W 2016 roku Wywiad Skarbowy ponad 2,8 tys. razy pytał o billingi, a ponad 2,3 tys. razy o dane abonentów, a nawet ich lokalizację (714 razy). Służbę celną najczęściej interesowali internauci (277 razy) – pisze w poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna".
"Fiskus może prosić operatorów telekomunikacyjnych, internetowych lub pocztowych o informacje w celu wykrywania przestępstw skarbowych albo zapobiegania im. Nie musi jednak takich okoliczności uzasadniać" – czytamy w artykule.
Bez kontroli
Od wejścia w życie reformy KAS w marcu br. uprawnienia do pozyskiwania danych mają głównie funkcjonariusze urzędów celno-skarbowych, wykonujący czynności operacyjno-rozpoznawcze. Dane mogą być przetwarzane przez nich bez wiedzy i zgody osoby, której dotyczą. "W praktyce nad pozyskiwaniem informacji nikt nie sprawuje realnej kontroli" – alarmuje dziennik. Formalnie kontrolę mają bowiem sądy okręgowe. Jest ona "jednak nieefektywna i sprowadza się jedynie do przekazywania sądowi półrocznych sprawozdań. Sąd może de facto tylko zapoznać się z materiałami uzasadniającymi udostępnienie danych telekomunikacyjnych, pocztowych lub internetowych" - zauważa dziennik i przypomina, że "takie rozwiązanie krytykowała m.in. Krajowa Rada Sądownictwa" oraz generalny inspektor ochrony danych osobowych.
Poza standardami
- Problem polega na tym, że przepisy pozwalające fiskusowi na inwigilację nadal nie spełniają standardów wynikających z konstytucji i prawa międzynarodowego – wskazał w komentarzu dla "DGP" Łukasz Mróz, prawnik w Antas Kancelaria Radców Prawnych i Doradców Podatkowych. - Ustawodawca dał skarbówce narzędzia, ale nic nie zrobił, by zwiększyć kontrolę nad ich stosowaniem – argumentuje Mróz i dodaje: - Jest jeszcze jeden poważny zarzut: po zakończeniu czynności inwigilowanej osoby nie informuje się, że takie działania były w stosunku do niej prowadzone. W połączeniu z presją wywieraną na urzędników może dochodzić do nadużywania uprawnień przez służby skarbowe.
Autor: msz / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock