SKOK-i są bezpiecznym miejscem dla deponentów. Złożone w nich depozyty są gwarantowane od 2013 r. przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny do wysokości 100 tys. euro - mówiła w czwartek w Sejmie wiceminister finansów Izabela Leszczyna.
W Sejmie w czwartek na wniosek posłów PO przedstawiana była informacja bieżąca na temat sytuacji w SKOK-ach. Przedstawiciel wnioskodawców Jacek Brzezinka (PO) podkreślał, że kasy stanowią istotną część polskiego rynku finansowego. Dodał, że liczba członków kas - zgodnie z informacjami publikowanymi przez Komisję Nadzoru Finansowego - to ok. 2,5 mln osób.
Naturalna konsekwencja zdarzeń
Podkreślił, że są to osoby, które ulokowały w kasach swoje oszczędności i dlatego podjęcie rozmowy o bezpieczeństwie tych środków "jest naturalną konsekwencja zdarzeń, jakie w ostatnim czasie miały miejsce w sektorze spółdzielczych kas, ale także konsekwencją pojawiających się w mediach informacji o występujących w tym sektorze (...) nieprawidłowościach". - Sytuacja sektora jest trudna. Świadczy o tym fakt, że po przeprowadzeniu tak zwanego audytu otwarcia ponad 40 z 52 dziś działających kas zostało objętych postępowaniem naprawczym. W wielu został wprowadzony zarząd komisaryczny. W stosunku do dwóch kas - SKOK Wspólnota, SKOK Wołomin - została ogłoszona upadłość. Dwie kolejne kasy zostały przejęte przez banki. W sprawach związanych z działalnością kas prokuratura prowadzi ponad 2,2 tys. postępowań. Pod koniec 2014 r. doszło do szeregu zatrzymań związanych ze SKOK Wołomin - mówił Brzezinka. Dodał, że nadzieję na poprawę sytuacji daje działalność KNF.
Bezpieczne miejsce
Wiceminister Leszczyna zapewniała posłów, że SKOK-i są bezpiecznym miejscem dla deponentów. - Depozyty złożone w SKOK-ach do wysokości 100 tys. euro są gwarantowane od 2013 r. przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny. De facto ostatecznym gwarantem, zgodnie z prawem unijnym i prawem polskim, jest państwo polskie. Nie ma zatem żadnego powodu do zmiany decyzji oszczędnościowych, do nerwowych ruchów i gwałtownych zmian, bo one nigdy nie służą ani indywidulanemu oszczędzającemu, ani całemu systemowi - powiedziała.
Jak mówiła, wcześniejszy nadzór Krajowej Kasy SKOK nad kasami nie był wystarczający i stąd potrzebne były zmiany w prawie. Zaznaczyła, że KNF objęła SKOK-i nadzorem w 2013 r., co wynikało ze zmian ustawowych.
Jak pisze PAP sytuacja w SKOK-ach od lat ma tło polityczne. Kasy uważane są powszechnie za zaplecze finansowe PiS, a także sprzyjających temu ugrupowaniu mediów. Według innych mediów jednak już w 2012 roku doszło do pewnego napięcia między prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, a współzałożycielem systemu SKOK i nieformalnym liderem kas Grzegorzem Biereckim. Prezes PiS, według informacji medialnych, miał obawiać się aspiracji politycznych Biereckiego, który z racji możliwości finansowych ma duże poparcie wśród parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości.
Pod lupą KNF
Od 2012 roku SKOK-i znalazły się też w centrum uwagi KNF. Politycy PiS motywują to m.in. faktem, że szef KNF Andrzej Jakubiak to były wiceprezydent Warszawy i zastępca Hanny Gronkiewicz-Waltz z PO. Jakubiak dwukrotnie w ciągu ostatnich miesięcy mówił o złej sytuacji kas na forum parlamentu. 19 lutego br. wypowiadał się na ten temat na forum sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Referował wtedy posłom m.in. najnowsze dane KNF dotyczące SKOK. Według niego sektor odnotował stratę w wysokości ok. 126 mln zł, a niedobór funduszy własnych to ok. 300 mln zł.
SKOK działają w Polsce od 1992 r. System kas oszczędnościowo-kredytowych jest częścią światowego ruchu związków kredytowych; ideą takich związków jest to, że grupa ludzi wspólnie gromadzi oszczędności i udziela sobie wzajemnie pożyczek. W rozumieniu prawa SKOK nie jest bankiem. Działa w oparciu o ustawę o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych. Od października 2012 roku SKOK-i objęte zostały nadzorem KNF. Jak podaje SKOK na swojej stronie internetowej, w listopadzie 2014 r. Kasy obsługiwały blisko 2,5 mln członków, którzy powierzyli im ponad 15 mld zł depozytów.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24