Problemy firmy Yahoo, jednej z największych (druga po Google) wyszukiwarek internetowych miały zakończyć się dzięki współpracy reklamowej z Google. Plan zakładający wyświetlanie przez Yahoo reklam konkurenta spalił jednak na panewce.
Firma Google ogłosiła bowiem, że współpraca z Yahoo nie jest w dobrym interesie firmy i jej użytkowników. Po czterech miesiącach ścierania się z reklamodawcami i rządem Yahoo musi znaleźć inny sposób na wyjście z kryzysu.
- Mieliśmy naciski nie tylko ze strony prawnej, ale również od naszych partnerów - powiedział David Drummond, wiceprezes działu rozwoju Google i główny prawnik firmy. - Zdajemy sobie sprawę, że umowa mogła być dobra dla twórców stron, reklamodawców i użytkowników i oczywiście dla Yahoo i Google. Jesteśmy oczywiście zawiedzeni, że nie doszło do współpracy, nie zamierzamy jednak wikłać się w dalszą walkę prawną.
Monopol? Jeśli tak to już... nie
Niedługo po ogłoszeniu przez firmy (w czerwcu) planów współpracy, Google i Yahoo dostały się pod ogień oskarżeń ze strony agencji i grup reklamowych, obawiających się wstrzymywania konkurencji i wzrostu cen. Amerykański Departament Sprawiedliwości wszczął nawet postępowanie przygotowawcze, mające sprawdzić, czy umowa nie zagraża rynkowi reklam.
Antymonopolowe środowiska mówiły nawet o "wciąganiu Yahoo do czarnej dziury". Podkomisja antymonopolowa Senatu amerykańskiego stwierdziła, że umowa między Google i Yahoo nie spowodowała by wzrostu cen. Zaznaczono jednak, że pojawiły się liczne obawy środowiska, jakoby Google dzięki umowie z Yahoo dążyło do opanowania rynku wyszukiwarek.
Jakkolwiek by nie było, teraz Yahoo czekają dalsze poszukiwania pomocy u AOL (dawniej America Online) i Microsoftu - którego ofertę odrzucił kilka miesięcy temu.
Źródło: computerworld.com
Źródło zdjęcia głównego: archiwum tvn24.pl