Fleek podbija już serca mieszkańców amerykańskich kampusów.
Podobnie jak Snapchat, pozwala użytkownikom zamieszczać i udostępniać zdjęcia i filmiki, które znikają po ustalonym czasie.Użytkownicy wybierają swój uniwersytet, a wszystkie ich posty są łączone i tworzą wspólnie ciąg, który może być przeglądany przez każdego, kto korzysta z aplikacji.„Każdy może zamieścić cokolwiek - nagość, majtki czy marihuanę - i wszystko powędruje do aplikacji” - czytamy w "Business Insider".
Jeden z drugorocznych studentów uniwersytetu w Georgetown, który chce pozostać anonimowym, w rozmowie z "BI" mówi, że nowa aplikacja jest bardzo podobna do Snapchata, ale pozwala na przesyłanie bardziej śmiałych obrazków. - Podoba mi się to, że to nie jest cenzurowane - przyznaje Will Haskell, inny student Georgetown University.
Kontrowersje
Aplikacja budzi oczywiście spore kontrowersje. Nie każdy publikuje bowiem treści z rozwagą. Do użytkowników mogą trafić obrazy przedstawiające seks, przemoc, narkotyki.
A podobnie jak w przypadku Snapchata, istnieje możliwość zapisania obrazu zanim on zniknie i udostępniania go dalej.- Jeden ze znajomych opublikował moje wideo, które jest dość obraźliwe - przyznaje w rozmowie z "BI" jedna ze studentek. Brak blokady szkodliwych treści ma zatem swoją cenę. "BI" przypomina historię podobnej aplikacji, Yeti-Campus Stories, na którą w 2015 roku spadła fala krytyki, po tym jak udostępniono w niej film z domniemanej napaści seksualnej.
Nowe aplikacje tworzone są także w Polsce:
18-letni Polak stworzył przełomową aplikację. Jego firma warta jest milion złotych
Autor: ag / Źródło: Business Insider
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock