Twórca sieci sklepów spożywczych MarcPol Marek M. został zatrzymany w swoim domu w podwarszawskich Łomiankach - pisze w poniedziałek "Puls Biznesu". Według śledczych biznesmen oszukiwał kontrahentów i bank oraz działał na szkodę wierzycieli i firm, którymi zarządzał. Przedsiębiorca nie zgadza się z zarzutami prokuratury.
Jak informuje dziennik, Marek M. podejrzany jest o popełnienie 19 przestępstw. Zainteresowanie śledczych interesami założyciela MarcPola ciągnie się jednak od dłuższego czasu.
Najbogatszy Polak w areszcie
"Prokuratura Okręgowa w Toruniu już ponad rok temu sporządziła postanowienie o przedstawieniu Markowi M. zarzutów, jednak przez wiele miesięcy nie zdołała mu ich odczytać, bo biznesmen nie stawiał się na kolejne wezwania, powołując się na zwolnienia lekarskie. Śledczy zweryfikowali jego stan zdrowia i po uzyskaniu zaświadczenia, że może uczestniczyć w czynnościach prokuratorskich, na początku października zatrzymali go w domu w podwarszawskich Łomiankach" - podaje "Puls Biznesu".
W rozmowie z dziennikiem Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu, mówi, że "zarzuty związane są głównie z działalnością podejrzanego w MarcPolu, ale nie tylko". - Po ich przedstawieniu wystąpiliśmy do sądu o zastosowanie wobec Marka M. aresztu tymczasowego, a sąd, powołując się na obawę matactwa i grożącą surową karę do 15 lat pozbawienia wolności, zastosował wobec biznesmena najsurowszy środek zapobiegawczy na okres dwóch miesięcy - informuje
"Puls Biznesu" przypomniał, że MarcPol upadł w czerwcu 2016 r., zostawiając po sobie 700 wierzycieli, którzy na współpracy ze spółką stracili ponad 215 mln zł. "Wśród poszkodowanych są m.in. banki (głównie największy wierzyciel Santander Bank Polska), liczne hurtownie spożywcze, zakłady mięsne, spółdzielnie mleczarskie, piekarnie, spółdzielnie mieszkaniowe, urzędy miast i gmin, dostawcy prądu, ciepła i wody, firmy leasingowe i ubezpieczeniowe oraz kancelarie prawne" - wymienia "PB".
Zdaniem "PB" "szanse na odzyskanie czegokolwiek są mizerne, bo majątku po MarcPolu zostało tyle co kot napłakał". "Z ustaleń śledczych wynika, że sytuacja spółki i jej wierzycieli byłaby o niebo lepsza, gdyby nie to, że Marek M. dokonał (głównie wtedy, gdy MarcPol chylił się już ku upadkowi) szeregu niekorzystnych transakcji, których beneficjentami byli członkowie jego rodziny oraz związane z nim firmy" - pisze dziennik.
Zarzuty wobec Marka M.
"Zdaniem prokuratury od września 2015 r. do marca 2016 r. Marek M. udaremnił i uszczuplił o ponad 28 mln zł zaspokojenie kilkuset wierzycieli MarcPolu poprzez sprzedaż samochodów, prawa do znaków towarowych, a także przeniesienie na rzecz syna Marka juniora wyposażenia placówki handlowej oraz praw i obowiązków z umowy dzierżawy warszawskiej nieruchomości" - podaje gazeta.
Z ustaleń "PB" wynika, że chodzi między innymi także o zawieranie niekorzystnych umów dotyczących nieruchomości położonej w podwarszawskiej Podkowie Leśnej. "Według śledczych MarcPol w latach 2008-13 poniósł wielomilionowe nakłady na wybudowanie tam galerii handlowej, choć nieruchomość była własnością córki Marka M., Natalii, a znana sieć sklepów zrzekła się możliwości czerpania korzyści z tej inwestycji" - czytamy.
W artykule napisano, że zarzuty dotyczą między innymi płatnej protekcji przy okazji sprzedaży tych działek. "Według śledczych biznesmen powoływał się przy tym na osobiste wpływy w Urzędzie Miejskim w Nowym Dworze Mazowieckim" - podaje "PB". W jednej sprawie miliarder ma nawet już status oskarżonego. Chodzi o przeznaczenie ponad 4 mln zł, w tym z funduszu świadczeń socjalnych, na cele prywatne. "Zdaniem śledczych pieniądze MarcPolu zostały wydane na położoną na Warmii i zlokalizowaną tuż nad jeziorem luksusową nieruchomość, należącą do rodziny M." - pisze "PB".
Źródło: Puls Biznesu