Tak dobrej sytuacji na polskim rynku pracy nie było od kilkunastu lat. Potwierdzają to dane publikowane przez Eurostat i Główny Urząd Statystyczny. - Odczuwalnie zapotrzebowanie na pracownika jest wyższe o 20 - 30 procent niż było jeszcze w ubiegłym roku - mówi Krzysztof Inglot z Personal Service. Mimo to, pensje pozostają na niezmienionym poziomie.
- Gospodarka produkuje, inwestycje rosną, rynek, na przykład automobilu ma się bardzo dobrze. Więc brakuje nam rąk do pracy - tłumaczył ekspert w programie "Bilans" TVN24 BiS.
Tymczasem w tym roku wynagrodzenia brutt wzrosły w czerwcu zaledwie o 6 proc. Przeciętna pensja wyniosła 4508,1 złotych, podawał Główny Urząd Statystyczny. Po odjęciu inflacji, realny wzrost płac jest praktycznie niezauważalny.
- 6 proc. to i tak jest bardzo dobry wynik - mówił Inglot. - Ale dlaczego tak mało? Bo nie dałoby się więcej wytrzymać - dodawał, tłumacząc, że wszystkie firmy są obarczone licznymi obciążeniami inwestycyjnymi.
Wzrost wynagrodzeń o 10 - 15 procent spowodowałby realne problemy dla przedsiębiorstw z wywiązywaniem się z zaplanowanego budżetu - mówił gość TVN24 BiS.
Natomiast duży wzrost odnotowano jeśli chodzi o pracowników sezonowych. - To jest duży skok, jeśli brać pod uwagę 8 złotych w zeszłym roku, a 13 - 14 zł w tym - dodawał Inglot. Zamiast podwyższać płace, pracodawcy wolą przyciągać różnymi dodatkami do wynagrodzenia. - Noclegi, wyżywienie opłacane przez firmy, to są te rzeczy, którymi ściągamy pracowników - mówił ekspert.
Pomogą Ukraińcy
Zdaniem części obserwatorów, to że pensje nie poszybowały w górę, przedsiębiorcy zawdzięczają pracownikom z Ukrainy.
Przyjezdni pokrywają luki na rynku pracy. Jako przykład Inglot podawał gminę, gdzie skala bezrobocia jest na poziomie 19 procent. Ale kiedy lokalna fabryka zgłosiła zapotrzebowanie na 550 pracowników, zgłosiło się tylko około stu osób z Polski i ponad 400 z Ukrainy.
- Sytuacja polityczna i militarna na Ukrainie uratowała polski rynek - wyjaśniał Inglot. - Kiedy pracodawca wystawia ogłoszenie o naborze na 15 miejsc pracy, zgłasza się tylko 5 chętnych, którzy i tak chcą wyższą pensję niż oferowano - mówił w programie TVN24 BiS. Dlatego napływ 1,5 - 2 mln Ukraińców do Polski "to jest recepta".
- Zarabiają około 13 brutto, na rękę to jest 9,6 - 11 zł, czyli około 20 proc. więcej niż rok temu. - mówił o stawce godzinowej ukraińskich pracowników.
Dodatkowo od czerwca, po zniesieniu obowiązku wizowego, obywatele Ukrainy przekraczający granicę mogą wykonywać pracę na terytorium Polski pod warunkiem posiadania odpowiednich dokumentów np. oświadczenia o zamiarze powierzenia wykonywania pracy lub odpowiedniego zezwolenia na pracę.
Jednak zdaniem większości komentatorów, Polska jest tylko tzw. krajem tranzytowym pomiędzy Ukraina a krajami Europy Zachodniej.
Autor: ps/gry / Źródło: TVN24 BiS