Niektórzy mówią, jak na przykład szef Google, że to innowacja na miarę wynalezienia ognia - podkreślił na antenie TVN24 w rozmowie o sztucznej inteligencji profesor Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego. Dodał, że należy się spodziewać, że bardzo się zmieni to, jak pracujemy, w jaki sposób w ogóle działamy w społeczeństwie, a niektórzy z nas będą się musieli pogodzić z tym, że prawdopodobnie będą musieli poszukać innego zajęcia.
Gościem TVN24 był prof. Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego. Pytany był o rozwój sztucznej inteligencji i jej wpływ na społeczeństwo.
- To, co jest bardzo charakterystyczne dla naszego myślenia o sztucznej inteligencji, to to, że z jednej strony mamy bardzo wygórowane oczekiwania, a z drugiej strony (...), to, że nabiera niesamowitego tempa. W tym roku ludzie zdali sobie sprawę, jak przełomowa jest to technologia - zaznaczył.
Wyjaśnił, że "to, że ChatGPT trafił pod strzechy pokazuje, jak bardzo można pewne proste czynności, które wiele osób wykonuje, można radykalnie uprościć dalej".
- Niektórzy mówią, jak na przykład szef Google, że to innowacja na miarę wynalezienie ognia - podkreślił.
Zmieni się rynek pracy: trzeba poszukać sobie nowego zajęcia
W jego ocenie sztuczną inteligencję "trzeba traktować serio". - To jest przełomowa technologia, która powoduje radykalną redefinicję zawodów, życia, społeczeństwa. Widzimy tego przedsmak - powiedział.
- Należy się spodziewać, że bardzo się zmieni to, jak pracujemy, w jaki sposób w ogóle działamy w społeczeństwie, a niektórzy z nas będą się musieli pogodzić z tym, że prawdopodobnie będą musieli poszukać innego zajęcia - dodał.
Dariusz Jemielniak jest zdania, że w krótkim okresie czasu sztuczna inteligencja służy wspieraniu ludzi. - Mówiło się, że w medycynie sztuczna inteligencja zastąpi radiologów w poznawaniu zmian nowotworowych na zdjęciach. Jednak się tak nie stało - zauważył.
Gość TVN24 wytłumaczył, że "sztuczna inteligencja jest bardzo skuteczna, natomiast bez fachowca niespecjalnie się do czegoś nadaje".
- Największy potencjał upatruję we współpracy z człowiekiem, w krótkim okresie. W długim okresie ta współpraca będzie polegała na tym, że jeden człowiek z komputerem będzie w stanie zastąpić setki innych. Nie wiemy, kiedy będzie kolejny skok technologiczny, ale jak nastąpi, to może być radykalny - podkreślił.
Nawiązał do zawodów przyszłości. - Przez wiele lat mówiło się, że programista to świetny zawód. W tej chwili inżynierowie oprogramowania, architekci, ludzie bardzo zaawansowani, którzy są w stanie wszystko łączyć, będą potrzebni. Ktoś, kto jest zwykłym coderem w zasadzie już niespecjalnie - ocenił.
Regulacje sztucznej inteligencji
Według Dariusza Jemielniak "nie ma sposobu na zatrzymanie tej lawiny".
- Zgadzam się z tym, powinniśmy bardzo szybko wprowadzić superpoważne regulacje, takie jak mamy w przypadku rynku farmaceutycznego czy broni. Jestem bardzo jednak sceptyczny, czy to się uda zrobić i na ile one będą skuteczne - przekazał.
Podkreślił, że "sztuczna inteligencja jest niezwykle przełomowa technologia, z której mało zdaje sobie sprawę jak szybko należałoby działać". - To jest jak z katastrofą klimatyczną: wszyscy wiemy, że jest problem, ale koniec końców nikt nie podejmie radykalnych działań, aby niczemu zapobiegać - podał przykład,
- Samo to jak duże jest spektrum ryzyka, jak dużo jest wariantów negatywnych i czarnych scenariuszy, to powinno nam dać do myślenia. Trzeba naciskać na to, aby technologia przyczyniła się do dobrobytu, rozwoju ludzkości, a nie do do jej zagłady - podsumował.
Geoffrey Hinton, uważany w świecie nowych technologii za ojca chrzestnego sztucznej inteligencji, odchodzi z firmy Google. Choć zarzeka się, że jego rezygnacja jest związana z przejściem na emeryturę, to wyznaje jednocześnie, że żałuje swojej pracy. - Algorytmy jeszcze nie są tak inteligentne jak my, ale to tylko kwestia czasu - prognozuje Hinton. Przyznaje też, że niektóre scenariusze dotyczące przyszłości budzą w nim przerażenie.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock