Za dwa miesiące w Parlamencie Europejskim będzie głosowany projekt rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw energii. Zawiera on tzw. unijne mechanizmy solidarności gazowej. A już w najbliższy czwartek nad raportem z prac nad projektem będzie głosować parlamentarna komisja do spraw przemysłu badań i energii.
Wśród zapisów projektu rozporządzenia Parlamentu Europejskiego o bezpieczeństwie dostaw gazu znalazły się m.in. rozwój tzw. dyplomacji energetycznej oraz wzmocnienie przepisów prawnych dot. reagowania kryzysowego - poinformował europarlamentarzysta Jacek Saryusz-Wolski (PO).
- Rozporządzenie to konkretnie wskazuje, jak solidarnie Unia Europejska ma pomagać tym, którzy zostaną odcięci od gazu - powiedział w poniedziałek dziennikarzom Saryusz-Wolski. Wyjaśnił, że rozporządzenie stworzy KE odpowiednie narzędzia np. prawne, które skłonią państwa członkowskie mające nadwyżkę gazu do przesyłania go krajom dotkniętym kryzysem gazowym. Ponadto zliberalizuje rynek gazowy oraz związaną z nim infrastrukturę.
Wszyscy za jednego
KE postanowiła zająć się wzmocnieniem bezpieczeństwa dostaw gazu po tym, gdy w styczniu 2009 roku Rosja wstrzymała dostawy gazu do Europy przez terytorium Ukrainy.
Wszystkie ugrupowania polityczne złożyły w komisji ds. przemysłu i energii w sumie ponad 500 poprawek do projektu, który w lipcu ub.r. zaprezentowała Komisja Europejska. Blisko 60 poprawek złożyli polscy eurodeputowani, którzy chcą, by Unia Europejska solidarnie reagowała w razie przerwania dostaw gazu chociażby do jednego kraju.
Jak podkreślił Saryusz-Wolski, na obecnym etapie prac legislacyjnych bardzo wiele już udało się uzyskać. - Chcielibyśmy jednak wzmocnić to rozporządzenie m.in. zapisem, który wskazuje, że odcięcie już 10 proc. dziennego importu gazu do UE wystarczy, by nastąpiła reakcja wspólnoty. Jest to najtrudniejsza i najważniejsza sprawa - powiedział.
Obecne przepisy dyrektywy z 2004 roku zobowiązują do reakcji, jeśli zagrożonych jest 20 proc. dostaw dla całej UE.
Reakcja na sytuację kryzysową
Saryusz-Wolski powiedział, że zgodnie z polskimi oczekiwaniami wprowadzono trzy "poziomy reakcji na sytuację kryzysową": system wczesnego ostrzegania, alert i stan kryzysowy. - Na tych wszystkich poziomach KE może już działać - zaznaczył.
W sytuacji kryzysowej za prowadzenie w imieniu państw członkowskich mediacji i negocjacji z krajami trzecimi - zgodnie z proponowanymi zapisami - powinien odpowiadać wysoki przedstawiciel UE czy minister spraw zagranicznych. W opinii eurodeputowanego, "to musi być kwestia polityczna, a nie gospodarcza".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: photo-service.europarl.europa.eu