Google odwoła się od kary w wysokości 4,34 miliarda euro nałożonej przez Komisję Europejską za łamanie unijnych przepisów antymonopolowych na rynku systemów operacyjnych, wykorzystywanych między innymi przez smartfony - podaje we wtorek dziennik "Financial Times".
Amerykański koncern ma czas do środy, aby zaskarżyć decyzję KE przez Trybunałem Sprawiedliwości.
Jak zwraca uwagę "FT" kara nałożona przez Komisję uderza w kluczową dla koncernu działalność biznesową.
"Będziemy odwoływać się od decyzji"
W lipcu KE tłumaczyła, że chodzi o praktyki dotyczące urządzeń mobilnych z Androidem, których celem było wzmocnienie dominującej pozycji rynkowej wyszukiwarki internetowej Google. - Grzywna w wysokości 4,34 mld euro odzwierciedla powagę i utrzymującą się naturę łamania przez Google prawa antymonopolowego UE. Decyzja wymaga od Google zakończenia nielegalnego postępowania w ciągu 90 dni - tłumaczyła unijna komisarz do spraw konkurencji Margrethe Vestager. Wynika z tego, że koncern ma czas do 28 października, aby spełnić wymagania KE. Z lipcowymi zarzutami KE nie zgadzał się koncern Google. - Android dał wszystkim więcej możliwości wyboru, a nie mniej. Dynamiczny ekosystem, szybkość innowacji i niższe ceny to klasyczne cechy silnej konkurencji. Będziemy odwoływać się od decyzji Komisji - oświadczył wówczas rzecznik koncernu w Brukseli Al Verney.
Najwyższa kara w historii
Sprawa ta ma niebagatelne znaczenie, bo obecnie ponad połowa ruchu w internecie generowana jest za pośrednictwem urządzeń mobilnych. W skali światowej 80 procent z nich ma zainstalowany system operacyjny Android.
Odsetek ten jest jeszcze wyższy, jeśli wziąć pod uwagę tylko tańsze z tych urządzeń. Łącznie to ponad 2 miliardy telefonów i tabletów, których właściciele generują zyski dla Google. Grzywna wobec amerykańskiego potentata jest najwyższą w historii karą, jaką Unia Europejska zdecydowała się nałożyć za łamanie regulacji antymonopolowych. Przed rokiem KE ukarała koncern karą w wysokości 2,4 mld euro za faworyzowanie w wynikach wyszukiwania własnego serwisu zakupowego. Od tego wyroku Google również się odwołało. Jak podaje "FT", rozprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości mogą trwać latami.
Jakie zastrzeżenia?
KE wskazała w lipcu, że Google od 2011 roku nakładał na producentów urządzeń nielegalne ograniczenia dotyczące wykorzystywania darmowego systemu operacyjnego Android. Ograniczenia dotyczyły także operatorów sieci, a ich celem było utrwalenie dominującej pozycji koncernu w wyszukiwaniu internetowym. Vestager mówiła, że koncern, który wcześnie zrozumiał, że ludzie odchodzą od komputerów stacjonarnych na rzecz korzystania z urządzeń mobilnych, zarabia ponad 95 mld euro rocznie na wyszukiwaniu. Znaczna cześć ruchu w wyszukiwarce pochodzi właśnie ze smartfonów. Bruksela wytknęła firmie Google, że nałożyła na producentów urządzeń mobilnych wymóg preinstalowania aplikacji wyszukiwarki Google i przeglądarki internetowej (Chrome) jako warunek uzyskania licencji na możliwość korzystania na urządzeniu z oficjalnego sklepu z oprogramowaniem Google (Play Store). Dodatkowo, korporacja płaciła niektórym dużym producentom i operatorom sieci komórkowych za to, że preinstalowali na swoich urządzeniach wyłącznie aplikacje tego koncernu. KE uznała, że działania te uniemożliwiają konkurencyjnym wyszukiwarkom dostęp do rynku poprzez przeglądarki i systemy operacyjne innych firm. Jeżeli firma nie zaprzestanie swych praktyk do 28 października, to grozi jej kara sięgająca nawet 5 procent średniego dziennego światowego obrotu spółki matki - koncernu Alphabet.
Model działania
Google już w trakcie śledztwa wskazywało, że działania Komisji mogą podważyć jego model działania, który oferuje oparty na otwartym kodzie, darmowy system operacyjny wykorzystywany między innymi w smartfonach. W tej chwili koncern nie musi pobierać opłat za samo udostępnianie Androida producentom (co obniża ceny smartfonów), bo zarabia między innymi dzięki temu, że użytkownicy wykorzystują wyszukiwarkę Google, w której są reklamy. - Konkurencja sprawia, że ceny idą w dół, a nie przeciwnie - odpowiedziała na ten argument Vestager. W tej chwili każdy producent sprzętu może modyfikować Androida w dowolny sposób. Jednak, aby sprzedawać telefony i móc twierdzić, że są oparte na Androidzie, producenci muszą zapewnić minimum poziomu zgodności urządzeń z systemem wymagań określonym przez Google. Zdaniem KE, hamuje to rozwój systemów operacyjnych opartych na otwartym kodzie źródłowym Androida i ogranicza możliwość rozwoju nowych aplikacji i usług, które mogłyby one oferować. Google przekonuje z kolei, że robi tak, aby zapobiec problemowi fragmentacji, który nękał wcześniejsze projekty typu open source, takie jak Unix i Symbian. Deweloperzy, czyli osoby stojące za aplikacjami, muszą mieć stabilne ramy systemowe, w przeciwnym razie istniałoby ryzyko, że ta sama aplikacja działałaby na jednym telefonie, a na innym już nie.
Autor: mb//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock