Polskie rządy od lat przechwalają się skalą zagranicznych inwestycji dokonywanych w Polsce. Rząd, który powstanie po wyborach może być jednak ostatnim, który się będzie cieszył z inwestycji - Polska przestaje być tania, więc i atrakcyjna - alarmuje "Puls Biznesu".
Polscy politycy wabią zagranicznych inwestorów, mówiąc że praca u nas jest tania i dostępna. I, na nasze szczęście - kłamią. Koszty zatrudnienia w Polsce rosną w zawrotnym, najwyższym w tym regionie Europy, tempie.
Realne koszty zatrudnienia skoczyły w przeliczeniu na euro o ponad 12 proc. mocniej, niż na Słowacji czy w Czechach. Dlatego za dwa - trzy lata rzeka inwestycji może być już tylko wspomnieniem - ostrzega "Puls Biznesu".
Póki co inwestycji nie brakuje. Jednak Michał Chyczewski, ekonomista Banku BPH, zwraca uwagę na zjawisko, które pojawiło się u nas niedawno, a w ciągu ostatniego roku nabrało rozpędu: to szybko rosnące koszty zatrudnienia.
Do niedawna koszty te rosły u nas wolniej niż w UE, głównie ze względu na niskie tempo wzrostu płac. Sytuacja zmieniła się radykalnie w tym roku, gdy płace zaczęły bardzo szybko rosnąć. To powoduje, iż tracimy konkurencyjność w stosunku do innych krajów naszego regionu jako potencjalne miejsce lokowania bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Tymczasem do niedawna właśnie niskie koszty pracy i łatwy dostęp do rynku pracy były naszymi atutami - uważa Chyczewski.
Ale sytuacja się zmienia. Jeszcze przed wejściem do UE koszty zatrudnienia w Polsce realnie spadały. Dziś rosną, i to dużo szybciej niż w Czechach, czy Słowacji, z którymi rywalizujemy o inwestycje - podkreśla "Puls Biznesu".
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Jacek Bednarczyk