- Tak naprawdę to trzeba by zlikwidować cały filar kapitałowy, bo w całości budowany jest z kredytu. Ale jak to ludziom wytłumaczyć? Zburzylibyśmy całe zaufanie do państwa i równowagę na rynku akcji - mówi Bogusław Grabowski, członek Rady Gospodarczej przy premierze i były członek Rady Polityki Pieniężnej. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznaje, że w sprawie finansów publicznych Polska doszła "do ściany".
Grabowski pytany, dlaczego ws. OFE rząd nie powie wprost, że w całej sprawie chodzi o stan finansów publicznych, odpowiedział: - Nie mówi w ten sposób, bo Polacy nie identyfikują się z własnym państwem. Przecież wszyscy opowiadają, że to dziura rządu, dziura premiera Donalda Tuska, dziura ministra finansów Jacka Rostowskiego, że rząd zabiera nasze pieniądze. Ale czy premier albo minister finansów kupuje za to nowy samochód, podnosi sobie wynagrodzenie? Przecież to są nasze finanse publiczne, nasze dochody i wydatki, i nasza dziura budżetowa. Te zmiany dadzą korzyści wszystkim, którzy płacą podatki - podkreślił Grabowski.
I dodał: - Doszliśmy do ściany. Gdybyśmy przekroczyli próg ostrożnościowy długu, to trzeba by było zamrozić emerytury. A jak przekroczylibyśmy 60 proc., to byłaby już zupełna katastrofa. Nie weszlibyśmy do strefy euro.
Totalna likwidacja
Według Grabowskiego "tak naprawdę to trzeba by zlikwidować cały filar kapitałowy, bo w całości budowany jest z kredytu". - Ale jak to ludziom wytłumaczyć? Zburzylibyśmy całe zaufanie do państwa i równowagę na rynku akcji. Propozycja rządowa jest więc racjonalna: część tych złych konsekwencji ograniczyć, zostawić tylko niewielkie, a tłumacząc przyczyny tych działań, ratować nadszarpnięte zaufanie do państwa - ocenił.
- Wyobraża sobie pani, co by się stało, gdyby elity polityczne przekonywały nas teraz, że cały filar kapitałowy jest bez sensu, podczas gdy kilkanaście lat temu, wprowadzając OFE, twierdziły, że to najlepsze rozwiązanie z możliwych? Przecież to zburzyłoby zaufanie obywatela do państwa - dodał.
Zmiany konieczne
Członek rady gospodarczej przy premierze zaznaczył, że zmiany zapowiedziane przez rząd to "wygaszanie najbardziej bezsensownej części OFE".
- Po wprowadzeniu proponowanych zmian system emerytalny będzie mniej zły, ale nie można powiedzieć, że będzie dobry. Filar kapitałowy w powszechnym systemie ma sens tylko wtedy, kiedy państwo ma strukturalną nadwyżkę budżetową albo gdy budujemy go z prywatnych oszczędności, czyli z dodatkowej składki. Powinien też być całkowicie oddzielony od filara repartycyjnego, także systemem wypłat świadczeń. Wtedy też OFE powinny móc inwestować w obligacje skarbowe - powiedział Grabowski.
Naprawić błędy
Pytany, dlaczego teraz jest przeciwnikiem OFE, skoro kiedyś był prezesem jednego z funduszy emerytalnych, Grabowski stwierdził, że "trzeba umieć przyznać się do błędu, bo tylko wtedy można go usunąć".
- Wprowadzając OFE, nie mieliśmy doświadczenia, nie widzieliśmy błędu. OFE nie wpływały na deficyt i dług, bo ich refinansowanie nie było zapisane w wydatkach budżetu. Nikogo to nie niepokoiło, również dlatego, że w pierwszych latach funkcjonowania funduszy przychody z prywatyzacji były dużo większe niż transfery do OFE. Największym błędem było założenie, że filar kapitałowy będziemy budować z przychodów z prywatyzacji. To nieprawda, że mamy jakikolwiek majątek po komunizmie, który może budować OFE - ocenił. - Koszty sprzątania po komunizmie przewyższały przychody uzyskane z prywatyzacji. Mówienie więc, że po PRL zostało nam wiano, które możemy przeznaczyć na inwestycje dla przyszłych pokoleń, jest nonsensem - dodał.
Autor: mn//bgr / Źródło: Gazeta Wyborcza