Notowania ropy "odżywają" po najmocniejszym od 30 lat spadku notowań. - Dzisiejsze odbicie cen ropy naftowej to nic innego jak lekka korekta po wczorajszej silnej wyprzedaży - ocenił Jeffrey Halley, starszy analityk rynku w Oanda.
Rynek ropy zaczął tydzień od gwałtownych spadków notowań. W poniedziałek obserwowaliśmy spadki rzędu nawet 30 procent. We wtorek surowiec odrabia jednak straty.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na kwiecień na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku we wtorek o poranku była wyceniana po 33,39 dolara, po zwyżce ceny o 7,20 procent. Ropa Brent w dostawach na maj na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie była wyceniana po 37,00 dolara za baryłkę, wyżej o 7,68 procent.
Około godziny 9.00 wzrosty wyhamowały do około 5 procent.
Ceny ropy odzyskują straty
Poniedziałkowe załamanie było reakcją na brak porozumienia OPEC i Rosji co do cięcia dostaw ropy. Na dodatek Arabia Saudyjska, jeden z największych producentów ropy na świecie, podjęła decyzję o znacznym obniżeniu cen, po jakich sprzedawać będzie surowiec w kwietniu i o zwiększeniu produkcji z obecnych 9,7 miliona baryłek dziennie do ponad 10 milionów baryłek dziennie. Minister energii Rosji Aleksander Nowak wskazał z kolei, że Rosja jest gotowa na wyczerpującą wojnę i dodał, że przemysł naftowy Rosji "ma wystarczającą odporność finansową i może pozostać konkurencyjny na dowolnym prognozowanym poziomie cen i utrzymać swój udział w rynku". - Dzisiejsze odbicie cen ropy naftowej to nic innego jak lekka korekta po wczorajszej silnej wyprzedaży - ocenił Jeffrey Halley, starszy analityk rynku w Oanda. - Nic się jednak nie zmieniło co do perspektyw strukturalnych dotyczących popytu na ropę, po załamaniu w sojuszu OPEC+ - dodał. Międzynarodowa Agencja Energetyczna w najnowszej prognozie wskazała, że z powodu epidemii koronawirusa globalny popyt na ropę skurczy się w 2020 roku, po raz pierwszy od roku 2009.
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock