W jednym miesiącu związkowcy z Solidarności świętują z władzą, w drugim wysypują węgiel w biurach poselskich i blokują tory w proteście przeciw importowi węgla z Rosji. Zdaniem niektórych przedstawicieli konkurencyjnych związków zawodowych taki "romans" z władzą trwał przez ostatnie cztery lata, a ostatnie działania mogą być jedynie "pod publikę". O związkowo-rządowych relacjach w górnictwie mówił w materiale programu "Czarno na białym" Piotr Świerczek.
Karczma w styczniu
W styczniu związkowcy z Solidarności oklaskami, na stojąco, witali prezydenta i premiera podczas tradycyjnej górniczej biesiady - karczmy piwnej. W lutym ci sami związkowcy w ramach protestu wysypali węgiel w biurach poselskich polityków Prawa i Sprawiedliwości, także przed drzwiami biura poselskiego premiera Mateusza Morawieckiego.
- Karczma to jest moja prywatna sprawa. Ja tam byłem prywatnie, a nie służbowo - mówił przed biurem poselskim szefa rządu Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności.
Kiedy trwała karczma, na zwałach tylko jednej spółki - Polskiej Grupy Górniczej - leżało już ponad 2,5 mln ton węgla, którego nie chcą odebrać polskie elektrownie. Problem rósł od miesięcy, ale mimo to premier Mateusz Morawiecki podczas karczmy zasłużył na pochwalną zapowiedź: - Witamy, tak go musimy nazwać, drugiego gwarka Rzeczpospolitej Polskiej, posła ziemi śląskiej, który całkiem przyzwoicie spisuje się w kontekście tego posłowania.
Protesty w lutym
- Czas, żeby się posłowie ze Śląska obudzili z letargu i żeby zaczęli działać i interesować się tym, co się dzieje na Śląsku - mówił miesiąc później, w lutym, przed biurem premiera Hutek.
- Przez cztery ostatnie lata te organizacje romansowały z władzą, razem się widywali, razem się bawili. Natomiast nie robili nic. Teraz, gdy się pali pod nogami i zwałów nie ma gdzie sypać, to się obudzili - stwierdził w rozmowie z "Czarno na białym" Oskar Karwacki ze Związku Zawodowego "Jedność".
- Bawicie się na karczmach z likwidatorami polskiego górnictwa i ja mam wam wierzyć? W jaki sposób? - pytał Sebastian Darul, przewodniczący stowarzyszenia Lepsze Jutro Dla Górnictwa.
Zapytany o to, czy związkowcy z Solidarności stracili wiarygodność, odpowiedział: - Dla mnie tak.
Darul w ostatnie wakacje wystosował postulat wzrostu płac w branży. Główne centrale związkowe o wyższe wypłaty upomniały się dzień przed zaplanowaną przez niego manifestacją (odbyła się w sierpniu 2019 roku). - To jest gierka propagandowa, że jednak coś robią - skomentował to Darul.
- Myślę, że oni już się dogadali (związkowcy z rządem - red.), co z tym zrobić na tej akademii, karczmie. Bądź też w kuluarach. Teraz jest robienie czegoś pod publikę, żeby powiedzieć: tak jest, wynegocjowaliśmy tyle, ile się dało - tak wypowiadał się Karwacki na kilka dni przed negocjacjami związkowców z rządem i przedstawicielami Polskiej Grupy Górniczej - największej węglowej spółki w Unii Europejskiej.
Po zawartym porozumieniu górników z rządem przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności powiedział: - Jeśli chodzi o kwestie płacowe, to nic więcej z tej firmy się wycisnąć nie da.
"Związki spały"
Strony sporu niechętnie mówiły o rachunku ekonomicznym. Sześć procent podwyżki, co zapisano w porozumieniu, to teraz problem prezesa PGG.
Grupa w 2019 roku wypracowała 86 mln zł zysku, natomiast w wyniku odpisu zamknęła rok stratą księgową w wysokości 427 mln zł. Teraz będzie musiała na wypłaty wydać 270 mln zł więcej.
W tym kontekście prezes PGG Tomasz Rogala mówił o "optymalizacji" zatrudnienia. Mimo to podczas strajków w kopalniach - tak zwanych masówek - związkowcy nawoływali do walki o wyższe wynagrodzenia, chociaż mogło to pogłębiać kłopoty PGG.
Politycy PiS, którzy obiecywali niezamykanie kopalń, swoimi decyzjami w poprzedniej kadencji zlikwidowali kilka zakładów.
Protestów w ostatnich latach nie było. Jeden z górników zapytany dlaczego, odpowiedział: - Związki spały.
Niektórzy górnicy mówili również, że mają coraz mniejsze zaufanie do związków zawodowych.
Teoretycznie wrogiem kopalń jest import węgla z Rosji. Ale praktycznie - dopóki elektrownie odbierały polski węgiel, to związkowcom rosnący import nie przeszkadzał. Przez ponad cztery lata rządów PiS - do stycznia i lutego 2020 roku nie było żadnego protestu na torach, którymi węgiel przyjeżdża z Rosji.
Wcześniej nie było problemu? - Problem był. Narastał, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok. I dzisiaj mamy efekt tego. Jesteśmy tutaj - mówił podczas protestu na torach Artur Braszkiewicz, szef NSZZ "Solidarność" KWK "Ruda-Halemba".
Po raz kolejny związkowcy mają sprzeczne wypowiedzi. - Po części uważam, że jest to reżyserowane. Uważam, że dużo rzeczy dzieje się za zamkniętymi drzwiami - stwierdził Karwacki. Na pytanie, czy związki protestują, bo ich pracownicy naciskają, odpowiedział: - Tak.
Związki związków z władzą
Związek Jedność wprost mówi o powiązaniach związków z władzą. W 2018 roku, gdy z Rosji sprowadzono niecałe 13,5 mln ton węgla, władza uchwaliła ustawę, która przyznawała urlop górniczy.
- To przywilej wypracowany za romansowanie z władzą. I ciche przyzwolenie na likwidację górnictwa - ocenił Karwacki.
Jedność piętnuje też powiązania między władzami spółek górniczych a związkowymi liderami. Sprawę nagłośnił Superwizjer TVN. Liderzy dużych związków na kopalniach są jednocześnie we władzach prywatnych firm, które otrzymują od spółek górniczych pieniądze za świadczone usługi. W tych powiązaniach i sprzecznych interesach, według związku Jedność, może się zgubić interes zwykłego górnika.
- Nie jesteśmy lubianym związkiem. Nazywani jesteśmy pożytecznymi idiotami, oszołomami - powiedział szef Jedności.
Zachowanie Solidarności - organizowanie karczmy przed protestami - zostało negatywnie ocenione przez pozostałe związki. - Siedzenie okrakiem na barykadzie nigdy nikomu się nie przysłużyło - powiedział Bogusław Ziętek, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80".
Na razie po podpisaniu porozumienia z rządem wszyscy zeszli z barykady, ale protest jest tylko zawieszony.
Autor: red. / Źródło: tvn24