Ale od początku. Krach budowlany po Euro 2012 to zjawisko z tej samej kategorii co piosenka Gangnam Style, curling (taka dziwna zimowa dyscyplina olimpijska), czy dwoista cząsteczkowo-falowa natura światła - to fenomeny, które z trudem mieszczą się w głowie, a na twarzy zostawiają minę "ale jak to..."/"ale o co chodzi...".
Okazało się, że unijne fundusze i naglące terminy rozgrywek na Euro 2012 nie przełożyły się na finansową bonanzę dla budowlanki (a tak na "chłopski rozum" to przecież powinny się były przełożyć), bo państwo było sprytniejsze i w kontraktach niemal całe ryzyko finansowe przerzuciło na wykonawców. Na przykład: jak asfalt podrożał o kilkadziesiąt procent, to nagle umowy zaczynały przynosić firmom straty, bo to one za niego płaciły a renegocjacji kontraktów i podwyżek wynagrodzenia nie przewidziano. (Więcej i lepiej pisał o tym Rafał Hirsch na swoim blogu).
Krótkowzroczność urzędników naraziła gospodarkę na straty.
Przypomniało mi się to przy okazji ostatnich informacji tvn24bis.pl o Szwecji. Okazuje się, że Szwedzi nie chcą płacić NIŻSZYCH podatków, bo boją się, że przez to ich opiekuńcze państwo zbiednieje i będzie mniej się troszczyć o obywateli. Szwedzi jakby wierzyli, że podatki do nich wracają w formie rozmaitych świadczeń, i że państwo wydaje je z pożytkiem dla obywateli. Te dane pochodzą z najnowszych sondaży, który zrobiono tuż po tym, jak rząd w Sztokholmie zaplanował kolejną w ostatnim czasie obniżkę podatku dochodowego.
Jest w tym pewna analogia do informacji, które kiedyś przeczytałem o Szwajcarii. Otóż w jednym z kantonów zrobiono referendum w sprawie budowy elektrowni atomowej. Okazało się, że większość jest "za". Potem jednak zrobiono wariację tego badania opinii i zaproponowano, że mieszkańcy kantonu dostaną prawo do stałego świadczenia pieniężnego, jeśli elektrownia powstanie w ich sąsiedztwie. Dostaliby coś w rodzaju renty - co miesiąc rząd przeleje im trochę franków na konto. I co ciekawe, w tym drugim wariancie większość była "przeciw"... Podobno to dlatego, że Szwajcarzy potraktowali zgodę na kłopotliwe towarzystwo atomu jako wyraz obywatelskiej odpowiedzialności, a pomysł, by im ktoś za to płacił, jako ujmę na honorze obywatela. Poczuli się potraktowani niepoważnie.
Szwecja i Szwajcaria to pod pewnymi względami przypadki ekstremalne, ale ekonomiści już dosyć dawno dostrzegli dużą rolę takich zjawisk, jak te które opisałem, w gospodarce. O poczuciu sprawiedliwości i zaufaniu (do państwa, umów itd.) pisali np. George Akerlof (mąż nowej szefowej FED - Janet Yellen) i Robert Shiller (tegoroczny noblista) w swojej książce "Animal spirits".
Jak się okazuje czasem pamiętanie o tych zasadach jest ważniejsze niż tabelki excela i prosty rachunek, nawet jeśli wychodzi z niego, że "przyoszczędzi się" parę złotych na asfalcie.
***
Aha - jeszcze wspomniany na początku Ford Pinto i przerażający przykład jednowymiarowego myślenia o zyskach i stratach. Pinto to było bardzo popularne auto w USA w latach 70. Niestety miało wadę - w momencie stłuczki i uderzenia w tył samochodu wybuchał w nim zbiornik paliwa. W takich wypadkach zginęło ponad pół tysiąca ludzi, a jeszcze więcej ciężko się poparzyło. Wyszło na jaw, że inżynierowie Forda wiedzieli wcześniej o tej wadzie, a jej usunięcie kosztowałoby tylko 11 dolarów w przeliczeniu na jeden egzemplarz, ale kierownictwo spółki zrobiło analizę kosztów i korzyści i wynikało z niej, że nie opłaca się wprowadzać poprawek.
Oszacowali ile może być wypadków, ofiar śmiertelnych i rannych oraz jakie będą koszty odszkodowań i policzyli, że wydaliby na nie niecałe 50 milionów dolarów. Za to poprawienie kilkunastu milionów aut byłoby prawie 3 razy droższe. I dlatego ich nie poprawili.*
* Ta historia pojawia się w kilku miejscach, m.in. na blogu dziennikarza "Financial Times" Johna Kaya, ale szczegółowe dane cytuję za M. Sandel, "Justice. What is the Right Thing to Do".
Autor: Jan Niedziałek / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org GNU | Acubens