W prokuraturach jest ponad 2,2 tys. spraw dotyczących SKOK-ów. Ich waga jest różna, od szkody sięgającej 1,5 mld zł po kilkutysięczne wyłudzenia kredytów - powiedział w czwartek prokurator generalny Andrzej Seremet. Według śledczych SKOK-i były okradane na „słupy” i przez własnych pracowników.
Seremet wyjaśnił, że sprawa, w której wartość szkody to 1,5 mld zł, dotyczy zaciągania kredytów przez podstawione osoby czy przy użyciu fałszywych dokumentów. - Głównie wchodzi tu w grę SKOK Wołomin (...). Mamy też do czynienia w dużą sprawą w Gdańsku - powiedział Seremet w TOK FM. Dodał, że na północy kraju dochodziło do wyprowadzania majątku z kas na kilkaset milionów złotych.
Jakie sposoby?
Seremet mówił, że były rozmaite sposoby działania, w których pokrzywdzonymi są kasy. - Począwszy od takiego klasycznego oszustwa, czyli ktoś przychodzi z fałszywymi dokumentami i bierze kredyt na kilka tysięcy, by go nie spłacić, aż po zorganizowane grupy, bo zarzuty tego rodzaju - czyli udziału w zorganizowanej grupie przestępczej - też są dodatkowo stawiane niektórym osobom" - wyjaśnił. Dodał, że te sprawy dotyczą nie tylko osób z zewnątrz, klientów, ale i zarządzających kasami. Według prokuratora generalnego cały ten uzupełniający sektor umożliwiający niezamożnym klientom pozyskanie kredytów na prostszych i korzystniejszych zasadach, "został dość poważnie naruszony". - Okazuje się, że działalność kas była w wielu wypadkach - nie twierdzę, że wszystkich kas - ale w wielu wypadkach działalnością, która otwierała dość szerokie możliwości do działania przestępców - powiedział. W jego opinii, normalne banki nie są narażone na tak łatwe oszustwa. Dodał, że gdy porówna się liczbę spraw związanych z oszustwami bankowymi, to widać wyraźnie, że SKOKI były "bardzo łatwym łupem".
Polityczny spór
Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe stały się jednym z głównych tematów politycznego sporu. PO wskazuje na patologie w kasach, wykazane w raportach Komisji Nadzoru Finansowego. PiS uważa, że temat jest instrumentalnie wykorzystywany w kampanii wyborczej. To m.in. efekt publikacji prasowych na ten temat. W ubiegłym tygodniu najpierw "Wprost", a potem "Gazeta Wyborcza" napisały, że senator PiS i "twórca SKOK-ów Grzegorz Bierecki wyprowadził kilkadziesiąt milionów złotych do spółki, której dziś jest właścicielem i prezesem". Według "Wprost" i "GW", z materiałów zgromadzonych przez KNF wynika, że majątek zlikwidowanej w 2010 r. Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, która kontrolowała system SKOK-ów i której prezesem był Bierecki, przekazany został do spółki będącej własnością kilku osób, w tym Biereckiego, mającego w niej najwięcej udziałów, nie zaś do instytucji w systemie SKOK np. do Kasy Krajowej.
W Sejmie
W środę o sytuacji w SKOK-ach 9 godzin dyskutowali posłowie z sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Z przedstawionych posłom informacji Komisji Finansów Publicznych wynika, że sektor SKOK odnotował stratę w wysokości ok. 126 mln zł, a niedobór funduszy własnych to ok. 300 mln zł. Pod koniec 2014 r. 41 kas było objętych postępowaniem naprawczym. W stosunku do dwóch - SKOK Wołomin i SKOK Wspólnota - musiała zostać ogłoszona upadłość. Dwie kasy zostały przejęte przez banki.
Autor: msz / Źródło: PAP,
Źródło zdjęcia głównego: tvn24