Obserwowany w ostatnim czasie wzrost cen węgla na międzynarodowym rynku nie jest trwałą tendencją - oceniają szefowie polskich spółek węglowych, spodziewając się spadków cen w przyszłym roku - zarówno węgla energetycznego, jak i koksowego.
Sytuacja na międzynarodowym rynku węgla była w piątek jednym z tematów katowickiej konferencji poświęconej kondycji górnictwa węgla kamiennego. Jej uczestnicy przestrzegali przed euforią z powodu rosnących w ostatnich miesiącach cen tego surowca. W czwartek cena węgla energetycznego w portach ARA osiągnęła jedno z dwóch najwyższych w tym roku notowań, w wysokości niespełna 90 USD za tonę węgla o określonych parametrach - to prawie dwa razy więcej od cen osiąganych w okresie "dołka" cenowego wiosną tego roku. - Nie popadajmy w euforię, to jest mega zgubne. W Bogdance nie wierzymy w to, że cena 90 USD za tonę węgla energetycznego może utrzymać się w średnim terminie - ocenił prezes kopalni Bogdanka Krzysztof Szlaga, oceniając, że gdyby cena miała utrzymać się na takim poziomie, Europę szybko zalałby tańszy węgiel z innych części świata. Przypomniał, że Europa importuje ok. 200 mln ton węgla energetycznego rocznie.
Ceny nie do przyjęcia
W ocenie prezesa Bogdanki "cena równowagi", do której notowania prawdopodobnie powrócą, to średnio ok. 65-70 USD za tonę węgla energetycznego. Odnosząc się do sytuacji na polskim rynku Szlaga zauważył, że nadal widoczna jest na nim nadpodaż węgla. Jego zdaniem skalę rzeczywistego wzrostu cen w kraju będzie można określić w marcu przyszłego roku, kiedy w wielu przypadkach wygasną stare i wejdą w życie nowe, obecnie negocjowane kontrakty na zakup węgla od krajowych producentów. Według prezesa Bogdanki, obecnie nie można liczyć na powrót do wysokich cen z czasów, gdy za jeden gigadżul energii uzyskanej z zakupionego węgla energetyka płaciła ok. 12 zł, jednak cena z okresu dekoniunktury (ok. 9 zł za gigadżul) również jest obecnie nie do przyjęcia, jako zbyt niska.
Wyjątek od reguły?
Również prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) Tomasz Gawlik jest przekonany, że zwyżkujące od końca lata br. ceny węgla koksowego w przyszłym roku będą spadać. Podkreślił, że wysokie ceny uzyskuje się głównie w transakcjach spotowych, które stanowią jedynie ok. 30 proc. ogólnego obrotu, i z reguły dotyczą gatunków węgla, który w Polsce nie jest produkowany. - Wysoka zwyżka cen ma charakter jednorazowy - ocenił Gawlik, przywołując zdarzenia z Chin, Australii czy USA, które przyczyniły się do skoku cen. Według prezesa JSW, w związku z wysokimi cenami, obecnie w Australii, Kanadzie i USA uruchamiane są dodatkowe moce produkcyjne, co będzie skutkowało zwiększeniem produkcji węgla koksowego i zrównoważenia podaży i popytu. - Dlatego ceny nie utrzymają się w dłuższym okresie - argumentował.
Szersza perspektywa
Dodał, że za cenami węgla koksowego nie poszły ani ceny koksu, ani ceny wyrobów stalowych. Nadal z 75 wielkich pieców w Europie 15 jest zatrzymanych; zdolności produkcyjne hut wykorzystywane są w 70 proc. - Nie widzimy istotnego wzrostu mocy produkcyjnych i zapotrzebowania na stal na rynku - podsumował Gawlik, przywołując też znacznie niższe od osiąganych w przeszłości ceny wyrobów stalowych.
- Patrząc globalnie, nie ma istotnych elementów świadczących o tym, że to będzie tendencja stała. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ceny węgla koksowego zostaną skorygowane w przyszłym roku. Sądzę, że ceny, z którymi dzisiaj mamy do czynienia na rynku, są cenami czasowymi i w przyszłym roku nastąpi korekta - zakończył prezes, nie chcąc prognozować, jak głęboka może być korekta cen. Gawlik dodał, że JSW stawia na długoterminowe relacje z klientami, zakładając, że rynek także w przyszłości będzie niestabilny, co może powodować - jak mówił - przejściowe "mocne zwyżki" oraz "istotne spadki" cen węgla.
Polski węgiel truje:
Autor: PMB / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock