Drożej w kasie niż wskazuje na to cena umieszczona przy towarze, brak informacji o cenie przy produkcie na półce - to zarzuty Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wobec Jeronimo Martins Polska, właściciela sklepów Biedronka. Sieć w przesłanym tvn24bis.pl oświadczeniu wyjaśnia, że jest "w trakcie kompleksowej analizy pisma" z UOKiK.
UOKiK poinformował w piątkowym komunikacie, że wszczął przeciwko spółce postępowanie, a zarzuty dotyczą uwidaczniania niższych cen przy produkcie, a następnie naliczania wyższej ceny w kasie w sklepach sieci Biedronka. Ze skarg konsumentów i ustaleń Inspekcji Handlowej wynika, iż takie sytuacje nie są rzadkością w tej sieci.
- Mieliśmy bardzo dużo sygnałów z całego kraju na temat nieprawidłowości przy podawaniu cen w sklepach sieci Biedronka. Zgłaszali je zarówno konsumenci, jak i wojewódzkie inspektoraty Inspekcji Handlowej - powiedział prezes UOKiK Marek Niechciał, cytowany w komunikacie.
Podkreślił, że nie może być tak, że klient widzi atrakcyjną cenę przy produkcie, a po obejrzeniu paragonu okazuje się, że zapłacił więcej. Dodał, że to może być nieuczciwa praktyka rynkowa.
Skargi
Ze skarg wynikało np., że ketchup miał w promocji kosztować 2,79 zł, ale kasy nabijały regularną cenę 3,49 zł; cena ręczników kuchennych na rachunku wynosiła 5,99 zł, a na półce - 4,49 zł, a kilogram pomidorów według paragonu kosztował 3,99 zł zamiast 1,85 zł obiecywanych na wywieszce przy stoisku.
Urząd wyjaśnił, że tylko od 1 stycznia do 30 września br. Inspekcja Handlowa otrzymała ponad 230 skarg na nieprawidłowe podawanie cen w Biedronkach. Najczęściej dotyczyły one różnic między kwotą uwidocznioną na półce a tą zakodowaną w kasie oraz braku cen przy produkcie. Potwierdzali to także inspektorzy podczas kontroli. Przykładowo, w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku wykryli, że w 123 przypadkach w Biedronkach brakowało ceny, a w 25 - były różnice między kwotą widoczną na towarze lub półce a tą zakodowaną w kasie.
Brak informacji
Drugi zarzut UOKiK wobec Jeronimo Martins Polska (JMP) dotyczył braku informacji o cenie na towarze lub w jego pobliżu. Tymczasem - jak wskazał cytowany w komunikacie wiceprezes UOKiK Tomasz Chróstny - cena jest jednym z głównych kryteriów, którymi konsumenci kierują się podczas zakupów, szczególnie w dyskontach.
- Umożliwia porównanie produktów różnych marek i dokonanie świadomego wyboru między nimi. Cena powinna być umieszczona w widocznym miejscu, tak aby konsumenci z łatwością mogli się z nią zapoznać i nie zostali tym samym wprowadzeni w błąd – podkreślił.
Jeśli zarzuty się potwierdzą, spółce Jeronimo Martins Polska grozi kara do 10 proc. obrotu.
Stanowisko Biedronki
W przesłanym tvn24bis.pl oświadczeniu biuro prasowe Biedronki informuje, że sieć jest "w trakcie kompleksowej analizy pisma z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów".
"Chcielibyśmy podkreślić, że biorąc pod uwagę skalę działania naszej sieci - ponad 2900 sklepów, 67 000 pracowników obsługujących 4 mln klientów dziennie i 1,3 mld transakcji rocznie - może się zdarzyć, że wskutek ludzkiego błędu brakuje ceny lub nie zostanie ona na czas zmieniona" - napisano w oświadczeniu.
Dodano przy tym, że firma przywiązuje "ogromną wagę do zapewnienia poprawności etykiet cenowych w naszych działaniach operacyjnych", a "wszystkie procedury sieci Biedronka są zgodne z obowiązującymi przepisami prawa".
Wyjaśniono również, że "w przypadku różnicy ceny towaru między salą sprzedaży a systemem kasowym, klientowi zawsze przysługuje prawo jego nabycia po cenie niższej, bądź też zwrotu nadpłaconej kwoty".
UOKiK przypomniał, że nie jest to jedyne postępowanie wobec właściciela Biedronki. Urząd sprawdza także, czy JMP nie stosuje nieuczciwych praktyk handlowych wobec dostawców owoców i warzyw. Natomiast w grudniu 2018 r. UOKiK wydał decyzję, w której zakwestionował procedury przyjmowania i rozpatrywania reklamacji.
Autor: kris / Źródło: PAP, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe