Popularna wśród polskich turystów wyspa Hvar zmaga się z katastrofą ekologiczną. Jak donoszą chorwackie media, wszystko za sprawą statków wycieczkowych, które "zamieniają najpiękniejsze na świecie plaże w szamba". Branża turystyczna wezwała chorwacki rząd do podjęcia interwencji w tej sprawie.
Chociaż Morze Adriatyckie zostało uznane przez Międzynarodową konwencję o zapobieganiu zanieczyszczeniom ze statków (MARPOL) specjalnym obszarem ekologicznym, a sezon dopiero się rozpoczyna, w tym roku ponownie dochodzi do poważnych skażeń wody związanych z odprowadzaniem odchodów i innych ścieków ze statków wycieczkowych - zauważa chorwacki dziennik "Slobodna Dalmacija".
- Ostrzegaliśmy o tym problemie kilka razy w zeszłym roku, ale w międzyczasie nic nie zostało zrobione. Okolice Hvaru zalewają odchody czy olej kuchenny z odpadami spożywczymi, które wylewają się z przepływających w pobliżu wyspy statków wycieczkowych - mówi Veljko Drinković, pracownik branży turystycznej na adriatyckiej wyspie.
- Zdarza się tak, że rano cieszymy się krystalicznie błękitnym morzem, a już po południu, za sprawą prądów morskich, woda robi się brązowa - dodaje.
Branża turystyczna chce interwencji rządu
Są to plamy o średnicy około 150 metrów, które pojawiają się po południu, gdy łodzie wracają z Hvaru na ląd. Niektórzy zabezpieczają plaże, instalując na wodzie specjalne tamy powstrzymujące część odpadów - relacjonuje dziennik.
Hotelarze i inni przedsiębiorcy zależni od turystyki wzywają władze Chorwacji do sprawdzenia, jak załogi statków pozbywają się ścieków i ukarania tych, którzy łamią przepisy.
Przede wszystkim należy stworzyć system zbierania tego typu odpadów i go przestrzegać. Nie ma nic skuteczniejszego, niż uderzenie po kieszeniach tych, którzy nasze najpiękniejsze na świecie plaże zamieniają w szambo - podkreślają rozmówcy "Slobodnej Dalmaciji".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock