Nowe zasady budowania mają ukrócić patodeweloperkę - pisze "Rzeczpospolita". Jednak branża ostrzega, że przez szybkie wdrożenie przepisów nawet kilkaset inwestycji może trafić do kosza, do tego podaż lokali spadnie, a ceny wzrosną.
"1 kwietnia ma wejść w życie nowelizacja warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. To konstytucja dla inwestorów" - wyjaśniła gazeta.
Nowe przepisy a patodeweloperka
Dziennik przypomniał, że "za nowelę odpowiadał poprzedni minister rozwoju Waldemar Buda, który wypowiedział wojnę patodeweloperce".
"Najważniejsza zmiana: minimalna odległość wielorodzinnego ponadczterokondygnacyjnego budynku od granicy działki to 5 metrów. Koniec z 'betonozą. Zmiany miały wejść w życie w styczniu, minister Buda przesunął jednak termin, odpowiadając na apel branży. Rozporządzenie podpisał już po wyborach. Budować po staremu będzie można, składając wniosek o pozwolenie na budowę do 31 marca" - wskazała "Rz".
Gazeta podała, że "inwestorzy zmian nie kwestionują, ale alarmują, że kilkumiesięczne vacatio legis dla części projektów będzie zabójcze".
- Zbyt krótki czas na dostosowanie się do przepisów uniemożliwi realizację od kilkudziesięciu do kilkuset inwestycji w całym kraju. Nowe normy zmuszą też do przeprojektowania tysięcy planowanych osiedli, co oznacza zmniejszenie ich skali - stwierdza cytowany przez dziennik Patryk Kozierkiewicz, ekspert Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD)
Z kolei Maciej Wandzel, prezes Soho Development, członek zarządu PZFD, tłumaczy dla "Rz", że "firmy, które już rozpoczęły lub są w trakcie przygotowywania projektów na II i III kw. muszą je gruntownie zmienić".
- Jeśli deweloper wniosek o pozwolenie planował złożyć w II kwartale, będzie mógł to zrobić dopiero w II połowie lub pod koniec roku. Całą ścieżkę musi przejść od początku. Nie chodzi przecież tylko o przeprojektowanie budynków, ale o zebranie na nowo wszystkich zgód, na przykład na przyłączenie mediów. Inne usytuowanie budynków oznacza inne warunki: przyłączy, dostępu do drogi - powiedział Wandzel.
"Na rynek trafi więc mniej mieszkań, a podaż już jest alarmująco mała. W IV kwartale 2023 r. na siedmiu największych rynkach deweloperzy oferowali 38,9 tys. lokali, rok wcześniej – 48,5 tys. Wandzel zwraca uwagę na tzw. wskaźnik wyprzedaży oferty (określa, w jakim czasie wyprzedałyby się lokale, gdyby wstrzymano budowy). Np. w Warszawie w IV kwartale 2023 r. wskaźnik ten wynosił 2,1 kwartału, w Krakowie – 2,2" - napisał dziennik.
Wskazał, że "nowe przepisy wpłyną też na inwestycje spółdzielni mieszkaniowych" oraz "zagrożona jest też część inwestycji samorządowych".
W artykule czytamy, że "Ministerstwo Rozwoju i Technologii zakłada utrzymanie kwietniowego terminu".
- Przepisy miały zacząć obowiązywać od stycznia. Termin przesunięto o trzy miesiące na wniosek branży deweloperskiej. Ministerstwo już raz odpowiedziało na apel rynku. Dla części inwestorów wygodne byłoby kolejne przesunięcie. Ale nowe regulacje, które są korzystne dla kupujących mieszkania, muszą przecież w końcu wejść w życie - stwierdza cytowany w "Rz" Krzysztof Kukucki, wiceminister resortu.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock