Dotychczas przez cały rok w Polsce ukarano tylko pięciu urzędników za niezgodne z prawem wydawanie publicznych pieniędzy - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Dostali nagany i kary finansowe. System odpowiedzialności nie działa, a urzędnicy pozostają bezkarni.
Do połowy listopada Główna Komisja Orzekająca, ostatnia instancja odwoławcza w sprawach o naruszenie dyscypliny finansów publicznych, zajmowała się tylko 118 sprawami. GKO rozpatruje decyzje, które podejmuje kilkadziesiąt tysięcy urzędników dysponujących publicznymi środkami - od komendantów policji przez dyrektorów dotowanych teatrów po kierowników przychodni czy szkół. Gospodarują oni miliardami złotych. Jak? Z liczby spraw i decyzji, które podejmuje komisja, wynikałoby, że niemal bezbłędnie.
Trzy nagany, dwie kary finansowe
"DGP" podaje, że w trzech sprawach Komisja podtrzymała nagany, w dwóch innych zdecydowała o karach finansowych. Udzieliła także dziewięciu upomnień. Większość spraw kończy się uniewinnieniem lub odstąpieniem od wymierzenia kary.
Gazeta opisuje przypadek uniewinnienia przez GKO dyrektora Centrum Projektów Informatycznych MSWiA, którego wcześniej komisja pierwszej instancji uznała winnym zmarnotrawienia wielomilionowych kwot. Po zbadaniu tych samych decyzji przez CBA urzędnik został aresztowany i postawiono mu zarzut korupcji.
O tym jak wygląda system odpowiedzialności urzędniczej w praktyce świadczy też sprawa byłego ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera. "DGP" pisze, że zlecił on bez przetargu firmie informatycznej wykonanie zamówienia, ale nie poniósł kary ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Tak uznała komisja odpowiedzialności finansowej przy ministrze sprawiedliwości.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24