Nawet ćwierć miliona użytkowników mogło paść ofiarą niedawnego cyberataku na elektroniczną pocztę Microsoft Exchange - podaje "The Wall Street Journal". Amerykańska firma podejrzewa, że mogło to być dziełem chińskich hakerów.
Poprzez Microsoft atak dotknął dziesiątki tysięcy firm, urzędów państwowych i szkół w Stanach Zjednoczonych. Podczas gdy wiele z nich nie przyniosło hakerom informacji o charakterze wywiadowczym, w niektórych przypadkach mogło się tak zdarzyć - zwraca uwagę nowojorski dziennik.
Zgodnie z doniesieniami amerykańskich mediów hakerzy wykorzystują defekty w oprogramowaniu Microsoft Exchange, aby włamać się na konta e-mailowe, odczytywać wiadomości bez autoryzacji, a także instalować nieautoryzowane oprogramowanie.
"Aby nie wywołać żadnego alarmu"
Tzw. exploity Zero-Day - to programy mające wykrywać błędy i słabe punkty w oprogramowaniu systemu. Nazwane zostały Zero Day (zero dni), ponieważ nie zostały jeszcze odnalezione i naprawione przez producenta - system nie jest chroniony. W opinii amerykańskich mediów przeprowadzenie ataku w ten sposób sugeruje wysoki stopień wyrafinowania przez hakerów.
- Było to zrobione w naprawdę ukradkowy sposób, aby nie wywołać żadnego alarmu - powiedział Steven Adair, założyciel zajmującej się cyberbezpieczeństwem firmy Volexity Inc. jednej z firm, której Microsoft przypisał zgłoszenie problemu.
W miniony wtorek Microsoft powiadomił o ataku i zidentyfikował winowajców jako chińską grupę cyberszpiegowską tzw. Hafnium. Amerykańska firma dostarczyła użytkownikom program korekcyjny dla zlikwidowania problemu.
"Mogą mieć daleko idące skutki"
W opinii nowojorskiego dziennika biznesowego incydent wywołał powszechne zaniepokojenie w administracji prezydenta USA Joe Bidena. Agencja ds. Cyberbezpieczeństwa i Infrastruktury (CISA) wydała w zeszłym tygodniu dyrektywę o sytuacjach awaryjnych, wymagającą od federalnych agencji rządowych natychmiastowego naprawienia lub odłączenia produktów od Microsoft Exchange.
"CISA przeprowadziła w piątek rozmowę telefoniczną z ponad 4000 partnerami w zakresie infrastruktury krytycznej z sektora prywatnego, a także z władz stanowych i lokalnych, zachęcając ich do wprowadzenia poprawek do swoich systemów" – twierdzi "WSJ".
Przytacza też fragment wypowiedzi sekretarz prasowej Białego Domu Jen Psaki, która zauważyła, że luki w zabezpieczeniach Microsoftu budzą poważne obawy, "mogą mieć daleko idące skutki" i obejmować "dużą liczbę poszkodowanych".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock