- Dlaczego Polska w Unii Europejskiej, wbrew Unii Europejskiej broni niekorzystnej dla nas umowy? Dlaczego przez rok przyjmowaliśmy fatalne warunki, zamiast szukać wyjścia? - m.in. o to pytał w Sejmie prezes PiS Jarosław Kaczyński wicepremiera Waldemara Pawlaka w kontekście polsko-rosyjskiej umowy gazowej. - Nie jesteśmy w stanie oblężenia, Polska ma mocną pozycję w Europie, jest najbezpieczniejszym krajem pod względem energetycznym. Zanim w Polsce zrobi się zimno, w Europie zamarzną - ripostował Pawlak.
Rząd przedstawia w Sejmie informację ws. polsko-rosyjskiej umowy gazowej na wniosek klubu PiS. Wątpliwości opozycji budzi aneks zawierający m.in. zapisy o zwiększeniu dostaw gazu do Polski do 10,3 mld m. sześciennych rocznie i wydłużeniu ich do 2037 roku. Projekt aneksu sporządzono po tym, gdy na początku ub.r. surowiec przestał do Polski dostarczać rosyjsko-ukraiński pośrednik RosUkrEnergo. CZYTAJ WIĘCEJ O SPORZE WOKÓŁ ANEKSU
Nie powinno dojść do podpisania umowy. Powinniśmy podjąć walkę. Jarosław Kaczyński
Do aneksu zastrzeżenia zgłosiła Komisja Europejska. Domagała się m.in., by zgodnie z unijnym prawem gazociągiem jamalskim, którym płynie rosyjski gaz, zarządzał niezależny operator, a dostęp do rury miały wszystkie unijne firmy, które będą tym zainteresowane. Komisja chciała też "przejrzystego" ustalania taryf za przesył gazu.
Kaczyński: Sytuacja nie do przyjęcia
Jarosław Kaczyński, jako przedstawiciel wnioskodawców zadał dziś w Sejmie rządowi kilka pytań: - Jakie będą rzeczywiste niedobory (gazu) w razie niepodpisania protokołu? (...); Kto poniesie straty - jakie firmy i czy zostały one ostrzeżone? Dlaczego Polska w UE broni wbrew UE niekorzystnej dla nas umowy? Dlaczego nie podjęła umowy z E.ON (firma z niemieckim kapitałem), żeby poprzez przesył ukraiński dostarczał nam gaz? Dlaczego przez rok przyjmowaliśmy fatalne warunki, zamiast szukać wyjścia? - dociekał prezes PiS.
Według Prawa i Sprawiedliwości, negocjowana z Rosją umowa ma "charakter wysoce szkodliwy z punktu widzenia interesów ekonomicznych, a także politycznych państwa".
Nie jesteśmy w stanie oblężenia, Polska ma mocną pozycję w Europie, jest najbezpieczniejszym krajem pod względem energetycznym. Waldemar Pawlak
- Na czym polega ta szkodliwość? Mamy do czynienia z przedłużeniem umowy o 15 lat i możliwością kolejnego przedłużenia. Po drugie mamy bardzo złą formułę cenową, zupełnie nieuwzględniającą obecnego kontekstu - tłumaczył punkt widzenia swojej partii były premier. - To jest sytuacja z punktu widzenia polskich interesów ekonomicznych całkowicie niemożliwa do przyjęcia - ocenił.
I dodał: - Nie powinno dojść do podpisania umowy. Powinniśmy podjąć walkę. (...) Mamy sytuację taką: jest sfera dawnych wpływów Związku Sowieckiego, gdzie jest wszystko po staremu i sferę krajów rzeczywiście wolnych, które podpisują umowy na zupełnie innych podstawach - ocenił Kaczyński.
Pawlak: Przesłanki były racjonalne
Wywołany do odpowiedzi wicepremier Waldemar Pawlak, który negocjował umowę, odpowiadał: - Politykę można sobie wyobrażać jako wieczną konfrontację i szukanie wrogów albo jako współpracę (...), w moim przekonaniu polska racja stanu polega na tym, żeby mieć dobrą współpracę z sąsiadami poczynając od Niemiec, przez Czechy, Słowację, Ukrainę, Białoruś, Litwę, po Rosję.
Dodał, że polski rząd negocjując umowę oparł się "na racjonalnych przesłankach". – Potrzebujemy stabilnych dostaw gazu. Te ustalenia były priorytetowe - mówił Pawlak. - Bezpieczeństwo energetyczne to pewność dostaw po akceptowalnej cenie - dodał.
- Jeżeli podpiszemy to porozumienie, to otwiera się możliwość negocjacji ceny na kontrakcie jamalskim. Dotychczas negocjowaliśmy na tej części uzupełniającej i uzyskano 10 proc. zniżkę, na tej części, która dotyczy uzupełniających dostaw gazu - uzasadniał Pawlak.
"Nie jesteśmy w stanie oblężenia"
I przekonywał posłów: - Nie jesteśmy w stanie oblężenia, Polska ma mocną pozycję w Europie, jest najbezpieczniejszym krajem (pod względem energetycznym - red.), bo najmniej importuje energii z zewnątrz. Zanim w Polsce zabraknie gazu, zanim u nas się zrobi zimno, to w Europie zachodniej zamarzną – ripostował Pawlak.
- Płacimy, Polska jest dobrym płatnikiem, nam gazu nigdy nie zakręcono, bo rozliczamy się za gaz bez żadnych ograniczeń - dodał.
Wyjaśnił też, że w ogólnym bilansie gazu, gaz z importu stanowi 8 proc.; bezpieczeństwo energetyczne Polski opiera się w 60 proc. na węglu.
Minister przypomniał natomiast, że rozpoczęta została budowa terminala gazu skroplonego LNG w Świnoujściu, który będzie uzupełniał dostawy gazu do Polski. - Bardzo ważne jest, abyśmy doprowadzili do takiej sytuacji, w której będziemy mieli rzeczywiste, techniczne możliwości skutecznego przezwyciężenia rożnego rodzaju zagrożeń na rynku gazowym - powiedział wicepremier.
Pawlak: Nie zależymy od Rosji
Zależność Polski od rosyjskiego gazu jest minimalna w porównaniu do zapotrzebowania innych krajów Unii Europejskiej - ocenił Pawlak. - To jest fakt arytmetyczny, a nie polityczny, który nie powinien podlegać interpretacji - dodał.
Powołał się na przykład Niemiec, które importują 32 mld metrów sześc. gazu. Polska importuje ponad 10 mld m. sześc.
Pawlak mówił też o gazociągu Nord Stream, który ma przebiegać po dnie Bałtyku i połączyć Rosję z Niemcami. - Z technicznego punktu widzenia on nie ma żadnego znaczenia dla dostaw gazu do Polski. Co więcej, nawet gazociąg jamalski nie ma żadnego znaczenia dla dostaw gazu do Polski, ponieważ dostawy gazu do Polski mogą być realizowane przez system gazociągów ukraińskich oraz białoruskich i wystarczająca jest przepustowość tych gazociągów. (...) Mówiąc obrazowo, ta rura może być pusta - powiedział.
Pawlak powiedział też, że nie ma zagrożenia nadmiernych dostaw gazu dla Polski. - Jeśli chodzi o zużycie gazu, to chociażby same elektrownie, które są planowane w Stalowej Woli (...), w Skawinie, w Płońsku (...), w Gorzowie i Bydgoszczy (...), choćby te informacje pokazują, żebyśmy w pełnym zakresie wykorzystali możliwości dostaw gazu i możliwości, jakie wiążą się z dodatkowymi źródłami energii - podkreślił.
Same błędy?
Prezes PiS w swoim wystąpieniu podał - jak sam powiedział - pewien "rys historyczny" umowy gazowej między Polską a Rosją. Przytoczył sytuację z 2003, kiedy to wicepremier w rządzie Leszka Millera Marek Pol podpisał ze swoim rosyjskim odpowiednikiem protokół dodatkowy do porozumienia gazowego - chodziło głównie o zmniejszenie ilości gazu, do odbioru którego była zobowiązana Polska. Kaczyński skrytykował tę decyzję.
Niejako jej skutkiem miał być kolejny aneks, podpisany przez rząd Jarosława Kaczyńskiego w 2006 r. - jak mówił były premier - "w warunkach szantażu". Tę umowę Kaczyński nazwał "pomostową".
Także do tej wypowiedzi odniósł się Pawlak: - Jeżeli mówimy o współpracy dotyczącej kontraktu na dostawy gazu, podzielam opinię, że decyzje z 2003 roku dotyczące zmniejszenia kontraktu długoterminowego i narażanie Polski na uporczywe negocjacje co kilka lat, co do dostaw i co do ceny były dużym błędem - przyznał wicepremier.
W opinii Pawlaka, dużym błędem było jednak też "doprowadzenie do konfrontacji w 2006 roku bez żadnej realnej alternatywy (dostaw gazu z innego kierunku - red.).
Bez przedłużenia?
Po wystąpieniu w Sejmie Pawlak odpowiadał też na pytania dziennikarzy. Podkreślił, że ze względu na "wątpliwości i wrzaski" możliwe jest nieprzedłużenie terminu obowiązywania umowy gazowej z Rosją do 2037 roku i zachowanie dotychczasowych terminów jej obowiązywania, tzn. przesyłu gazu do 2019 roku i dostaw do 2022 roku.
Dopytywany przez dziennikarzy, czy możliwa jest umowa krótkoterminowa z Rosją, uzupełniająca brakujące dostawy, odparł, że Rosjanie są zainteresowani tylko "rozwiązaniami długoterminowymi".
Wicepremier zapewnił też, że z umowy z Rosjanami zostanie wycofana klauzula zakazująca reeksportu gazu. - Sprawa reeksportu została rozstrzygnięta przez nasze wejście do Unii Europejskiej, ponieważ sprawa sprzedaży gazu na rynku wewnątrzeuropejskim nie stanowi eksportu, ale dodatkowo ta klauzula zostanie wycofana - powiedział.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ fot. PAP