Możemy zrezygnować oczywiście z paliwa, które podrożało, ale nie możemy zrezygnować z żywności, energii i gazu - powiedziała na antenie TVN24 Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego, odnosząc się do najnowszych danych o inflacji. Jej zdaniem w najgorszej sytuacji są najbiedniejsze gospodarstwa domowe.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że inflacja w Polsce w sierpniu wyniosła 16,1 procent. Dla porównania w lipcu inflacja osiągnęła poziom 15,6 proc.
- Jako gospodarstwo domowe jesteśmy w sytuacji dość dramatycznej. Gdy popatrzymy na strukturę tych danych, (...) to sama żywność podrożała o 18,1 procent - mówiła. Zwróciła uwagę, że gospodarstwa domowe nie mogą zrezygnować z kupowania żywności. - Oczywiście możemy robić pewne roszady w naszym koszyku zakupowym, możemy kupować mniej dóbr droższych - mówiła.
"To naprawdę są bardzo złe informacje"
- Jednak tutaj dużego wyboru nie ma. Mąka, pieczywo, ryż - to są wszystko wzrosty dwucyfrowe - wymieniała. - Uderza to oczywiście we wszystkie kieszenie, ale najbardziej oczywiście w te gospodarstwa domowe, które mają najmniejsze dochody rozporządzalne i oczywiście w te gospodarstwa, które są liczne, tam gdzie jest dużo dzieci - powiedziała.
Podkreśliła, że "to naprawdę są bardzo złe informacje". - Jedną rzeczą jest sam ten wzrost o 16,1 procent, a drugą jest to, co w największym stopniu drożeje. Możemy zrezygnować oczywiście z paliwa, które podrożało, ale nie możemy zrezygnować z żywności, energii i gazu. Możemy próbować oszczędzać, ograniczać, pewnie trzeba będzie to robić, ale wygląda to bardzo źle - stwierdziła.
Wzrost płacy minimalnej
Ekonomistka była też pytana o wzrost płacy minimalnej. We wtorek rząd przyjął rozporządzenie w sprawie minimalnego wynagrodzenia i minimalnej stawki godzinowej w 2023 roku. Od 1 stycznia 2023 roku płaca minimalna wyniesie 3490 złotych brutto, a od 1 lipca 2023 roku - 3600 złotych brutto. Oznacza to wzrost o 15,9 proc. od stycznia i o 19,6 proc. od lipca w stosunku do 2022 roku.
- W pierwszym kwartale będą rosły taryfy energii elektrycznej, gazu. Mamy więc podwyższenie istotnego komponentu inflacji. Do tego wpłynie do portfeli Polaków dużo więcej pieniędzy. One będą szły na konsumpcję, bo na niewiele więcej będzie nas po prostu stać - powiedziała.
- Osoby, które zarabiają najmniej, oczywiście już dzisiaj mają poważne problemy z tym, jak związać koniec z końcem. Nominalnie myślę, że to będzie wzrost w pierwszym okresie o 250 złotych. To ich sytuacji istotnie nie poprawi. Natomiast po drugiej stronie, tych którzy zatrudniają, bardzo istotnie wzrosną koszty. Gdzieś trzeba będzie je przekładać - podkreślała.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock