie, poznać zagrożenia i ryzyko. Nieświadomy zaczyna prowadzić samochód. To nie jest tylko problem w Polsce, to problem na całym świecie - mówi Dąbrowska-Loranc. Jak dodaje, dlatego też stwierdzono, że jednym z rozwiązań problemu może być maksymalne wydłużanie szkoleń i okresu próby. - Te przepisy, które mają w styczniu wejść w życie, są jakby elementem tego wydłużenia szkolenia. Mamy okres próbny, mamy pewnego rodzaju ograniczenia, m.in. w prędkości, mamy wyróżnienia tego człowieka (obowiązkowy zielony listek na aucie przez osiem miesięcy - red.), żeby wszyscy wiedzieli, że jest niedoświadczonym kierowcą - wymienia Dąbrowska-Loranc. Według niej istotne są też zajęcia doszkalające, które w myśl nowych rozwiązań mają odbywać się między 4. a 8. miesiącem od uzyskania prawa jazdy. Chodzi o kurs doszkalający, organizowany przez WORD-y, i szkolenia praktyczne organizowane w ośrodkach doskonalenia jazdy.
Pokazać zagrożenia
- Generalnie jest tak, że młody kierowca, który dopiero zda na prawo jazdy, jeździ bardzo spokojnie i bezpiecznie. Szybko jednak nabiera pewności siebie, przekonuje się, że wcale nie jest trudno nacisnąć na pedał gazu i pojechać szybciej. Chodzi o to, by w odpowiednim momencie przypomnieć mu, że wcale nie jest jeszcze świetnym kierowcą i pokazać zagrożenia, niebezpieczeństwa, które może spotkać na drodze - dodaje ekspertka. W jej opinii właśnie sposób prowadzenia obowiązkowych kursów, szkoleń czy też kursów reedukacyjnych (młody kierowca będzie wysyłany na taki 28-godzinny kurs, jeśli w okresie próbnym popełni dwa wykroczenia, po trzech traci prawo jazdy - red.) będzie miał istotny wpływ na powodzenia wprowadzanych zmian.
- Chodzi o to, by podczas tych kursów powiedzieć młodym kierowcom, że mimo to, iż mają prawo jazdy, jeżdżą od pewnego czasu, mogą sobie z czymś nie poradzić. To nie powinny być wykłady, a warsztaty, dyskusje, prowadzone także przez młodych ludzi, bo oni łatwiej będą docierać do młodych kierowców, w podobnym wieku" - ocenia Dąbrowska-Loranc.
- Jeżeli przeanalizujemy wypadki drogowe z udziałem młodych kierowców, to okazuje się, że jedną z przyczyn jest m.in. nieumiejętność oceny ryzyka. Przykładowo, nie potrącają pieszych na przejściach, ale zdarza się, że w innych miejscach; kolejne problemy to niedostosowanie prędkości, alkohol, nieprawidłowe wyprzedzanie - dodaje ekspertka.
Dobry przykład
Jak mówi, te rozwiązania, które dopiero zostaną wprowadzane w Polsce, przyniosły już efekty w innych krajach. - Przykładowo, w Austrii początkowo w kursach reedukacyjnych brało udział nawet 30 proc. młodych kierowców, z czasem te liczby zmalały, co jest dowodem na to, że zmienia się podejście takich kierowców do jazdy - mówi ekspertka. Jak dodaje, część państw stosuje też inne rozwiązania - np. młodzi kierowcy nie mogą prowadzić auta nocą, nie mogą wozić rówieśników. Odnosząc się z kolei do ograniczeń prędkości, podkreśliła, że jest to "bezpieczniejsze przyzwyczajanie się do ruchu drogowego". - Im większa prędkość, tym mniejsza szansa na zareagowanie na drodze i mniejsza szansa na to, że ktoś nas zauważy - dodała.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com