Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia dotyczący manipulacji akcjami spółki Boryszew, notowanej na warszawskiej giełdzie. Śledztwo w tej sprawie toczyło się od 2013 r., po zawiadomieniu złożonym przez Komisję Nadzoru Finansowego.
O tym, że mogło dojść do manipulacji akcjami Boryszewa, KNF poinformowała w maju 2013 r. Jak wskazywała wówczas, od 2 stycznia do 18 kwietnia 2013 r. średni obrót akcjami Boryszewa wyniósł 16 550 250 akcji. Natomiast podczas kolejnych ośmiu sesji giełdowych (19 - 30 kwietnia 2013 r.) wzrósł o prawie 600 proc. i wyniósł 110 512 104 akcje. Jak wskazała KNF, było to spowodowane zawarciem 29 transakcji crossowych. "W dniu 18 czerwca 2015 r. prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie skierował do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia akt oskarżenia przeciwko Romanowi K. i Grażynie K., zarzucając im popełnienie wspólnie i w porozumieniu czynu z art. 183 ust. 1 ustawy z dnia 29 lipca 2005r. o obrocie instrumentami finansowymi w zw. z art. 12 kk." - poinformowała prokuratura w czwartek w komunikacie. Grozi za to grzywna do 5 mln zł lub kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat, lub obie te kary łącznie.
Po zawiadomieniu KNF
Jak podała prokuratura, "Roman K. i Grażyna K. są oskarżeni o to, że w okresie od 19 do 30 kwietnia 2013 r. dokonali manipulacji akcjami spółki B. SA notowanymi na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie S.A. poprzez składanie zleceń oraz zawieranie transakcji mogących wprowadzić w błąd co do rzeczywistego popytu i podaży oraz powodujących sztuczne ustalenie ceny akcji i zapewniających kontrolę nad popytem i podażą". Zawiadomienie w tej spawie złożyła KNF. Dochodzenie zostało wszczęte 4 lipca 2013 r. Jak poinformowała prokuratura, z materiału dowodowego wynika, iż manipulacja dokonana przez oskarżonych polegała na składaniu zleceń i zawieraniu transakcji w taki sposób, by bez istotnej zmiany stanu posiadania akcji sztucznie wywindować wielkość obrotu akcjami spółki. Powołany w sprawie biegły wskazał, iż rzeczywistym zamiarem oskarżonych było osiągnięcie wielkości obrotu pozwalającego na utrzymanie się tej spółki w prestiżowym indeksie WIG20. "Z ekonomicznego punktu widzenia te transakcje były skrajnie nieefektywne, ponieważ z żadnej ze wskazanych transakcji cross oskarżeni nie odnieśli i nie mogli odnieść bezpośredniego zysku. Oboje natomiast ponieśli stratę w wysokości prowizji maklerskich. Natomiast obserwatorzy zewnętrzni (inni inwestorzy) zaobserwowali bardzo wysoki wzrost wolumenu obrotu akcjami spółki B. SA, co bez możliwości stwierdzenia, że były to naprzemienne transakcje cross, wywoływało fałszywe wrażenie bardzo wysokiej płynności akcji" - wskazała prokuratura w komunikacie. Podała, że "przesłuchana w charakterze podejrzanej Grażyna K. nie przyznała się do zarzucanego jej czynu i odmówiła złożenia wyjaśnień. Przesłuchany w charakterze podejrzanego Roman K. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. Podkreślił w nich, że nie miał świadomości i zamiaru dokonania manipulacji na akcjach spółki".
Oświadczenie
"Zawarte w ogłoszonym komunikacie (prokuratury) stanowisko, że zawierane przeze mnie transakcje stanowiły manipulację giełdową, gdyż były 'skrajnie nieefektywne' świadczy nie tylko o arogancji i elementarnej niekompetencji prokuratury, ale i o przekroczeniu uprawnień oraz niedopełnieniu obowiązków w prowadzonym postępowaniu" - napisał Roman Karkosik w oświadczeniu opublikowanym na stronie parkiet.com. Jak wskazał, w czasie postępowania zeznał, że transakcje zawierane były w celu dokonania "uprawnionej optymalizacji podatkowej", ale prokuratura tej wersji nie zweryfikowała. Dodał, że zamierza podjąć "stosowne kroki, nie wyłączając żądania odszkodowania od Skarbu Państwa" za szkody w interesach. Karkosik jest większościowym udziałowcem Boryszewa i jednym z najbogatszych Polaków. Boryszew jest jedną z największych grup przemysłowych w Polsce, zatrudniającą ponad 8 tys. pracowników. W pierwszym kwartale br. miał 1,5 mld zł przychodów, zysk operacyjny wyniósł niemal 50 mln zł, a zysk netto prawie 37 mln zł.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock