Do Polski nadal nie popłynęły pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO). Inwestycje zgłoszone w ramach KPO są już jednak prefinansowane ze środków krajowych. Wypłatą zajmuję się Polski Fundusz Rozwoju. Takie działanie rządu budzi zastrzeżenia wsród polityków opozycji. Materiał z magazynu "Polska i Świat", przygotowany przez Łukasza Łubiana.
1 czerwca 2022 roku Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO) został zaakceptowany przez Komisję Europejską. Z kolei 17 czerwca KPO zostało zaakceptowane przez Radę UE. Do tej pory do Polski nie trafiły jednak pieniądze z KPO z powodu zastrzeżeń odnośnie realizowania tzw. kamieni milowych dotyczących m.in. praworządności. Chodzi o łącznie ponad 35 mld euro, w formie dotacji i preferencyjnych pożyczek z unijnego funduszu na odbudowę gospodarki po pandemii.
Pieniędzy z Unii Europejskiej na Krajowy Plan Odbudowy nie ma i nie wiadomo kiedy będą, ale polski rząd już je wydaje. Senator Bogdan Klich mówi o zobowiązaniach na co najmniej 80 mld zł. - Typowe modus operandi - rozdają pieniądze, których nie mają - ocenia posłanka Izabela Leszczyna.
Ile pieniędzy wypłacono w ramach prefinansowania KPO?
Politycy Koalicji Obywatelskiej zapytali Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej o wydatki na KPO. Jest odpowiedź resortu. "Do końca 2023 r. planowane są dalsze nabory w części dotacyjnej (13) i pożyczkowej (5). Wartość alokacji KPO w dotychczas ogłoszonych naborach (dla 20 inwestycji) wyniosła ok. 49 proc." - przekazało ministerstwo.
- Z tej odpowiedzi wynika jednoznacznie, że rząd chociaż nie wystąpił o żadne euro z Krajowego Planu Odbudowy do Brukseli, to równocześnie deklaruje wydatki na gigantyczne pieniądze, bo na kwotę około 80 miliardów złotych - wskazuje Klich.
To jest połowa z około 160 mld zł dostępnych w ramach KPO. Okazuje się się część umów, na kwotę 6,4 mld zł została popisana, a niektóre pieniądze nawet już wypłacone. "Wg stanu na 7 lipca 2023 r. PFR wypłacił środki w łącznej wysokości 2 071 mln zł. dla siedmiu inwestycji realizowanych w ramach części dotacyjnej KPO" - poinformowało Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej.
Wypłatą pieniędzy w ramach KPO, których de facto nie ma, zajmuje się Polski Fundusz Rozwoju. Deklaruje on, że wypłacił ponad 3,5 mld zł. To wyższa kwota niż podaje resort. "Do tej pory PFR prefinansował w ramach KPO 10 inwestycji na łączną kwotę 3,558 mld zł" - informuje PFR w odpowiedzi przesłanej TVN24.
"Mylą się w zeznaniach"
Programy z KPO są realizowane w ramach prefinansowania krajowego, czyli ze środków krajowych. Docelowo te pieniądze mają być zwrócone w ramach kolejnych transz ze środków KPO. W ocenie polityków Koalicji Obywatelskiej słowo "prefinansowanie" jest tu nadużyciem, bo KPO jest dla Polski na razie niedostępny. - Mylą się w zeznaniach, ministerstwo mówi dwa miliardy, pan prezes PFR-u mówi trzy miliardy. (...) to wszystko PiS finansuje z długu, dzisiaj okłamuje Polaków mówiąc, że realizuje Krajowy Plan Odbudowy - uważa posłanka Izabela Leszczyna.
- Z jednej strony nie mają pieniędzy, a z drugiej oni inaczej nie potrafią robić kampanii, jak po prostu jeździć z tymi tabliczkami i obiecywać czeki bez pokrycia, składać obietnice, na których realizację dzisiaj tak naprawdę nie mają pieniędzy - wtóruje Paulina Henning-Kloska, posłanka Polski 2050.
Zapytaliśmy Polski Fundusz Rozwoju skąd ma miliardy, ktore wydał w ramach KPO. Odpowiedź jest krótka - od przedsiębiorców. "Środki na prefinansowanie inwestycji z KPO pochodzą ze spłat oraz zwrotów nieumorzonych części subwencji finansowych udzielanych przedsiębiorcom w ramach Tarcz Finansowych PFR" - wyjaśnia fundusz.
Wydatki PFR-u są poza kontrola parlamentu i powiększają ten ukryty, ale prawdziwy dług publiczny - mówił niedawno w Sejmie prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś. - Bank Gospodarstwa Krajowego oraz Polski Fundusz Rozwoju zaciągnęły zobowiązywania o wartości 240,3 miliarda złotych, celem pozyskania środków na realizację zadań publicznych - wskazywał szef NIK.
Nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym
- Dzisiaj żyjemy na kredyt i PiS takim działaniem wzmacnia inflację, czyli gorszy standard życia Polaków - ocenia Piotr Borys, poseł KO.
Zadaniem polityków opozycji, rządzący, którzy w pośpiechu podpisują umowy i wypłacają teoretycznie pieniądze w ramach KPO, przygotowują się na możliwy niekorzystny dla siebie wynik wyborczy. - To jest kolejna odsłona cementowania obecnego układu i stwarzania faktów dokonanych, aby przyszły rząd - mam nadzieję, że on się zmieni - został postawiony przed faktem dokonanym, żeby miał związane ręce - mówi Bogdan Klich, senator KO.
Bo nawet jeśli dojdzie do zmiany, to nowa ekipa rządząca będzie musiała finansować te projekty, które teraz wybrało Prawo i Sprawiedliwość. Zjednoczonej Prawicy do tej pory nie udało się odblokować miliardów euro, mimo wielu zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego o złożeniu wniosku o pieniądze z KPO.
- Tych pieniędzy nie będzie, bo Prawo i Sprawiedliwość woli brać pod but polskich sędziów i mieć problemy z Unią Europejską, niż uruchomić te gigantyczne, najłatwiejsze pieniądze w historii Unii Europejskiej - uważa Krzysztof Śmiszek, poseł Lewicy.
Nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która miała zrealizować kluczowy tzw. kamień milowy i sprawić, że pieniądze popłyną do Polski szerokim sumieniem od lutego leży w Trybunale Konstytucyjnym. Tam odesłał ją prezydent Andrzej Duda. Do tej pory sędziom nie udało się zebrać, aby ocenić czy przepisy są zgodne z Konstytucją RP.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock