Co trzeci mieszkaniec terenów szczególnie zagrożonych żywiołami jest przekonany, że ubezpieczenia od skutków żywiołów są zbędne - wynika z najnowszego badania Polskiej Izby Ubezpieczeń. Aż 60 proc. nie ma oszczędności na wypadek takich szkód.
Z badania PIU, które prowadzono wyłącznie na terenach szczególnie zagrożonych żywiołami, wynika że prawie 80 proc. mieszkańców, uważa że ich miejsce zamieszkania jest bezpieczne.
Ponad połowa pytanych twierdzi, że zmiany klimatu odpowiadają za coraz więcej szkód na świecie, ale nie dotyczy to ich miejsca zamieszkania. "Jedna trzecia badanych uważa, że ubezpieczenia od skutków żywiołów są zbędne, ze względu na niskie zagrożenie" - podano.
Bagatelizowanie zagrożenia
Jak wskazuje analityk PIU Rafał Mańkowski, mimo coraz częstszych i groźniejszych zjawisk pogodowych, wciąż do skutków żywiołów podchodzimy z rezerwą.
- Mamy wrażenie, że szkody spowodowane żywiołami, dotyczą w dużym stopniu wszystkich dookoła, ale nie nas samych - mówi cytowany w raporcie analityk. Izba podaje, że 66 proc. badanych uważa, że prawdopodobieństwo powodzi w ich najbliższej okolicy w ciągu kolejnych 12 miesięcy jest małe lub bardzo małe.
"Tymczasem zdecydowana większość respondentów pochodziła z południa Polski (dolnośląskiego, małopolskiego i podkarpackiego), czyli regionu szczególnie narażonego na powodzie" - czytamy. Według PIU deklaracje badanych mają wpływ na ich podejście do ubezpieczeń.
"Ponad 30 proc. posiadaczy ubezpieczeń mieszkań deklaruje, że nie wykupuje polis chroniących przed silnym wiatrem. 27 proc. nie posiada ochrony przed przepięciami, które powodują szkody w AGD i RTV. Jedna czwarta rezygnuje z ubezpieczenia od powodzi" - wskazano.
Brak oszczędności
Jak wynika z badania, aż 80 proc. ankietowanych nie byłoby w stanie z własnych pieniędzy odbudować zniszczonej nieruchomości lub kupić nowej w podobnym standardzie.
Podobnie wygląda sytuacja w przypadku wynajęcia nowego lokum. Wskazano, że dla ponad 60 proc. byłoby to finansowo niemożliwe. "Podobny odsetek respondentów deklaruje, że w ogóle nie posiada oszczędności na wypadek szkód pogodowych" - wskazano. W badaniu czytamy, że w przypadku szkody spowodowanej żywiołem, najwięcej respondentów liczy na pomoc władz samorządowych lub państwa (odpowiednio 54 i 50 proc.). 52 proc. deklaruje, że zwróciłoby się po pomoc do rodziny lub znajomych, a niecałe 50 proc. niezwłocznie powiadomiłoby swojego ubezpieczyciela. Mańkowski zwraca uwagę, że w ostatnich latach w Polsce mamy coraz częściej do czynienia m.in. z gwałtownymi burzami, intensywnymi opadami deszczu, gradobiciami i wichurami. Dodaje, że nie jesteśmy w stanie uniknąć katastrof naturalnych, ale możemy zmniejszyć ich konsekwencje.
Według PIU "kluczowe są działania prewencyjne, takie jak planowanie przestrzenne czy brak inwestycji na terenach zalewowych".
Badanie
"Badanie przeprowadzono w lipcu 2019 przez firmę SW Research metodą CAWI+CATI na próbie 2193 respondentów. Respondenci pochodzili z województw: dolnośląskiego, małopolskiego i podkarpackiego oraz z powiatów: grudziądzkiego, inowrocławskiego oraz włocławskiego" - czytamy na stronie internetowej PIU.
Zgodnie z raportem PIU pt. "Klimat ryzyka" są to regiony szczególnie narażone na zjawiska pogodowe, bądź takie, w których ekstremalne zjawiska pogodowe mogą być szczególnie kosztowne pod względem społeczno-ekonomicznym.
"Ze względu na inny charakter zagrożeń pogodowych, badania nie obejmują największych miast w badanych regionach, tj. Wrocławia, Rzeszowa i Krakowa" - napisano w raporcie.
Autor: mp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock